wtorek, 24 grudnia 2013

Od Autorki

   Witam wszystkich :)

     Na początek chciała bym zapewnić, że rozdział pojawi się po świętach  : )

     Chciałabym złożyć wam najserdeczniejsze życzenia :)

    Kochani przede wszystkim chciałabym wam życzyć dużo zdrowia, szczęścia, Błogosławieństwa Bożego i opieki Matki Boskiej :) 
     Miłości, spełnienia najskrytszych marzeń i siły na walkę każdego dnia :)   

            
                    Z tego miejsca chciała bym od razu was zaprosić na nowy projekt :) 

                Historia jakiej jeszcze nigdzie nie czytałam, mam nadzieje że się tam spotkamy
                                           i razem to stworzymy :) 


                                tutaj podaje link do bloga :) 

                                                Zgłaszajcie swoją obecność :) 





Ten uśmiech dla was, ode mnie <3

xoxoxo 
Ogonodraszki :) 

sobota, 7 grudnia 2013

Liebster Awards

Liebster Awards 


Nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana również dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby nominującej, nominować 11 blogów, poinformować autorów i zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował.



Pytania od Łasica: 

1. Od kiedy Siatkówka?
2. Jaki jest Twój ulubiony Siatkarz? I dlaczego?
3. Jaki mecz zapadł Ci w pamięć?
4. Co sądzisz o Nowym Trenerze Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn?
5. jakiej drużynie kibicujesz?
6. Skąd wziął się Twój pomysł o blogu?
7. Kim chcesz być w przyszłości?
8. Jesteś jakąś adminką na fb? Jakiego fp?
9. Jaki sport jest w Twoim życiu oprócz Siatkówki?
10. Grasz w siatkówkę w jakimś klubie?
11. Lubisz Zbyszka Bartmana?


Moje odpowiedzi: 

1. Ojejku siatkówka już kiedyś się nią interesowałam, a raczej dziadek to we mnie pielęgnował, ale miałam przerwę i tak od trzech lat stale się nią interesuję. 
2. Krzysztof Ignaczak. Za pasję, miłość, przepiękny uśmiech, radość do życia, talent i wielkie umiejętności. 
3. Finał Igrzysk Olimpijskich- Londyn 2012 
4. Uważam, że należy mu dać szansę, a nie już na samym początku go skreślać. Jest naprawdę świetnym zawodnikiem i myślę, że poradzi sobie w nowej roli. 
5. PGE Skra Bełchatów <3 
6. Siedziałam w poczekalni do dermatologa i pisałam jakieś dziwne rzeczy... Potem kupiłam zeszyt i zapisywałam myśli, aż odważyłam się założyć bloga: i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com, a przed wakacjami zaczęłam nowy projekt, czyli tego bloga. 
7. Nie wiem jaka jest moja przyszłość, wszystko pozostawiam Bogu :) 
8. Nie bawię się w takie rzeczy. 
9. Piłka nożna, piłka ręczna i przede wszystkim tennis. 
10. Niestety nie. 
11. Nie lubię Zbyszka Bartmana. 

XVII

 Ojejku na sam początek przepraszam... :(   
Nie było mnie tu dosyć sporo czasu i kurczę jestem zła...
Znaczy byłam tu kilka razy, ale nie mogłam nawet złożyć sensownego zdania...
Cóż nareszcie się udało... Obiecuje poprawę ;) 
Mam nadzieje, że jeszcze tu jesteście... :)    

Pozdrawiam
xoxoxo
Ogonodraszki




Tak naprawdę czas spędzony w Bydgoszczy minął mi strasznie szybko. Oczywiście ten czas należał do jakże przyjemnych i potrzebnych mi. Tak bardzo żałuję, że nie mogę pojechać z Miśkiem do Gdańska i że zobaczymy się dopiero w Katowicach. Sama troszkę zaczęłam zawalać pracę, co spotkało się z mniejszą ilością zleceń, a wszystko to za sprawą Ilonki, ale to wam opowiem innym razem.
Sama zastanawiam się, co w moim życiu zmieniło się po tym, kiedy spotkałam Miśka. Może to on jest lekiem na całe zło? Może ja tak naprawdę nie mogę być samotna, bo zaczynam robić straszne głupoty? Sama nie wiem, jeszcze nie potrafię sobie odpowiedzieć na te pytania. Jest mi smutno, że po tej wygranej z dość przystojną kadrą Argentyny muszę wyjechać.

– Kiedy się zobaczymy? – Staliśmy przed hotelem i w sumie za chwilkę nasze drogi miały się rozejść, ja miałam ruszyć w stronę Warszawy a on do Gdańska.

– Misiek nie wiem, pewnie w Katowicach o ile Kasia będzie chciała, pojechać.– Uśmiechnęłam się w jego stronę a za chwilkę poczułam przyjemny smak jego ust.

– Będę tęsknił.

– Ja mocniej. – Przytuliłam się do niego, a za chwilkę usłyszeliśmy tylko donośny krzyk z okna hotelowego: "Zakochana para Michał i Aleksandra", którego autorem był nie kto inny jak Zbyszek.

– Zadzwoń jak dojedziesz.

– Przecież to będzie noc, pewnie musisz się wyspać przed meczem...

– Ciii...– Uśmiechnął się, ostatni raz pocałował mnie i poszedł do hotelu. Sama ruszyłam do samochodu i zastanawiałam się nad sensem istnienia... Żartuje włączyłam radio i odjechałam z piskiem opon... W końcu jestem pełna temperamentu.

W stolicy pojawiłam się już około piątej. Jako, że Warszawa o tej porze jeszcze nie jest zatłoczona dosyć szybko udało mi się przez nią przejechać i podjechać pod moją kamienicę. Zaparkowałam, zabrałam walizkę i ruszyłam do klatki. Na niej spotkałam Marka i Piotrka, którzy zrobili sobie mamy melanż na klatce. Tradycyjnie przybiłam im żółwika i ruszyłam na górę. Otworzyłam jeszcze skrzyknę na półpiętrze, z której wysypało się mnóstwo listów i paczka. Obładowana weszłam na drugie piętro, odszukałam klucza w torbie
i weszłam do w którym panował wielki syf. Rzuciłam wszystko i poszłam do łazienki wziąć prysznic a potem ułożyłam się w moim łóżku i zasnęłam.
Myślę, że przespała bym cały dzień, ale niestety tak się nie stało, bo oczywiście ktoś musiał do mnie wydzwaniać. Znalazłam telefon na poduszce i nie spoglądając kto to odebrałam.

 – Czy ty choć raz możesz robić to co ci mówię !  – Usłyszałam podniesiony ton Miśka... Ups...
 – Michał...

 – Nie Michałuj mi tu... Miałaś zadzwonić martwiłem się o ciebie... Jesteś nieodpowiedzialna ! 

 – Aleś ty spostrzegawczy – Usłyszałam tylko zrezygnowanie po drugiej stronie słuchawki. Jak zawsze dolałam oliwy do ognia. – Misiek przepraszam, ale byłam tak zmęczona, że pewnie zapomniałam. 

 – Ola nie rób mi tak więcej.

 – Dobrze... – Nastała niezręczna cisza. Jejku wkurzył się... Ups po raz drugi... – Jak podróż do Gdańska? 

 – Bez problemów. Jedziemy na sale na delikatny rozruch, bo za cztery godziny gramy. – Ręka jakoś tak instynktownie wylądowała na czole wywołując ból i dźwięk roznoszący się bardzo mocno w pustce.

 – No dobrze, będę oglądać...  – Poczułam jak się uśmiechnął. 

 – Po meczu wpadnę do ciebie na dwa dni do Warszawy. Kończę. Tęsknie...

 – Ja mocniej.  – Uśmiechnął się, usłyszałam całusa i przerwane połączenie. Może rozmawialiśmy kilka minut, ale tak mogła bym zaczynać każdy dzień. Jako że było już po dwunastej postanowiłam narzucić na siebie jakiś ubrania i wpaść do rodziców. Zebrałam się w dość szybkim tempie i wyskoczyłam z mieszkania zabierając po drodze z balkonu rower. Pogoda w Warszawie niezwykle dopisywała, co spotkało się z wielkim bananem na mojej twarzy. Nasunęłam okulary i wsiadłam na rower pędząc w nieznane... Żartuje pojechałam na Wilanów do domu rodzinnego, w którym ostatecznie spotkałam tylko mojego brata z jego narzeczoną. 

 – No proszę kogo me oczy widzą.  – Michał uśmiechnął się do mnie a ja przytuliłam go.

 –Ach tam, kilkanaście dni się nie widzieliśmy... Nie przesadzaj – Przywitałam się z Magdą
i poszliśmy na taras.  – Gdzie rodzice? 


 – Pojechali załatwić jakąś ważną sprawę... Opowiadaj, jak mecze? 

 – W sumie to spoko... Jakoś nie interesuje się sportem, ale atmosfera nieziemska. 

 –A jak z Kubiakiem?  –Spaliłam w ty momencie buraka co pokazało tej dwójce, że niestety, ale coś się kroi.  – Czyli coś na rzeczy... Tata musi dać mi dać trzy stówki. –Przyklasnął w dłonie, a ja się załamałam, że nawet o to się zakładają z ojcem. 

 –Idę coś zjeść.  –Weszłam do domu, udałam się do kuchni i otrzymałam telefon z agencji, czyli koniec urlopu.

czwartek, 3 października 2013

XVI

Obudziłam się rano, przetarłam oczy i poczułam rześkie powietrze. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Miśka siedzącego na balkonie. Delikatnie sączył kawę i wygrzewał się na słońcu. Z dołu można było usłyszeć śmiech Zbycha i zobaczyłam ten nikły uśmiech Miśka, ciekawe jak reaguje jak ja się śmieję. Wstałam, założyłam Miśkową bluzę i poszłam do niego na balkon. Usiadłam koło niego a promienie słońca idealnie padały na moją twarz.

– Cześć piękna. – Cmoknął moją skroń i się uśmiechnął.

– Cześć Miśku. – Uśmiechnęłam się w jego stronę i zabrałam mu kawę, która swoją drogą była pyszna, bo była z mlekiem.–  O której masz trening?

– Za dwadzieścia minut wyjeżdżamy na siłownię. Co dziś robisz?

– Czekam na Kasię, bo ma przyjechać, chcę zjeść obiad z moim facetem i w sumie to dalej nie wiem. – Zaśmiał się i można było usłyszeć z dołu donośny krzyk Bartka: "Oddaj mi moją skarpetkę Jarosz!", aż grzech się nie zaśmiać. Posiedzieliśmy chwilkę w milczeniu a zaraz Misiek wstał i poszedł do pokoju. Ruszyłam na nim i bacznie mu się przyglądałam, jak pakuje wszystkie rzeczy i przy tym tak pięknie się uśmiecha.

– Co ty ze mną robisz?

– Po prostu cię bardzo lubię a nawet bardzo, bardzo, bardzo.–  Moje ręce zawiesiłam na jego szyi i delikatnie musnęłam jego usta.

– Szaleje za tobą ! – Krzyknął, pocałował mnie, przytulił, a na koniec klepnął mój zgrabny tyłeczek co mnie zdziwiło.– Zadzwonię do ciebie po treningu, maleńka.–  Wysłał mi buziaka w powietrzu i poszedł a ja rzuciłam się na łóżko i zadzwoniłam do Kasi, czy oby na pewno dziś przyjeżdża. Około dwunastej ma być już w Bydgoszczy z tatą, więc ja postanowiłam się iść umyć i ubrać. Było dziewiąta trzydzieści, kiedy opuściłam hotel i poszłam się przejść. W sumie to poszłam zjeść śniadanie, do naleśnikarni nie daleko hotelu, Kiedy wracałam do hotelu, aby posprzątać w naszym pokoju, aby nie spędzać czasu z Kasią w naszym syfie, jak to w ogóle brzmi, zahaczyłam jeszcze o butik i zaopatrzyłam się w śliczną morską koszulkę.
O dwunastej dostałam sms-a od Kasi, że jest już w Bydgoszczy, a po chwili do pokoju wpadł Misiek.

 – Już po treningu?
 – Tak, ale jestem bardzo zmęczony. – Rzucił torbę i rzucił się także na łóżko. – Za cztery godziny zajęcia na sali. – Położyłam się koło niego i ugrzęzłam w uścisku. – O której Kasia będzie?

 – Za dwadzieścia minut. Swoją drogą zastanawiałam się gdzie zjemy i chyba pójdziemy tam gdzie wczoraj.

 – Jasne. – Musnął moje czoło i wstał, aby się przebrać w coś wygodniejszego. Rzucił koszulkę na podłogę
i mogłam ujrzeć jego tors, moje oczy przybrały kształt monet o nominale na bank pięć złotych. Nasunął zielony t-shirt i żałowałam, że nie może być posągiem i stać przede mną niczym rzeźba np. Dawid. – Wariatka.  – Spojrzałam na mnie nasunął spodnie i zabrawszy kilka rzeczy do małej torebki, postanowił wyjść jak się okazało do chłopaków. Sama postanowiłam się przebrać w coś w czym nie będzie mi gorąco i kiedy już wtykałam sznurówki do butów, drzwi się otworzyły a tam Kasia.
 – Hej ! – Wstałam i musnęłam jej polik.

– Cześć, jak tam? Masz współlokatora?– Przyjrzała się Miśkowej torbie a ja uśmiechnęłam się.

– Mam pokój z Michałem, bo w sumie to jesteśmy razem... – Jej reakcja była zabójcza, rzuciła się na mnie
i powaliła mnie na łóżko a potem milczała.– Coś nie tak ?

– Moja przyjaciółka jest dziewczyną Michała Kubiaka... Kurde zajebiście Ola !– Uśmiechnęła się do mnie
i wstała.– To co idziemy na jakiś spacer a potem obiad?

– Tak tylko pójdziemy jeszcze po Miśka, bo idzie z nami.– Pociągnęłam ją za rękę i wyszłyśmy z pokoju.
Zamknęłam go dokładnie i udałyśmy się na parter gdzie panowie siedzieli i grali w jakąś karcianą grę. Michał siedział koło Zbyszka i podglądał mu karty, sam zainteresowany nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

– Michał chyba ktoś na ciebie czeka?– Krzysiu obrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął, oczywiście Kasia już była zagotowana z radości a ja delikatnie poruszyłam kącik ust w górę, aby nie zrobiło mu się przykro.

 – Tak, tak już idę...  – Powiedział jak by był w transie i rzucił kartę na stół. – Makao i po makale... Do zobaczenia panowie. – Przybił piątkę z Marcinem Możdżonkiem i mogliśmy iść.

 – Ej Michał !  – Obróciliśmy się w stronę, Zbyszka. – Wiedziałam, że zaglądasz mi w karty, debilu ! – Michał się głośnio zaśmiał, złapał mnie za rękę i poszliśmy na obiad. Po szybkim obiedzie my poszliśmy na spacer i ploteczki a Michał wrócił do hotelu po torbę i pojechał z resztą bandy na trening taktyki, czy jak to tam...

niedziela, 15 września 2013

XV

Ręce mi się trzęsły, co piekielnie mnie denerwowało. Oczy Kubiaka uważnie się we mnie wpatrywały a ja stałam w miejscu i nie mogłam zrobić kroku. Z jednej strony bardzo, ale to bardzo bym tego chciała, ale
z drugiej strony nie chciała bym go zranić, on nie wie wszystkiego o mnie... Jest dla mnie zbyt ważny, abym mogła go tak po prostu kopnąć i zostawić.

– Michał, zaskoczyłeś mnie...–Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Uśmiechnęłam się nikle, a on to szybko podłapał i też się do mnie uśmiechnął.

–Wiem, tylko szkoda, że...–Nie wiedział, jak złożyć zdanie, żeby mnie nie zranić... Taki właśnie był Michał.

–Nie Misiek, bardzo był chciała, tylko... – Przyłożył swój palec do moich ust, a zaraz potem mnie pocałował. Delikatnie dotknął moje wargi dając mega wielkie ciepło.– Wariat ! –Krzyknęłam radośnie a on uśmiechnął się i zawołał kelnera, aby mógł zapłacić za rachunek. Po kolacji poszliśmy przejść się do hotelu. Ciepła noc, dużo gwiazd na niebie i my, trzymający się za rękę i zachowujący się jak para nastolatków. Z profilu Michał to zupełnie inna osoba, kiedy ma uśmiech od razu widać, że jest bardzo sympatyczną
i szaloną osobą, ale kiedy jest poważny wiem, że zaraz wybuchnie śmiechem i będzie moim Miśkiem.
Doszliśmy do hotelu, przed nim spotkaliśmy Zbyszka z Asią siedzących za ławce, w holu na kanapach leżał Igła i Ziomek.
– Dzieciaki naprawdę ?! –Myśleliśmy, że przejdziemy niezauważeni, ale niestety Igła musi wszystko zobaczyć. Podbiegł do nas i zaczęli nam gratulować.– Nawet nie wiecie jak się cieszę.

– Tak Igła, bardzo się cieszy... –Ziomek powiedział to zdanie tym swoim głosem, a ja się rozpłynęłam.

– Dziękujemy.– Uśmiechnęliśmy się do nich i poszliśmy przywołać windę. Winda przyjechała Michał nacisnął przycisk z naszym piętrem. Wjechaliśmy, poszliśmy pod nasz pokój.

– Kiedy będziesz miał swój pokój?

– Wyszedłem z założenia, że będę mógł pomieszkać z tobą, ale jeżeli mnie wyrzucasz to pójdę do Zbyszka...–Zrobił taką smutną minkę a ja cmoknęłam jego polik i otworzyłam drzwi. Usiadłam na łóżko
i ściągnęłam buty. Włączyłam laptopa i wyciągnęłam moją piżamkę.– Idę do łazienki. – Michał poszedł a ja przebrałam się w pokoju i wskoczyłam pod kołderkę i zabrałam się za serfowanie po sieci. Włączyłam muzykę i przejrzałam facebooka, odczytałam kilka e-maili, w tym był elektroniczny list od mojego fotografa. Kilka agencji chciało bym, abym z nimi zaczęła współpracować i mam dać znać do końca miesiące. Jejku jedna sesja i czyżby miała posypać się lawina.

 – Co tam patrzysz? – Michał położył się koło mnie i od razu mogłam poczuć zapach jego żelu pod prysznic, który był zajebisty.

 – Mam kilka propozycji sesji... W sumie to fajne, będę miała zajęcie.

 – Zdecydowanie. – Cmoknął moją skroń i sięgnął po telefon i nim się zajął, a ja przeglądnęłam oferty. Większość to sesje stylizacji ubraniowych, ale jest jedna sportowa. Przyjrzałam się temu dokładniej, zdjęcia na siłowni. Ta propozycja spodobała mi się najbardziej. – Jak nie będą żadne w zbyt skąpym ubranku to się zgadzam...  – Spojrzałam na niego i wyśmiałam go.

 – Michał, jeżeli chce się być modelką to niestety, ale trzeba czasem się rozebrać...

 – Ola, powiedziałem nie... Masz dużo ofert może wybierać...

 – Michał!  Jesteś zaborczy... 

 – Ola, możesz mnie posłuchać...

 – Michał nie mogę...  – Nie spoglądałam na niego, ale wiedziałam że jest zdenerwowany. Pierwsza ostrzejsza wymiana zdań, muszę to zapisać w kalendarzu.

 – Ola, mogę ci nawet zapłacić, żebyś tam nie szła...

 – Michał, nie chcę twoich pieniędzy tylko zaufania.

 – Ola, ufam tobie, ale nie ufam tym, którzy będą robić ci te zdjęcia...  – Przytulił i pocałował mnie. – Proszę... – Patrzył na mnie z taką troską, a ja zmiękłam. Moja podświadomość kopnęła mnie w brzuch i stwierdziła, że jestem mięczakiem.
 – Do spania. – Pocałował moją skroń, zamknął laptopa i położył go na ziemi, szczelnie i mocno okrył mnie kołdrą a na koniec zgasił lampkę i się do mnie przytulił.  Szaleje za nim...  

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Cześć Ziomeczki :) 

Dodaję kolejny mam nadzieje, że dodam coś w tygodniu a jak nie to w sobotę po meczu Skry :) 

xoxoxo

Ogonodraszki 

piątek, 13 września 2013

XIV

Z mojego snu wyrwało mnie delikatne muskanie mojej skroni. Uśmiechnęłam się i delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Michała. Leżał przebrany w normalne ubrania, bosko pachniał i miał przepiękny uśmiech, który był kierowany do mnie.

– Długo spałam? – Wtuliłam się w jego tors a on pocałował mnie w czoło.

 – Zdążyłem wrócić z treningu na sali, odświeżyć się i zagrać partyjkę w karty z chłopakami. – Zaśmiał się a  ja razem z nim. To oznaczało, że długo. Uwolniłam się z jego uścisku i zerknęłam na telefon. Kasia i mama dobijały się do mnie. Pierwsze co to skontaktowałam się z mamą, oczywiście jak zawsze się o mnie martwiła, kochana. Potem zadzwoniłam do Kasi, która poinformowała mnie, że przyjedzie za dwa dni, bo będzie już wolna i nie może się doczekać.

 – Wychodzimy gdzieś? Dostałem pozwolenie od trenera. – Uśmiechnął się zabójczo i poruszał brwiami a ja się uśmiechnęłam i wstałam, aby rozprostować kości i zerknęłam do walizki.

 – Jasne Misiek, jasne. – Zabrałam kilka rzeczy i poszłam do łazienki, a z pokoju usłyszałam cichy śmiech i muzykę z mojego telefonu. Odziałam się w jakieś fajniejsze ciuszki, pomalowałam się, rozczesałam włosy i wyszłam. Poszukałam jeszcze butów i tak bardzo cieszyłam, że zawsze jestem przygotowana na każdą możliwość. Te zakupy to był jednak fantastyczny pomysł.

 – Wyglądasz... Oszałamiająco ! – Powiedział to bardzo niskim głosem, a ja wręcz się rozpłynęłam. Zabrałam telefon i kilka potrzebnych drobiazgów. Michał zabrał swoją małą torebkę i mogliśmy wyjść. Ubrany był w ciemne jeansy i jasną koszulkę, pachniał nieziemsko i nie ukrywam, że w takim wydaniu Michał Kubiak wygląda zniewalająco dobrze.

 – Gdzie mnie zabierasz?

 – Zobaczysz.  – Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w centralną część miasta Bydgoszcz. Oczywiście wychodząc z hotelu natrafiliśmy na tego z kamerą hmmm... Wiem, Igłę! Kilka ciętych przyjacielskich ripost
i mogliśmy wyjść. Taksówka już na nas czekała, ojejku czyżby to był jakiś większy plan. Jako, że było już ciemno, ulice miały delikatny jasny kolor od wielkich latarni dodawały klimatu. Podjechaliśmy pod restaurację, Michał zapłacił i ruszyliśmy do środka.
Michał zabrał ode mnie marynarkę i zaraz przyszedł kelner, który zaprowadził nas do naszego stolika, który znajdował się w innej części restauracji. Ależ on jest romantyczny, ale oczywiście moja wewnętrzna bogini wyśmiała mnie i ukazała jak to wszystko pryśnie. Usiedliśmy przy stoliku, kelner przyszedł podać nam wino
i karty z daniami. 

 – Cóż, czyli twój misterny plan się udał? – Wolałam wybadać sytuację, czy jeszcze coś kombinuje.

 – Powiedzmy, że tak, aczkolwiek myślę, że jeszcze wiele przed nami. – Pocałował moją dłoń. – Co wybierasz?

 – Sałatkę grecką. – Michał spojrzał na mnie dziwacznie, ale wzruszył ramionami i zajął się wybieraniem jakiegoś mięsiwa. Kelner przyszedł, odebrał zamówienie i musieliśmy czekać. Sączyliśmy białe wino
i świetnie się nam rozmawiało, jednakże ja jak zawsze wypłynęłam na szerokie wody i się zamyśliłam. Nie było to celowe, tylko tak jakoś wyszło.

 – Ola?! – Delikatnie krzyknął a ja drgnęłam.

 – Przepraszam, zamyśliłam się. – Uśmiechnęłam się.

 – Cóż, ogólnie to w sumie zaprosiłem cię tu po to, żeby pogadać z tobą na bardzo poważny temat.... Sprawa życia i śmierci, normalnie. – I wrócił stary Kubiak, czar prysł.

 – Do rzeczy Michale, do rzeczy...

 – Zostaniesz moją dziewczyną? – Powiedział to bardzo, ale to bardzo cicho a mnie wręcz zamurowało... Zamurowało to mało powiedziane, wstrząsnęło mną niczym Etną (to taki wulkan dla niejarzących). Z jednej strony byłam wściekła, że może co mam być pocieszycielką, ale z drugiej w sumie i tak mam coś do niego, czemu by nie spróbować, jak się nie uda to, trudno... Jasne...

 – Zaskoczyłeś mnie i to bardzo poważnie... – Z tej adrenaliny i emocji nie wiedziałam co mam powiedzieć, to bardzo trudny temat, ale oczywiście moja wewnętrzna bogini nie mogła mi pomóc, tylko musiała jeszcze mi dokopać, tymi dziwnymi myślami o tym, że jestem pocieszycielką dla niego.

 – Cóż, dziś cały dzień główkowałem, czy się zapytać, w końcu coś do ciebie czuje i chciał bym
spróbować, bo mi się podobasz... – Uśmiechnął się i kelner jak by na zawołanie przyniósł jedzenie. Przynajmniej będę mogła się czymś zapchać i może choć przez chwile tego wieczoru będę mogła się zastanowić.  


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


WIELKI POWRÓT :) 

Zastanawiałam się czy pisać już, że blog umarł śmiercią naturalną, ale postanowiłam spróbować i prowadzić go dalej. 
Cóż, mam nadzieje że posty będą pojawiały się częściej i będziecie chcieli zaglądać. 

xoxoxo
Ogonodraszki. 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

XIII

Cóż chłopaki od godziny ciężko pracowali na siłowni a ja siedziałam na łóżku w pokoju i serfowałam po internecie. Znalazłam swoje zdjęcia z sesji na stronie fotografa i nie ukrywam radość mnie roznosiła. Chyba sobie powieszę kilka w salonie jak wrócę. Jako, że nie lubię marnować czasu na jakieś głupotki, odziałam się, pomalowałam i postanowiłam wyruszyć w miasto. Spisałam nazwę jednej z galerii i postanowiłam kierować się tym co mi powiedzą ludzie, lub pojadę taksówką. Moja wewnętrzna bogini zaczęłam się ze mnie śmiać i od razu wiedziała, że wybiorę taksówkę. Wyszłam przed hotel i zauważyłam znajomą twarz. Podeszłam do tego wysokiego przystojniaka i klepnęłam go w ramię.

– Ola ?! – Radek obrócił się w moją stronę a zaraz ugrzęzłam w niedźwiedzim uścisku.

– Heej... Wyładniałeś. – Uśmiechnęłam się do niego a zaraz zostałam zaproszona na kawę i ciasto. Kiedyś największe ciacho w szkole dziś właściciel firmy, kochający mąż i tatuś. Jego córka Ola jest słodka.

 –W sumie to Ola nie przypadkowo nazywa się Ola... Nazwaliśmy ją z Majką na twoją cześć. W końcu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i tylko ty nam kibicowałaś. – Przytuliłam go i nie powiem wzruszyłam się.

 –  Jejku nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciebie widzę.

 –  A ty czym się zajmujesz? Masz rodzinę czy wolna jak zawsze. – Uśmiechnął się do mnie cwaniacko
a ja zaczęłam mu opowiadać. Opowiedziałam mu o Karolu, o mojej pracy w modelingu o Kubiaku. Wielki kibic siatkówki zachłysnął się wodą jak usłyszał, że ze sobą kręcimy... Chyba, moja podświadomość zbeształa mnie a ja wzruszyłam ramionami i opowiadałam mu dalej o życiu w Warszawie.  – To spotkamy się na meczu?

 – Pewnie tak, Kasia przyjedzie... Pójdziemy potem na piwo czy coś.

 – Przyjdziecie do nas, bo Majka nie lubi ruszać się z dzieckiem po knajpach... – W sumie to chciałam się wyrwać do knajpy czy coś. – Spokojnie zaopatrzę się, jest dużo wspominania.  – Chwilkę jeszcze posiedzieliśmy a zaraz Radosław musiał zwijać żagle do domku a ja poszukałam jakieś taksówki i ruszyłam do tej galerii. Przeszłam przez pierwsze piętro i usiadłam w jednej z kawiarni, aby napić się kawy. Zjadłam jeszcze drobne ciastko i ruszyłam na dalsze zakupy. Weszłam do jednego ze sklepów i zauważyłam naprawdę ładną czerwoną sukienkę. Wzięłam swój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Pasowała idealnie. Nie zastanawiałam się długo, poszłam do kasy i zapłaciłam. Wchodząc zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam i usłyszałam melancholijny głos Miśka.

– Już po treningu?– Zatrzymałam się przed wejściem i spoglądałam w stronę następnego sklepu.

– Tak... Jestem w tej samej galerii co ty, stoję i patrzę w twoją stronę.– Rozejrzałam się i spojrzałam na posturę Miśka. Rozłączyłam się i poszłam w jego kierunku. Stał z wielkim bukietem tulipanów a do nich dodawał swój przepiękny uśmiech. Jejku jaki on jest romantyczny.

– Jakiś ty romantyczny Kubiak.– Uśmiechnęłam się do niego a za chwilkę ugrzęzłam w niedźwiedzim uścisku.

– Jak trzeba jestem też obojętny, więc uważaj. – Spojrzał na mnie z zgrozą i podał mi kwiaty. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego polik.– Kawa? – Kiwnęłam głową i podążyliśmy do jednej z kawiarni.

– Powiem ci, świetny pomysł na randkę. – Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Ależ on mi miesza w głowie.


Wróciliśmy do hotelu około czternastej i okazało się, że czas na obiad. Byłam troszkę głodna, ale nie aż tak bardzo. Zanieśliśmy swoje rzeczy do mojego pokoju i ruszyliśmy na stołówkę.

– Co robisz dziś wieczorem? – Przed wejściem do hotelowej restauracji, Michał oparł się o ścianę a ja stanęłam przed nim. Zastanawiał mnie fakt co on kombinuje.

– Odpoczywał od ciebie, a co? – Zaśmiałam się a Michał zrobił poważną minę. Jejku, aż tak bardzo go to zabolało, moja wewnętrzna bogini powiedziała mi, że nie mogę mu ulegać. Dałam jej kopa w tyłek i walnęłam Miśka w ramię. – Nie bocz się. Pewnie spędzę go z tobą o ile chcesz?

– Pewnie.– Uśmiechnął się i wszedł na stołówkę a ja za nim. Podeszliśmy do lady po karty i zajęliśmy miejsce koło Zbyszka i Krzyśka? Ten z kamerą, on chyba tak ma na imię. Chciałam w spokoju zjeść obiad, ale niestety ciągłe suchary, śmiechy nie pozwoliły mi. Igła kręcił się przy tym stole jak by miał owsiki, to było wkurzające. Obiad w katorgach zjedzony, więc postanowiłam zrobić sobie chwilkę drzemki. Położyłam się na łóżko i zasnęłam.

poniedziałek, 22 lipca 2013

XII

W Bydgoszczy byliśmy około godziny trzeciej i nie ukrywam byłam mocno podirytowana tą całą sytuacją. Nie miałam zamówionego hotelu a sama nie miałam zamiaru spać w jakimś przydrożnym hoteliku. Zibi obudził się kilka minut temu i nie kontaktował za bardzo.

–Cóż znacie jakiś hotel w tym mieście, w którym mogę się zatrzymać ? –Skierowałam to pytanie do nich dwóch, ale sama wiedziałam że jeżeli nawiąże się rozmowa to będę rozmawiać tylko z Miśkiem.

–Zamówiłem dla ciebie pokój u nas w hotelu.

–Czyli od samego początku byliście przekonani, że pojadę z wami. –Spojrzałam na niego z wyrzutem a on wzruszył ramionami, uśmiechnął się i zaparkował pod hotelem. Byłam mega zmęczona. Miałam bardzo intensywny dzień, a do tego ta "nieplanowana", oczywiście tylko z mojej strony podróż do Bydgoszczy. Michał wziął swoje i moje bagaże a Zibi szedł za nami bardzo powolnym i chwiejnym krokiem. Mieliśmy
z niego delikatnie rzecz ujmując bekę, ale ze Zbyszka można. Cóż po chwili radości nastąpiła chwila grozy, bo Michał nie umie rezerwować hotelu, albo reprezentacja jego pominęła, bo pokój dla mnie był a dla Miśka nie było. Zrobił awanturę, ale po chwili się uspokoił i stwierdził, że któreś z nas musi go przyjąć. Zibi szybko pobiegł sobie a razem z nim zostawiając Kubiaka samego. Kto jest do jasnej cholery jego przyjacielem? No chyba nie ja. Zibi mieszkał piętro niżej niż ja, tam gdzie siatkarze a ja kiedy zobaczyłam swój pokój uśmiechnęłam się. Cóż pokój małżeński, ciekawe kto się tak sztachnął. Wypakowałam rzeczy na jutro, kosmetyczkę i coś do spania. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, a potem chciałam iść spać, ale niestety ktoś uraczył mnie wizytą. Ciekawe kto to?

  – Michale co za niespodzianka  –Otworzyłam przed nim drzwi i zaprosiłam go do środka.

  – Jedno noc, mogę?  – Tak przepięknie się uśmiechnął i zamrugał swoimi oczkami. Och rozpłynęłam się. Wzruszyłam ramionami i wskoczyłam do łóżka, a Michał zabrawszy kilka rzeczy poszedł do łazienki. Cóż nie ukrywam ta sytuacja jest dziwna, ale mam na niego ochotę... Tak mi się wydaje bynajmniej. Po kilku minutach Michał opuścił łazienkę i położył się koło mnie na łóżku. Oprócz tego, że miałam na niego wielką ochotę byłam też zmęczona i oczy mi się same zamykały. Napisałam jeszcze sms-a do Kasi a Misiek spoglądał na mnie z rozbawieniem.

  – Cóż, z czego się śmiejesz? –Obróciłam się w jego stronę i przyjrzałam mu się z zaciekawieniem.

  – Cóż może z tego, że leżę w łóżku dziewczyny, która mi się podoba. – Zamurowało mnie, mówił to z takim stoickim spokojem. Co teraz mam zrobić? Przybliżyłam się do niego i ugrzęzłam w niedźwiedzim uścisku. Czyli jednak mu się podobam... Wpadłam. Poczułam jak pocałował mnie w czoło i uśmiechnęłam się. Usta są niżej Kubiak ! Po kilku minutach zasnęłam i mega cieszyłam się, że w jego ramionach.
Nazajutrz obudziłam się a raczej coś mnie obudziło. Michał mnie szturchnął swoim łokciem.
–Przepraszam. –Spojrzał na mnie z przerażeniem. –Jak się spało? –Odgarnął mi niesforny kosmyk z twarzy i pocałował mnie w czoło. Może to dobrze, że tylko w czoło... Chyba bym nie chciała pierwszego pocałunku z Kubiakiem mieć zaliczonego w łóżku, kiedy wyglądam jednym słowem źle.

–Dobrze... Nawet bardzo dobrze. – Uśmiechnęłam się. – A tobie?

–Cóż, była to pewnie jedna z lepszych nocy w moim życiu. – Z jednej strony było mi naprawdę fajnie, a z drugiej było mi smutno, bo pewnie z Moniką miał wiele wspanialszych przeżyć. –Nie martw się Moniką, ona to przeszłość. – I czyta mi na dodatek w myślach. Moja wewnętrzna bogini spojrzała na mnie z kpiną a ja uśmiechnęłam się do niej i pokazałam jej język. – Jaki masz plan dnia?

–Cóż jest to w stu procentach nieplanowany wyjazd, więc nie mam żadnych planów... Poza tym nigdy nie byłam w Bydgoszczy, więc nie wiem co tu można robić.

–Załatwię ci kogoś z kim spędzisz czas jak mnie nie będzie. – Uśmiechnęłam się do niego, wstałam i poszłam do łazienki. Szybki prysznic, odzianie się w jakieś sensowne ubrania, makijaż i byłam gotowa, aby połazić.

–O której masz trening? – Cóż po jego wyrazie twarzy, mogę wywnioskować, że przypomniałam mu po co tu przyjechał.

– O dziesiątej, czyli za dwadzieścia minut. Idę na zbiórkę. – Pocałował kolejny raz moje czoło. – Do zobaczenia. – Pomachałam mu i poszedł. Boże co za wariat... Ale pachnie bosko.



Jestem :)

Mega się cieszę, że to napisałam... Chociaż tutaj wiem co napisać.
Cieszę się, że Rosja wygrała LŚ, bardzo ich lubię i cieszę się.


xoxoxo
Ogonodraszki

czwartek, 18 lipca 2013

LIEBSTER AWARDS

LIEBSTER AWARDS


Nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana również dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby nominującej, nominować 11 blogów, poinformować autorów i zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował.


Pytania od Paula M.:

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Jak opiszesz siebie w jednym zdaniu?
4. Kto jest Twoim autorytetem?
5. Co jest Twoją największą zaletą?
6. Jakie trzy życzenia spełniłaby dla Ciebie Złota Rybka?
7. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce na wakacje?
8. Co stanowi dla Ciebie największą wartość?
9. Jaka była Twoja ulubiona bajka w dzieciństwie?
10. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
11. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z prowadzeniem bloga?

Odpowiedzi:
1.Malwina
2.17
3.Mega chamska i pewna siebie osoba.
4.Krzysztof Ignaczak.
5.Pewność siebie.
6.Pokój na świecie, możliwość poznania Igły i papieża Franciszka.
7.Lloret de mar.
8.Bóg, honor, ojczyzna i wszystkie najbliższe mi osoby. "Bo to nie ja sama sprawię sobie radość, sama mogę sprawić sobie przyjemność, tylko ktoś inny, jego szczery uśmiech sprawi że będę radosna."
9.Kuba guzik.
10. Ojej... Na dzień dzisiejszy :)  Enej Symetryczno- Liryczna
11. To było w listopadzie lub październiku 2012 roku :)   Tak naprawdę wszystko się zaczęło o wiele wcześniej od kartki papieru i nudy w poczekalni u dermatologa. :)



Cieszę się, że mogłam odpowiedzieć na te pytania a sama nic nie zadaję :)
Sami możecie mi zadać pytania, bardzo chętnie odpowiem no i no :) 
Wszystkie blogi jakie czytam zasługują na tą nominację, więc nie będę nikogo faworyzować...


xoxoxoxo 
Ogonodraszki 

XI

Sesja, bomba... Nareszcie mogłam zająć się czymś co należy do moich ulubionych zajęć. Co z tego, że miałam na sobie naprawdę niewiele...
Odziana w dres, opuściłam budynek agencji i ruszyłam do samochodu. Zabrałam karteczkę z pod wycieraczki, wrzuciłam torbę do bagażnika i odjechałam. W korku zerknęłam na kartkę...
Zaniemówiła, dostałam liścik miłosny... Kto by pomyślał, ale pewnie to Karol i kolejne jego dziwne jazdy. List wylądował w schowku a ja ruszyłam na ciągiem samochodów do domu, w końcu było już po dziewiętnastej.
Idąc po schodach, wchodząc na swoje piętro i zerkając na dwie postury siedzące na schodach, wiedziałam od razu kto to.

– Cześć chłopaki.– Uśmiechnęłam się do nich. – Powiedzcie, że wasz głupi plan nie dotyczy mnie i mojego samochodu.

– Ola zlituj się nad największymi ciachami w reprezentacji... – Spojrzałam na Zbycha i wyśmiałam go. Jakie on ma wielkie mniemanie o sobie.

– A Asia nie może po was przyjechać?

– Asia jest na razie nie osiągalna. – Misiek powiedział to z tak wielką drwiną, a Zbyszek miał kamienną twarz. Cóż stanęłam i przyglądałam im się chwilkę po czym otworzyłam drzwi do domu, weszłam i zastanawiałam się jaka będzie ich reakcja. Cóż mam teraz począć zadzwoniłam do Kasi, oznajmiając że dziś jadę do Bydgoszczy i będzie musiała do mnie dojechać. Była smutna, aczkolwiek da radę. Wyciągnęłam walizkę zapakowałam rzeczy, buty, kosmetyki, laptopa, aparat... Wszystko to co najpotrzebniejsze. Wyłączyłam wszystko i poszłam do nich na klatkę.
 – Cóż możemy jechać...  –  Stanęłam przed nimi, a za chwilkę poczułam się jak w niedźwiedzim uścisku, z jednej strony Bartman a z drugiej Michał, który pachniał nieziemsko. – Misiek, ładne perfumy.  – Uśmiechnęłam się nikle a on się zaczerwienił.

 – Jesteś zmęczona ? Może Zibi pokieruje?  – Michał walnął go w ramie.

 – Michał to twoja fucha. – Zibi usiadł z tyłu a ja na miejscu koło kierowcy. Michał zrezygnowany przejął ode mnie kluczyki i po uprzednim po zmienianiu wszystkiego co możliwie pod siebie odjechaliśmy pod hotel.
Chłopaki szybko uwinęli się z tobołami i ruszyliśmy do Bydgoszczy. Zibi od razu zasnął a my z Miśkiem w milczeniu spoglądaliśmy na jezdnie. Z radia można było usłyszeć cicho grają muzykę, tym razem wypadło na Calvina Harrisa, ale ogólnie to uwielbiam typa. Zaczęłam cicho podśpiewywać sobie pod nosem a Misiek uśmiechnął się i jego ręka wylądowała na moim kolanie. Nie ukrywam, że było to dziwne, ale nie odsunęłam jej... Cóż może i tego chciałam, może i Michał mi się podoba? A może po prostu pragnie go tylko moja wewnętrzna bogini a ja sama przechodzę wobec niego obojętnie.



Jestem :)
Przepraszam za niedodawanie, ale po powrocie nie miałam jakoś weny no i no...
Mam nadzieje że przeczytacie i skomentujecie :)


xoxoxoxo
Ogonodraszki

piątek, 28 czerwca 2013

KOMUNIKAT




                KOMUNIKAT ! 


Chciała bym was poinformować, że w dniach od 28.06 do 14.07 nie będę tutaj obecna, co oznacza że nie będę dodawać postów :( 
Wynika to z faktu, że wyjeżdżam na zamknięte rekolekcje, czyli takie gdzie nie można mieć telefonu, komputera, nie można nawet oglądać telewizji (chyba). 

Mam nadzieje, że mnie rozumiecie i dziękuje tym, którzy wytrzymają. 


Będzie mi bez was smutno... 

Kocham, całuje i dziękuje za wytrwałość

xoxoxo 
Ogonodraszki

wtorek, 25 czerwca 2013

X

Plan dnia był prosty: śniadanie z "Dzień dobry TVN", siłownia, ogar w domu i sesja a potem to tylko sam Bóg wie co będę robić. Oczywiście nigdy moje plany nie wypalają, więc nie ma co się przyzwyczajać. Wstałam umyłam włosy (sama nie wiem po co) poszłam do kuchni. Z mojej super lodówki w której był spleśniały ser wyciągnęłam banana, ananasa i truskawkę, z szafki na dole musli i jeszcze raz zajrzałam do lodówki po jogurt naturalny. Przez te wszystkie podróże mega się zapuściłam i czas nad sobą popracować. W totalnym negliżu, czyli tylko ręczniku moje panie i panowie, choć negliż to określenie dla niepełnego stroju, ale mój chyba taki jest, rozsiadłam się na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam zajadać się moim pysznym śniadaniem. Jednak nie dane mi było go zjeść, bo ktoś mnie nawiedził. Nim doszłam do drzwi typowałam, może Kasia a może Karolek, nie daj Bóg rodzice, bo jak mama zobaczy ten syf. Otwierając drzwi jak zawsze nie mogłam się pofatygować i zerknąć przez wizjer kto tam jest. Szalona ja otworzyłam drzwi a za nimi... Fanfary dla przystojniaków, Michał Kubiak i jego kolega Zbyszek Bartman.

– Cześć Ola. – Misiek to tak nieśmiało powiedział.

– Cześć, cześć... – Staliśmy chwilkę a Zibi dosyć nierówno przeprowadzał proces oddychania w swoim organizmie, czyżby się zawstydził, zdenerwował czy speszył? – Wejdźcie. – Zaprosiłam ich do środka.

– Lubisz otwierać drzwi w takim stroju? – Zakładam, że to pytanie padło z ust Zbyszka. Odważył się chłopak plus sto do respektu na dzielni.

– Dla ciebie full serwis. – Uśmiechnęłam się do niego. – Chcecie coś do picia?

– Zibi woda i ja też woda. – Kubiak uwielbia sobie utrudniać, nie mógł powiedzieć np: "poprosimy wodę?"

– Tylko momencik, bo jak ma się tak światowych gości – Parsknęłam śmiechem. – To nie należy tak
wyglądać. Pięć minut. – Usłyszałam krótkie yhym i ruszyłam do sypialni. Szybko ubrałam bieliznę, jakieś spodnie i koszulkę Lakers'ów ( uwielbiam ją) z włosami nic nie mogłam zrobić, więc zostawiłam je i poszłam do nich, w między czasie zahaczyłam o kuchnie, zabrałam dwie szklanki i butelkę wody – Jak tam chłopaki? Co wy tacy niemrawi. – Trzepnęłam Miśka w ramię.

 – Dobrze. Jak tam Gdańsk?

 – Było miło...  –  Zbyszek siedział wpatrzony w telewizor.

 – Idę do łazienki.  – Zibi wstał i poszedł przed siebie i na lewo a Michał był z lekka zdziwiony, że Zibi wie gdzie jest łazienka, a ja zaczęłam składać sobie wszystko w układankę. Bartman był u mnie wtedy tej nocy, siedział i rozmawiał ze mną o tej dziewczynie, która dawała mi klucze. Ta jego twarz jest boska, ale wydawała mi się znajoma.

  – Misiu a co u ciebie?  – Położyłam swoją głowę na jego ramieniu  – Mam twoje klucze. – Podeszłam do szafki w przedpokoju i rzuciłam mu kilka metalowych przedmiotów.

 – Dobrze, wiesz jak powiedziałaś, że się wyprowadziła kamień spadł mi z serca... Jeden problem mniej. – Poczochrałam mu włosy. Uwielbiałam to robić. – Jak tam sesja? O której ją masz?

 – O szesnastej. Sama nie wiem co mnie czeka... Ale nie mogę się doczekać.  – To podekscytowanie przerażało Miśka. Zibi wrócił a ja dokończyłam swoje musli z Miśkiem na spółkę i poszłam szykować się na siłownię. – Siłowania, fitness czy basen?

 – Zdecydowanie siłownia, przez kilka dni się zapuściłam...

 – Tak Misiek opowiadał o twojej klacie. – Podniosłam delikatnie prawy kącik ust do góry. Weszłam po jakiś bluzkę do sypialni a w tle usłyszałam głos Michała: "Zamknij się pajacu". Zdecydowanie uwielbiam ich przyjaźń.

 – A wy jaki macie plan dnia?  – Sznurowałam maksy, kiedy to usłyszałam, że muszą znaleźć jakiś transport do Bydgoszczy. Sami teraz jadą się najeść i przespać do hotelu, a potem będzie jak będzie.
Żeby nie było odwiozłam ich do tego hotelu. Pożegnałam się i myślałam, że zobaczymy się dopiero w Bydgoszczy, ale jak zawsze się przeliczyłam.


 Yeah :) Jest i on... :)
Tak się cieszę :)


xoxoxoxo
Ogonodraszki

poniedziałek, 24 czerwca 2013

IX

Gówno, gówno, gówno. Stałam w korku koło Łodzi i żałowałam, że się zgodziłam. Dogadałam się z Asią i postanowiłam odebrać od niej klucze w Łodzi, bo sama jedzie na zaliczenie i nie chciała tracić kolejnych godzin w bezczynności. Było przed dziewiętnastą kiedy to podjechałam pod hotel i weszłam do środka. Zamówiłam pokój, bo nie chciałam jechać po nocy i czekałam na Joannę. Pojawiła się kilka minut później.
– Hej. – Podeszłam do niej. – Masz te klucze ?

– Mam. – Podała mi pęk kluczy. – Ten Kubiak to szczęściarz.

– Nie wiem czy zaistniała sytuacja daje szczęście, ale jak tak to przekaże.

– Głupia. Szczęściarz, że ciebie spotkał. – Otworzyłam szerzej oczy, wypuściłam klucze z ręki i cieszyłam się, że nic nie piłam bo myślę, że mogło by to się źle skończyć. – Jadę, bo troszkę drogi mi jeszcze zostało. Cześć. – Przytuliłam ją i sama poszłam do siebie do pokoju. Zadzwoniłam do Kubiaka, a raczej próbowałam się dodzwonić, ale po kilku minutach przypomniałam sobie, że gra mecz. Położyłam się i tak jakoś wyszło, że zasnęłam a obudziłam się w nocy koło dwunastej. Poszłam wziąć prysznic i dalej położyłam się spać.
Nazajutrz postanowiłam wyruszyć wcześniej. Nie dzwoniłam do Michała, bo i tak pewnie bym się do niego nie dodzwoniła. Wyruszyłam z Łodzi i obrałam kierunek Żory.


U Kubiaka w rezydencji byłam około dwunastej z poślizgiem i postojem na śniadanie. Zaparkowałam pod jego domem i ruszyłam do środka. Jak dobrze pójdzie, jeszcze wrócę dziś do domu. Otworzyłam drzwi
i weszłam do środka. W przedpokoju stały tylko buty od garnituru jak zakładam Miśka. Weszłam głębiej i od razu przeszłam do salonu. Panował ład i harmonia, takie same odczucia miałam w kuchni. Weszłam na górę i zerknęłam do sypialni Miśka. Porządek i cisza przede wszystkim. Wyniosła się. Dla sprawdzenia czy oby faktycznie zerknęłam do szafy, gdzie było zupełnie pusto. Nie ma jej tu. Zeszłam na dół do salonu i zerknęłam na szklanych stole w jadali list a raczej pogniecioną kartkę papieru z rozmazanymi literkami od łez. Postanowiłam zadzwonić do Kubiaka. Odebrał od razu.

 – Cześć Misiek.

 –  Hej.  –  Coś nie w humorze był.

 – Słuchaj jestem u ciebie w domu, wyprowadziła się i zostawiła list. Mogę wracać do domu? – Zaśmiał się.
 – Dzięki za wszystko, wynagrodzę ci to, ale to po lidze i mistrzostwach.

 –  Okej, no to ja wracam do Warszawy. Jak mecz ? – Westchnął. – Znowu przegraliście? Tak mi przykro.

 – Dzięki za kondolencje. Kończę, bo idziemy na odprawę i powrót do kraju.

 – Zadzwoń jak dolecisz. Buziaki.  – Cmoknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Zamknęłam dokładnie dom i ruszyłam do Warszawy. No pięknie, zamiast odpoczywać w Gdańsku, będę siedzieć w Warszawie.


Po powrocie do Warszawy, zadzwoniło do mnie kilku fotografów, aby umówić się na sesje. W gruncie rzeczy, cieszę się, że mogę wrócić do zawodu. Przesiedziałam trzy godziny na siłowni, wykąpałam się
 i poszłam na imprezę ze znajomymi, ale nie byłam długo bo chciałam na jutrzejszej sesji wyglądać dobrze... W końcu to wielka szansa a ja nie mam zamiaru jej zmarnować.


Siemson :)
 Jak tam nastroje po meczu ?   Ja nie będę się rozpisywać... Jest nie dobrze i tyle.
Jaki wybrali byście skład na mecz z Argentyną w Bydgoszczy ?

Komentujecie to meeega motywuje ;*

zapraszam jeszcze na nowy rozdział: http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/

xoxoxoxo
Ogonodraszki



piątek, 21 czerwca 2013

VIII

Dźwięk budzika oznaczał, że czas wstać, ale mnie szczerze się nie chciało. Wyłączyłam go i przeciągnęłam się na łóżku. Wstałam, odsłoniłam zasłony i pierwsze poranne promienie słońca wpadły do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi na balkon i wyszłam. Była piękna pogoda i aż żal nie spędzić jej na plaży. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zabrałam torebkę i ruszyłam do jakieś pobliskiej restauracji, aby wciągnąć śniadanie.
Na dole spotkałam Magdę, z którą zamieniłam kilka słów i zadzwonił do mnie Kubiak.
– Cześć Ola.

– Cześć Michał. Co tam słychać ? Jak treningi?

– Dobrze. A u ciebie ? Jak Gdańsk?

– Jest bajecznie, piękna pogoda, fantastyczni ludzie, tylko jakby kogoś brakuje... – Westchnął i zaczął opowiadać o rzeczach śmiesznych, które działy się w hotelu. Wszystko było oczywiście za sprawą Igły, z którym dzielił pokój i podszedł do tego dość negatywnie, ale teraz widzi same pozytywy.– Nareszcie masz humor, pierwszy raz od wyjazdu z Warszawy.

– Wyjazdy reprezentacyjne tak mają. Mam do ciebie sprawę?

– Słucham cię. – Przysiadłam na jakieś ławeczce i wsłuchałam się w jego prośbę. – Że co ?! Nie na pewno tam nie pójdę.

– Sprawdzisz czy się wyprowadziła. To bardzo ważne.

– To jest drugi koniec Polski, po pierwsze a po drugie nie chcę się mieszać w wasze życie.

– Już się wmieszałaś, wtedy pod halą, pamiętasz ? – Od razu przypomniałam sobie ten moment kiedy szłyśmy i nagle spotkałyśmy go.

– Pewnie, że tak... Tylko chodzi o to, że ja nie mogę...

– Ok spoko... – Westchnął jeszcze mocniej. – Idziemy na siłownie, strzałeczka.

– Strzałeczka. – Rozłączył się a ja wzruszyłam ramionami i weszłam do restauracji. Zamówiłam sobie naleśnika z czekoladą i postanowiłam się zrelaksować. Zastanawiał mnie fakt, dlaczego to ja mam jechać do tego pieprzonego mieszkania i dlaczego to ja mam sprawdzać czy ona tam jest. Dokończyłam naleśnika, zapłaciłam i wyszłam z restauracji. Wkurzona wpadłam jeszcze na jakiegoś chłopaka.
 – Przepraszam...  –  Wykrzyczałam i poszłam do hotelu. Próbowałam skontaktować się z Michałem, ale to bez jakiegokolwiek rezultatu. Tak mi było teraz głupio, że mu nie pomogłam. Wróciłam do hotelu, zabrałam klucz od Magdy i szybko poszłam do siebie. Spakowałam rzeczy i poszłam się wymeldować. Trudno najwyżej rajd po Polsce. Postanowiłam jeszcze zrobić te zakupy dla mamy, poleżeć na plaży, zjeść obiad i wyruszyć sama nie wiem gdzie.


Leżałam na plaży i wcinałam moje ulubione lody, kiedy mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go z torebki
i odebrałam. Wiedziałam, że to Michał.
 – Jesteś największym idiotom na świecie. Zniszczyłeś mi urlop. Zapłacisz mi za to.  – Słyszałam jak się zaśmiał.

 – Ty też jesteś bardzo urocza.

 – Gdzie mam jechać i jak się dostanę do tego mieszkania ?

 –  Żory i będzie tam narzeczona Zbycha, ona da ci klucz.

 –  Okej.

 –  Chyba będę musiał ciebie zabrać na urlop...  – Teraz to ja się uśmiechnęłam. Ach ten Misiek.

 – Wyślij mi jej numer no i trzymaj się tam w tej Francji. Buziaki.  – Cmoknęłam w słuchawkę i wrzuciłam telefon do torebki. Wstałam otrzepałam się, zabrałam manele i poszłam do samochodu. Było miło spędzić jeden dzień w Gdańsku. Włączyłam GPS, wyszukałam te Żory i ruszyłam tam.





Jestem melduje się :)

Zwarci i gotowi do kibicowania, ja niestety idę na osiemnastkę, ale będę myślała przez cały czas o naszych złotkach :)


xoxoxoxo
Ogonodraszki 


PS: Zapraszam na mojego drugiego bloga : http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/

środa, 19 czerwca 2013

VII

Od meczu w Łodzi minął już tydzień. Sama nie wiem, ale wydaje mi się że wiele się zmieniło. Mój kontakt
z Kubiakiem się nie urwał, wręcz przeciwnie się wzmocnił. Znalazłam pracę w foto modelingu. Sama nie wiem jaka będzie pierwsza sesja, ale już się nie mogę doczekać. Kasia zaręczyła się z Szymonem
i niezmiernie się cieszę. Tak bardzo do siebie pasują. Mój braciszek też z Magdą kroją coś grubego z tego co mama mi mówiła. Tyle zakochanych wokół, aż się chce uciekać.
Słońce w ostatnim czasie nam nie oszczędza, ale może to i dobrze. Postanowiłam wybrać się na kilka dni nad morze. Chciałam pewne sprawy poważnie przemyśleć. Zamówiłam hotel w Gdańsku i nic nie pozostało jak pakowanie i w drogę.
– Mamo podlejesz mi kwiatki w domu ? – Aktualnie siedziałam na obiedzie w domu, aby z nimi spędzić choć kilka godzin i wyruszyć nad morze.
– Ty w ogóle masz kwiatki ?  
– Tak mam, niestety. – Uśmiechnęłam się krzywo i wypiłam duszkiem kawę mrożoną. – Michał wyjechał
z Magdą? – Usiadłam z mamą na tarasie i łapałyśmy słońce.
– A pojechali na Mazury. Magdy ojciec ma domek nad jakimś jeziorem to postanowili się wybrać.
– To fajnie. – Poplotkowałyśmy. Mama jak zawsze dała mi listę zakupów, a że jechałam nad morze to musiałam odwiedzić kilka sklepików z różnymi drobiazgami, których nie dostanie w Warszawie. Na pierwszym miejscu zauważyłam bursztyny. Pewnie chce zrobić nalewkę, swoją drogą jest pyszna... Uwielbiam. Około piętnastej pożegnałam się z nią i wyruszyłam do Gdańska. Nie ukrywam, że syf wewnętrzny jak i zewnętrzny w moim aucie powodował to, że lepiej by było jechać jakimś czystym gruchotem niż tak brudnym autem. Jak dobrze, że tata tego nie widział.


Gdańsk:

– Hotel and spa – Stanęłam przed wejściem i uśmiechnęłam się na samą myśl. To będzie piękny przed wczesny urlop. – To to lecimy. – Sprawdziłam czy oby na pewno zamknęłam samochód i weszłam do budynku. Pani a raczej dziewczyny z recepcji była bardzo miła i kontaktowa.
– Rezerwacja na nazwisko Wilant.
– Już sprawdzam. – zerknęła w monitor i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili podała mi klucz.
– Dziękuje bardzo. – Uśmiechnęłam się i pojechałam na drugie piętro. Przeszłam korytarzem i weszłam do mojego pokoju z widokiem na morze. Cudowny widok... Zazdroszczę sama sobie normalnie. Rozpakowałam się, odświeżyłam i jako, że była już godzina wieczorna postanowiłam się chociaż przejść wokół hotelu, czy na plaże czy gdziekolwiek. Gdańsk nie jest mi obcy, kiedyś mieszkała tutaj moja babcia. Było ciepło, a że nie wybierałam się na żadną imprezę ubrałam się bardzo luźno i wyszłam. W głównym hallu spotkałam tą dziewczynę z recepcji. Chyba skończyła pracę. Podeszłam do niej.
 – Cześć. Nie chciała byś się przejść.  – Zaskoczona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Uffff.... Myślałam, że ucieknie.  – Tak w ogóle, Ola jestem.  –  Wyciągnęłam do niej rękę a ta od razu się do mnie przytuliła.
 – Magda. W sumie mieszkam niedaleko, możemy odłożyć moje rzeczy i iść na plażę czy coś  – Ruszyłyśmy do wyjścia i domu Magdy. Od pierwszej chwili złapałyśmy dobry kontakt i przede wszystkim nadajemy na tych samych falach co jest super i nie powiem jestem zaskoczona. Uwielbiam poznawać ludzi, ale jeszcze nie spotkałam się z taką osobą (oprócz Kasi i Kubiaka), żeby od razu mówić wspólnym językiem. Magda ma
w sobie to coś. Szłyśmy do jej mieszkania z dobre dwadzieścia minut, ale było bardzo przyjemnie a potem sama właścicielka skromnej studenckiej kawalerki uraczyła mnie lodami. – To co idziemy na plażę ? Byłaś już kiedyś w Gdańsku ?
 – Miałam tu babcię.  – Uśmiechnęłam się na same wspomnienia z wakacji u niej. Była super kobietą i jeszcze "superowszą" babcią.  – Możemy iść na plażę, muszę przywitać się z morzem.
 –  To chodź.  – Szłyśmy praktycznie tą samą drogą co z hotelu do jej domu. Dowiedziałam się co robi w Gdańsku. Tak naprawdę jest z Piły, miasto położone w województwie wielkopolskim. Studiuje tu na politechnice i w sumie został jej tylko rok. Podłapała też dobrą pracę i jak na razie nie ma zamiaru opuszczać Gdańska.  – A ty co robisz w Gdańsku ?
  – Przyjechałam sobie po układać, kolejny raz, życie z tej przytłaczającej Warszawy...
 – Chciałam tam studiować, ale tu też mam chłopaka, więc łatwiej nam się żyje.  – Uśmiechnęłam się do niej i tak wchodząc na plażę rozpoczęłyśmy temat o miłości. Idąc plażą rozpoczęłyśmy wiele tematów, miała bardzo obszerną wiedzę. Około godziny pierwszej w nocy, postanowiłyśmy się wracać. Zamówiłam i zapłaciłam jej taksówkę, aby nic jej się nie stało a sama ruszyłam do hotelu. Zabrałam klucz i poszłam do siebie. Przed drzwiami leżało kilka kartek z informacjami o spa i godzinami, które sobie zarezerwowałam. Dokładnie się przyjrzałam a potem poszłam się umyć i przebrać w pidżamkę. Jutro miałam masaż na dwunastą i pedicure na piętnastą, no to mogę wstać o dziewiątej. Nastawiłam budzik i poszłam spać. Ciekawe jaki będę miała pierwszy sen w nowym miejscu.


Francja:

Pokój z Igłą to będzie koszmar. Ciągłe ględzenie, robienie różnych dziwacznych rzeczy i przede wszystkim będą siedzieli tu wszyscy. Dlaczego się na to zgodziłem? Sam nie wiem...
 – Misiek? Masz pożyczyć stabilizator, jeden ?  –  Do mojego pokoju wpadł Ziomek.
 – Nie mam.
 – Aha okej. – Tak jak szybko wszedł, tak i szybko wyszedł. Bardzo dobrze. Założyłem słuchawki na uszy
i wsłuchałem się w melodię z nich płynącą. Przy okazji przeglądałem coś w telefonie, była to galeria. Zacząłem usuwać wszystkie zdjęcia, które były z Moniką. Nie zostało ich wiele, ale sam fakt tego że są sprawiają mi wielką udrękę. Chcę zamknąć ten rozdział raz na zawsze.
 – Misiek !  – Igła wydarł mi się do ucha. Zdjąłem słuchawki i stanąłem przed nim.  – Za dwadzieścia minut zbiórka w hallu na dole.
 – Okej.  – Postawiłem swoją torbę na łóżko, spakowałem do niej wszystko to co potrzebuje na treningu. Zabrałem dwie butelki wody i wyszedłem. Igła jeszcze coś dopakowywał. Kiedy dreptałem sobie po korytarzu, natrafiłem na Zbyszka, który ględził mi coś o ślubie, o Asi i o Włoszech. Przytakiwałem z grzeczności, ale tak naprawdę myśli miałem gdzie indziej.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

VI

Zamurowało mnie, ale jako że byłam zmęczona i nie miałam siły na kolejną awanturę postanowiłam poczekać na kolejny krok z jego strony, a w międzyczasie poszłam spać.
Obudziłam się po dziesiątej, przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam pewnego osobnika, który nie nazywał się Kasia.
– Cześć Kubiak. – Pocałowałam go w czoło i poczochrałam jego włosy. – Co ty tu robisz ?
– Spotkałem na korytarzu Kasię jak gdzieś szła, dała mi klucz i wpadłem. Spałaś to się położyłem koło ciebie. – Uśmiechnęłam się do niego. – I nie chciałem tak bez pożegnania wyjeżdżać. Zobaczymy się pod koniec czerwca, dopiero...– Nie wiedziałam jaki był terminarz rozgrywek i nie ukrywam zmartwiłam się, że nie będziemy się tyle widzieć.
– Szybko zleci.

– Ogólnie to ktoś do ciebie dzwonił, kilka razy.

– Chyba wiem kto. – Oparłam się o ramę łóżka, usiadłam i zgarnęłam telefon. Ciekawe po co on dzwoni ?

– Przyniosłem ci śniadanie. – Wstał, złapał mnie za rękę. Co z tego, że miałam na sobie bluzkę na ramiączkach i dosyć skąpą bieliznę. Poszłam za nim do tego saloniku i się wzruszyłam. – Mam nadzieje, że będzie smakować. – Pierwsze co przykuło moją uwagę to czerwone tulipany, moje ulubione. Dzbanek z kawą, filiżanki, tosty z dżemem truskawkowym.

– Dziękuje.– Przytuliłam go i usiadłam na kanapie. Michał nalał kawy i zaczął się nią rozkoszować. Ja zajęłam się tostami. Przewiduje, że jadł już śniadanie z chłopakami. – Przecież nic nie zrobiłam, dlaczego się tak postarałeś? – Spojrzał się na mnie jak na kosmitkę.

– Byłaś ze mną i to mi wystarczyło. – Uśmiechnęłam się i dokończyłam tosty. Upiłam kilka łyków kawy i rozsiadłam się na kanapie.

– O której pan wyjeżdżasz, panie Kubiak ?

– Za dziesięć minut. Jak dobrze, że zdążyłaś zjeść. – Wstał zaczął składać naczynia, ale mu przerwałam. Odprowadziłam go do drzwi, przytuliłam, cmoknęłam w polik i poszedł. Rzuciłam się na łóżko i zagarnęłam telefon. Postanowiłam zadzwonić do Karola. Nie wiem po co, ale niech będzie. Oczywiście nie odbierał, a w międzyczasie dostałam sms-a od Kubiaka : "Ładny kaloryfer masz :)". Gdzie on w ogóle się patrzy.



O piętnastej ostatni raz przeszłam się po pokoju. Zajrzałam do saloniku i przypomniały mi się te przyjemne chwile z dzisiejszego dnia. Wychodząc wyjęłam karteczkę i zapisałam sobie numer tego pokoju. Może kiedyś spędzę tu jeszcze swój czas.
 – Idziesz ?!  – Zamknęłam torebkę, wyszłam z pokoju, zakluczyłam drzwi i ruszyłam do Kaśki, która stała przy windzie.

 – Idę, idę.  – Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłyśmy do windy.  – To co kierunek Warszawa.

 – Tak i powrót do szarej rzeczywistości.

 – Zdecydowanie.



Po powrocie do Warszawy, tak naprawdę nie miałam pomysłu na to co będę robić a że była dosyć późna pora postanowiłam po prostu po wylegiwać się przed telewizorem. Zaparkowałam koło kamienicy, zabrałam swoje manatki i ruszyłam do mieszkania. Weszłam na pierwsze piętro i zamurowało mnie.
 – Karol? Myślałam, że już się nie spotkamy.  – Uśmiechnęłam się krzywo i otworzyłam drzwi.
 – Chyba czas sobie wszystko wyjaśnić.  – Próbował za mną wejść do mieszkania, ale przystanęłam w progu i oparłam się o framugę.
 – Twój czas już minął. – Byłam w nim mega zakochana, ale niestety wszystko to już minęło i nie mam zamiaru się cofać.  – Wszystko mi powiedziałeś, wtedy w kościele kiedy uciekłeś. – Spojrzał w ziemię i przyjmował moje ataki tak bez słowa. Taki właśnie był Karol.  – Swoją drogą było to bardzo nowoczesne posunięcie, to podobno panna młoda ucieka z przed ołtarza, ale od zawsze było wiadomo że byłam bardziej  męska w tym związku. – Podniósł głowę do góry i przeszywał mnie swoim spojrzeniem. Potrafił zrobić kilka takich ruchów, dzięki którym miękłam. – Karol to na mnie już nie działa. Żegnam.
 – Proszę porozmawiaj ze mną.
 – Przecież rozmawialiśmy, cześć.  – Zamknęłam drzwi, na wszelki wypadek zamknęłam za klucz i ruszyłam do salonu. Włączyłam telewizor i postawiłam przed kanapą walizkę. Otworzyłam ją i zaczęłam wyjmować ubrania. Po segregowałam je i w między czasie zerkałam na telewizor, leciał jakiś stary polski film. Nie wiedziałam co mam robić była druga w nocy a ja miałam nadzwyczajną chęć do życia. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na poczcie oraz popularnym portalu internetowym o nazwie facebook. Miałam kilka wiadomości, kilka powiadomień i jedno zaproszenie do grona znajomych. Kliknęłam na odpowiednią ikonkę i zauważyłam, że moim do mojego grona "znajomych" pragnie dołączyć Michał Kubiak. Zaakceptowałam i postanowiłam odczytać wiadomości. Nic ciekawego i powiadomienia, o ktoś polubił moje zdjęcia. Super.
Facebook ogarnięty czas na... Nie wiem sama, po prostu poszłam spać.


Jak ja bym chciała wam dodawać codziennie rozdział :)
Takie moje marzenie :)

xoxoxoxo
Ogonodraszki


niedziela, 16 czerwca 2013

V

– No i prowadzą już dwa do zera. – Opadłyśmy na krzesełka i nie powiem, było mi smutno. Spojrzałam na trenera naszej reprezentacji, który namiętnie gestykulował, rysował coś na swojej tabliczce a chłopaki bardzo uważnie go słuchali.

– Idę po wodę, chcesz też ? – Pokiwałam głową i zerknęłam na ekran telefonu. Dostałam wiadomość od mojego brata : " Wczułaś się w to kibicowanie siostra, który Ci się podoba ? ^^ ". Jejku jaki on jest prostoliniowy. To że im kibicuje nie oznacza, że od razu któryś mi się podoba. Przerwa dłużyła mi się niemiłosiernie, przecież były to trzy minuty a czułam jak by minęło ich kilkanaście. Kasia przyszła w połowie trzeciego seta. Na zagrywce stał Misiek i zepsuł, ale mieliśmy jeszcze kilka punktów, więc nie przejęłam się tym. Do końca seta, utrzymaliśmy przewagę kilku punktów i wygraliśmy. Cała hala wiwatowała, wszyscy wpadali sobie w ramiona i cieszyli się jak mogli, że mecz będzie trwał o jeden set dłużej. Kolejnego seta także wygraliśmy a atmosfera była coraz bardziej wyluzowana, ale kiedy nadszedł tie-break wszyscy ze skupieniem i jak najmocniej potrafili dopingowali naszych. Kolejne piękne doświadczenie dzisiejszego wieczora.

– Ważne, że walczyli do końca. Kasia nie łam się. – Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło. Usiadłyśmy na krzesełkach i rozglądałyśmy się po hali. Chciałyśmy zrobić sobie zdjęcia z siatkarzami, ale niestety pełno małych dziewczynek podbiegło pod barierki i nie było szans. Próbowałam poszukać wzrokiem Kubiaka, bo w sumie nie wiedziałam co dalej. Postanowiłam poczekać na jego krok.

 – Ola ?! Olka ! On tu idzie.  – Kaśka wydobyła ostry dźwięk do mojego ucha a ja zerknęłam i potwierdziłam to co powiedziała. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem, który aktualnie był na jego głowie. Przed kimś się chował, ciekawe przed kim ? Usiadł na chwilkę powiedział szybki plan działania i pociągnął mnie i Kasię do wyjścia. Niestety jego fanki zorientowały się, ale szybko uciekliśmy.

 – To co robimy laski ? Może jakieś lody?
 – Tylko czy będzie coś otwarte.  – Ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś otwartego sklepu, bądź budki z lodami. Nie musieliśmy iść daleko, bo na swojej drodze spotkaliśmy pana, który akurat już zwijał swój interes. Miał budkę z lodami na środku chodnika. Przybrany w biało- czerwony fartuch i czapkę w kształcie łódki wyglądał jak z amerykańskiego filmu. Podeszliśmy, grzecznie zapytaliśmy czy można jeszcze dokonać zakupu. Zgodził się bez zbędnych ceregieli. Każdy z nas wybrał sobie po dwie gałki lodów. Misiek lubił takie same jak ja, cytrynowo- czekoladowe a Kasia miała arbuzowo- cytrynowe. Nie musieliśmy za nie płacić, tylko mieliśmy zrobić sobie z nim typową sweet focie. Facet był naprawdę miły i cieszę się że mogliśmy go poznać.
Całą drogę do hotelu się wygłupialiśmy, choć Michał nie uśmiechał się tak naturalnie jak na tych wszystkich zdjęciach jakie posiadła Kasia, był to raczej taki wymuszony śmiech czy uśmiech. Kiedy weszliśmy do hotelu Kasia poszła po nasz klucz a my staliśmy w milczeniu spoglądając na czubki naszych butów.
 – Dziękuje za miły wieczór. – Przytuliła Miśka i nie powiem cieszyłam się, że zachowywała się już naturalnie. – Będę w pokoju. – Kiedy zniknęła jej sylwetka za rogiem wyszliśmy przed hotel i usiedliśmy na jednej z ławek.

 – Michał jak się czujesz ? – Wzruszył ramionami. – Szczerze...

 – Oswoiłem się z tą sytuacją, ale minie jeszcze wiele czasu nim się ogarnę i będę mógł zacząć wszystko od nowa.– Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.– Nie martw się mała.–  Otworzyłam szerzej oczy i się wkurzyłam.

 – Mała to jest twoja...  – I tu nie dano mi dokończyć, bo Kubiak zaczął mnie łaskotać, czego bardzo nie lubię.

  –  Teraz to musisz przeprosić.  – Zaczęłam się śmiać z jego stwierdzenia i wydostałam się. Stanęłam przed nim i poprawiłam swoje ubranie.

 – Wjechałam na twoją męską dumę, sorry Kubiak.  – Ruszyłam w stronę hotelu, Misiek dogonił mnie i zarzucił swoje ramię na mnie.  – Powiem ci, że w końcu się naturalnie uśmiechnąłeś.

 –  Skąd ty możesz wiedzieć jak wygląda mój naturalny uśmiech.

 – Mam swoje źródła informacji.  –  W windzie milczeliśmy. Wysiadłam na drugim piętrze, on wysiadł razem ze mną.

 – Dziękuje  – Zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.  – Gdybyś wtedy nie podeszła...

 – Nigdy nic nie wiadomo.  –  Pomachałam mu i weszłam do pokoju. Kasia pisała z Szymon jej chłopakiem a ja poszłam do małego saloniku. Rzuciłam się na kanapę i zerknęłam na telefon.




Jest piątka.

Miała być ona dodana wczoraj, ale przez przypadek się usunęła.

Dziękuje za wejścia i komentarze jesteście MEGAAAAAAAA *.*

xoxoxoxoxo 
Ogonodraszki 

czwartek, 13 czerwca 2013

IV



–Jestem gotowa a ty ? – Wyszłam z łazienki a Kasia stała przed lustrem i poprawiała makijaż.

–Jestem gotowa. – Zabrałam ramoneskę, klucz a raczej kartę od pokoju, torebkę i wyszłyśmy. Przeszłyśmy przez cały korytarz, bo nasz pokój znajdował się na samym końcu i wsiadłyśmy do windy. Jechałyśmy
z jakąś starszą panią. Wysiadłyśmy, poszłam odnieść klucz do recepcji i ruszyłyśmy do wyjścia.

–Nie byłam tutaj nigdy na żadnej imprezie, ale może taksówkarz nam coś doradzi, co
o tym myślisz ? – Spojrzałam na Kaśkę i próbowałam sobie przypomnieć nazwę klubu w którym kiedyś tu byłam.

–Niech będzie. – Poszłyśmy na postój taksówek, wpakowałyśmy się do jednej i ruszyłyśmy do jakiegoś klubu, w którym nie bawiłam się dobrze. Wróciłyśmy o trzeciej,  a ja szczerze mówiąc miałam ochotę jeszcze się bardziej zlać, bo było mi mało. W hotelowym barze, kupiłam wódkę i ruszyłyśmy do pokoju. Kaśce podobało się w tamtym klubie i nawet nie chciała wracać do domu, ale w końcu ją wyciągnęłam
z tłumu i wróciłyśmy. Usiadłam na małym tarasie, na stoliku postawiłam butelkę i kieliszek. Kaśka padła, więc postanowiłam się sama napić. Nalałam do kieliszka wódkę, podniosłam go do góry i po kolei wznosiłam toasty za ludzi, których znałam. Ostatni toast wzniosłam za Karola, dzięki któremu czuję wolność i nie popełniłam swojego życiowego błędu.


Obudziłam się, przetarłam oczy i zerknęłam na zegar wiszący na ścianie (jak dobrze, że było go widać przez szybę). Trzynasta... No pięknie. Spałam na tarasie. Wróć, gdzie na tarasie ?!

– Kaśka ?!  – Zabrałam swoje manele i weszłam do pokoju. Kaśki nie było, leżała tylko kartka na łóżku.
    "Zadzwoniła do mnie Ania, nasza koleżanka z liceum... Na pewno nie pamiętasz, ruda, wysoka. Jako że spałaś na tarasie (uwieczniłam to :) nie martw się !) nie chciałam cię budzić. Będę około piętnastej. Zjedz obiad sama. Buziaczki.... : * 
PS: Kubiak się do ciebie dobijał  !  ^^ "

Zastanawiał mnie fakt, dlaczego pogrubiła, ten ostatni wers. A to cipa jedna ! Za dużo myśli (o ile to robi). 

Rzuciłam się na łóżko i mój telefon. Michał napisał do mnie o dziesiątej, czy nie chciała bym się spotkać na pogaduchy. W sumie pewnie teraz mają trening czy coś, więc mogli byśmy pogadać po meczu. Taką odpowiedź też mu dałam. Odpisał o dziwo od razu. Cytując: "Znajdę cię na hali, albo Magiera cię znajdzie na hali i wrócimy razem, w końcu to blisko. Pozdro 600". Co robiłam dalej prysznic, uszykowałam sobie jakieś krótkie jeansowe szorty, szerszą bluzkę, sandały, torebka i poszłam na miasto. Zjadłam obiad w jakieś budce z kebabem a potem wróciłam do hotelu i była już Kasia. Po oglądałyśmy telewizję i ruszyłyśmy na halę. Byłyśmy jako jedne z pierwszych osób, z czego się nie cieszyłam no bo nie było nawet na co popatrzeć. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie (a raczej zrobił je ochroniarz) z Łukaszem Kadziewiczem. Ładny ten Łukasz powiem wam. Z chwili na chwilę coraz więcej ludzi pojawiało się na hali. Przybrani w biało- czerwone koszulki, flagi, szaliki. Byłam pod wielkim wrażeniem, atmosfery już przed meczem jaka się wytworzyła. Nie czułam takie czegoś na Torwarze. Tam nie było tego klimatu, a tu aż chciało się kibicować.
Po rozgrzewce, panowie stanęli po obu stronach siatki, wyszły piękne panie z flagami. Najpierw hymn Brazylii a potem nasz. W Warszawie to był pikuś. Wykonanie a capella na tej hali to jest coś. Czułam te emocje jeszcze bardziej. Spojrzałam na około siebie i zobaczyłam tyle uśmiechów, który cieszą się nawet jeżeli nigdy ich nie poznają. Cieszą się z tego, że są kibicami. Piękne doświadczenie.

 – No to co zaczynamy !  – Krzyknęłam radośnie do Kaśki i przygotowałyśmy się do pierwszego gwizdka. Ten wieczór będzie magiczny. Coś tak czuję.


Kolejny rozdział :)

Dziękuje za wejścia :)

A wy jakie odczuwacie emocje jak jesteście na hali i oglądacie mecz na żywo, naszej reprezentacji ?

xoxoxoxo
Ogonodraszki

poniedziałek, 10 czerwca 2013

III

Po meczu wróciłam do domu i już z niego nie wychodziłam. Jako, że jutro jedziemy z Kasią do Łodzi, wypadało by się wyspać i taki też miałam plan.
Następnego dnia, już o dziewiątej ktoś postanowił mnie odwiedzić. Owinęłam się w szlafrok i podeszłam do drzwi. Zerknęłam przez tak zwanego "judasza" i zauważyłam moją wesołą rodzinkę.
– Cześć wszystkim. – Przytuliłam każdego po kolei i zaprosiłam do środka. Mama jak zawsze zauważyła pełno kurzu, tata wcisnął mi już na dzień dobry tysiaczka, a mój brat poszedł do mojej sypialni i rzucił się na mojego laptopa.– Co was do mnie sprowadza?

 – Matka się o ciebie martwiła...  – Tata puścił do mnie oczko, a ja przed mamą postawiłam lekko gazowaną wodę mineralną.

 – Dziękuje córeczko. Stęskniłam się, po prostu i też martwiłam.  – Przytuliłam się do niej.

 – Spokojnie daje radę...  – Pocałowałam ją w polik i usiadłam koło taty.  – Grunt, żeby mieć zajęcie a ja tak owe na następne kilka tygodni znalazłam.  – Mama odstawiła szklankę z wrażenia. Usiadłam po turecku na sofie, poprawiłam t-shirt. –Będę jeździć z Kaśką po Polsce za siatkarzami. Mamy bilety na mecze, więc trzeba je wykorzystać.

 – Od kiedy ty tak się interesujesz sportem ?! – Usłyszałam ze swojej sypialni. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam i zajęłam się przyjemną konwersacją z rodzicami. Tata obiecał przesłać mi troszkę hajsu na konto. Chwała mu za to, bo pewnie będziemy szaleć z Kasią.

Miło było, ale się skończyło... Albo bynajmniej powinno, bo wyjeżdżamy z Kasią o dwunastej a jest już przed jedenastą. Nie zdążę się spakować. Wygnałam rodzinę i zabrałam się za pakowanie maneli. Dzięki ci Boże, że zmieściłam się w jednej średniej wielkości walizce. W gruncie rzeczy jedziemy tam na 3 dni, ale sam fakt tego, że trzeba zabrać rzeczy normalne i imprezowe i może jeszcze wyposażyła bym się w koszulkę reprezentacyjną było by fajnie. Tylko czy tam będzie takie coś jak sklep kibica? Fajnie by było.
Pogdybaliśmy sobie a teraz czas na wyjazd. Kasia czekała na mnie już pod blokiem, zapakowałyśmy się do mojego autka i wyruszyłyśmy do Łodzi.

 – Dzięki, że jedziesz ze mną.  – Kaśka mnie przytuliła.

 – Czysta przyjemność.  – Uśmiechnęłam się do niej a potem muzyka, tańce, śpiewy i różne ciekawe ciekawostki, towarzyszyły nam w drodze.



W Łodzi tak na dobrą sprawę byłyśmy o siedemnastej. Podjechałyśmy pod hotel, wypakowaliśmy się i ruszyłyśmy do recepcji.
 –Rezerwacja na nazwisko Kwiatkowska.  – Kasia prowadziła konwersację z panią z recepcji a ja zobaczyłam, kolegę z reprezentacji. Jak on miał na imię, Michał? Nie wiem. Obróciłam się, żeby mnie nie zobaczył, ale chyba jednak mnie zobaczył, bo mnie zawołał. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Przy okazji poznałam Zbyszka Bartmana i Krzysztofa Ignaczaka. Pośmialiśmy się, Kaśka się speszyła i poszłyśmy do siebie.
 – Ten Bartman to nawet, nawet.

 –Zajęty !  – Kaśka pokazała mi język a ja nie powiem zasmuciłam się, bo ten Zbyszek to ciacho. Zresztą Igła też i Misiek. Położyłyśmy się na swoich łóżkach.  – Wiesz, że przez dwa dni spełniło się moje największe marzenie.

 – Jakie? Poznać Kubiaka?

 – Przytulić Kubiaka.  – Walnęłam sobie ręką w twarz, ale potem stwierdziłam, że po niej można się wszystkiego spodziewać.

 – Popatrz a ja nie mam takich marzeń i podałam mu swój numer a on do mnie odpisał po 3 minutach i tym sposobem mam jego numer. – Kaśka zleciała z łóżka, z wrażenia. Biedaczka. Wyglądało to komicznie.

 – Coś ty powiedziała ? – Pokazała głowę a ja uśmiechnęłam się do niej. –  No nie wieżę. – Wstała i wskoczyła na mnie.

 – Jejku był tak zdesperowany, że podał mi go. Chłopak nie wiedział co robi, nie myślał w tamtym momencie.  – Musnęła moje czoło i poszła do łazienki, a ja poszukałam sobie jakiś strój na miasto. W końcu trzeba się rozerwać przed meczem.



Jedziemy z następnym :)   Mam nadzieje że się spodoba :)

Czytasz = Komentarz :)
To bardzo motywuje : *

Zapraszam na nowy rozdział : I żyjmy długo i szczęśliwie... xoxoxoxo 
Ogonodraszki 

niedziela, 9 czerwca 2013

II

Praktycznie spóźniłyśmy się na mecz, bo kiedy byłyśmy już chłopaki zakończyli rozgrzewki. Kaśka by się boczyła, jak by nie zaśpiewała u nas w Warszawie Mazurka Dąbrowskiego a capella. Usiadłyśmy na naszych miejscach, powiem wam widoki nawet, nawet...
Drużyny ustawiły się po obu stronach siatki, piękne panie wyszły z flagami. Najpierw odsłuchaliśmy hymnu Brazylii. Melodyjny taki, jak piosenka z radia. Tak mi się wydawało.

–Zaraz damy czadu.– Uśmiechnęłam się do niej i poprawiłam szalik, który miałam przewieszony na szyi. Oklaski dla kompozytora z Brazylii za hymn i teraz my. Magiera przypomniał kibicom po co tu przyszli. Podniosłam szalik i zaczęło się. Śpiewałam sobie po cichu nasz hymn, a uśmiech nie schodził mi z mordki. Czyżby zaczęło mnie to kręcić ? No nie gadajcie. Nie poznaje siebie. Hymn się skończył, obszerne oklaski
i usiedliśmy na miejscach.

–Gra ten twój ulubiony?
–Kubiak? Podobno ma wyjść w szóstce. – Szaleje za nim. Jak rzucę jego temat, może gadać na okrągło. Najgorsze jest to, że kiedy była na meczu i podeszła do niego po autograf, ominął ją. Była załamana tydzień.

 –Okej muszę wiedzieć do kogo nie mogę wzdychać ja te hoteczki przed nami.  – Zaśmiała się a te dziewczyny się odwróciły, popatrzyły na nas a ich transparent nagle znalazł się na ziemi. Proszę państwa to było piękne. Mecz się rozpoczął a ja nie mogłam się skupić na piłce, więc stwierdziłam że im po kibicuje. Po pierwszym secie zdałam sobie sprawę, że koło mnie siedziała pani minister sportu, turystyki i rekreacji, joanna mucha (piszę z małej litery Kaśka mi kazała ;>). Poszła sobie jędza. To ja nawet zostałam a ona, chyba czas podać ją do dymisji. Drugi set, wyglądał podobnie, ale my dalej zdzierałyśmy gardła. Było mi ich żal, za tą nie moc. Trzeci set dla nas, ale kiedy nadszedł czwarty, czułam że to koniec, nieprzyjemny koniec. Kaśka miała łzy w oczach. Przytuliłam ją no i po kilku chwilach na hali, zbierałyśmy się do domu. Nic tu po nas.

  –Następny wygrają.

 – Mam taką nadzieje. – Zarzuciłam na niej moje ramie i ruszyłyśmy do samochodu. I ogólnie to nawet był dobry plan, dopóki Kaśka nie wypatrzyła siedzącego na krawężniku Kubiaka. Siedział chłopak załamany, a ja pociągnęła ją za rękę i poszłyśmy do niego. Usiadłam po jednej stronie, Kaśka po drugiej a on nie wiedział co się dzieje.

 – Chcecie autograf?  – Zapytał takim smutnym głosem, a my zaprzeczyłyśmy. Zachowanie Kaśki mnie delikatnie rzecz ujmując zdziwiło. – Chcę wam się tu siedzieć z takim nieudacznikiem jak ja?  – Spojrzałam na niego i wiedziałam, że to nie tylko porażka w pracy go zdołowała.

 – Przepraszam...  – Spojrzałam na Kaśkę a ona podeszła do samochodu. Ojciec po nią przyjechał, ciekawe. Potem przybiegła do nas, przytuliła mnie i musnęła mój polik, następnie przytuliła Miśka i poszła. No byłam pod wrażeniem.
 – Michał nie możesz się poddawać.

 – Czasem tak jest, że całe życie ci się wali.

 – Mnie się zawaliło, ale dałam radę.  – Spojrzał na mnie a ja otarłam z jego policzka łzę. Kurde nie znam faceta i z nim tak po prostu siedzę, wycieram mu łzy...  – Ty też dasz radę, masz siatkówkę, przyjaciół, rodzinę, dziewczynę, żonę, kochankę...

 – Nie mam już ani dziewczyny, ani żony, ani kochanki. – A czyli w tym leży rzecz.

 – Kubiak mi facet spierdolił z ołtarza, więc weź się w garść. – Wstałam otrzepałam się z piasku i podałam mu rękę, żeby wstał. Przytuliłam go.  – Do zobaczenia,  gdzieś tam w Polsce.  – Ruszyłam do swoje samochodu, który swoją drogą nie był daleko, ale ktoś mnie obrócił.

 – Dasz mi swój numer, spotkamy się po meczu i jak ty masz w ogóle na imię. – Podał mi swój telefon, wbiłam mu mój numer.

 – Ola. – Przyciągnął mnie do siebie i poszedł. A kiedy siedziałam w samochodzie, stwierdziłam że to fajny chłopak, tylko życie mu się skomplikowało.


Polska Biało- Czerwoni :)

Czy wygramy, czy przegramy ale nigdy się nie damy ;)

Pozdro 600 :)  
xoxoxo 
Ogonodraszki

wtorek, 4 czerwca 2013

I

Cały czas zastanawia mnie to co ci siatkarze w sobie mają. Może troszkę są przystojni, ale nie wygląd zdobi człowieka tylko jego wnętrze, więc nie można się tym sugerować, chyba...
W ogólnie nie rozumiem siebie, takie rozkminy o czwartej rano. Jako, że ja prowadzę nocne życie a w dzień śpię, czuję się wypoczęta i nie chce mi się spać. Zagarnęłam swojego laptopa i włączyłam sobie facebooka. Zalogowałam się i zerknęłam kto jest, mój o trzy lata młodszy brat Michał pewnie zarywał nockę z dziewczyną na „skajpaju” lub czacie facebook-owym. Postanowiłam mu troszkę po przeszkadzać, w końcu dawno ich nie odwiedzałam. Jak zawsze nie miałam czasu, podobno. Zagaiłam do niego, ale jak zawsze odpisał mi dopiero po dziesięciu minutach, więc odpuściłam sobie. Włączyłam sobie jakiś interesujący film, ale i tak nic nie pamiętam bo zasnęłam. 

Obudził mnie mój telefon. Nie zerkając kto dzwoni odebrałam.
– Siemanko.– W słuchawce usłyszałam ten melodyjny głos, który znów się z czegoś cieszy. Kaśka dzwoniła. Masz ci los, pewnie to dziś jest 7 czerwiec i pewnie to dziś jest ten mecz. Fantastycznie. –Siema. Która godzina?
–Jest piętnaście po dziesiątej. Sorki, że ciebie obudziłam, ale chciałam zapytać czy nie idziemy na zakupy?– Spojrzałam się na ścianę z masą różnorakich zdjęć. W sumie nic dziś nie robię. No dobra mogła bym pojechać do rodziców, ale to przecież mogę zrobić później, albo spotkać się z nimi na mieście, albo pojechać do nich jutro.
–Okej idę na te zakupy, to gdzie się spotykamy? A może po ciebie przyjadę, odebrałam auto od mechanika.
–No to bądź o czternastej. Buziaki.
–Hey.– Rozłączyłam się, nastawiłam budzik na jedenastą i poszłam dalej spać. Muszę jeszcze zregenerować siły, przed tam ciężkim dniem.

Jako, że mieszkam na Alei Wyzwolenia na Targówek o tej godzinie pewnie będę się wlekła postanowiłam wyruszyć już kilka minut po dwunastej. Za to nie lubię Warszawy jeden wielki korek, można dostać szału. Tak jak mówiłam pod domem Kaśki byłam pięć minut wcześniej. Ona nie toleruje spóźnień, więc niezmiernie się cieszę, że się udało na czas. Pani Krysia czyli mama owej dziewoi wraz z jej tatą panem Markiem leżeli sobie na leżakach i relaksowali się wolnym. Maks i Kajtek odbijali sobie piłkę. Nigdy nie umiem ich rozpoznać, w końcu wyglądają jak dwie krople wody. Bliźniactwo zobowiązuje.
–Dzień dobry. – Otworzyłam i przeszłam przez bramkę. – Siema chłopaki.
–Cześć. – Wykrzyknęli radośnie i przybiliśmy sobie piątki.
Weszłam do ich domu i natknęłam się na Kaśkę, która ubierała sandała. Szybko wyprowadziłam ją z domu, ażeby nie przedłużać, bo nim ona się wywlecze będzie już piętnasta. Taka ta moja Kaśka jest szalona i nie ogarnięta.
Nim dojechałyśmy do galerii mokotowskiej, Kasia musiała się zwijać na mecz.
–Idziesz ze mną na mecz? – Pomachała mi biletem vip przed nosem i uśmiechnęła się.
–Nawet ich nie znam. Nie mam żadnego szalika ani nic.
–Ja mam koszulkę i szalik, farbkę do twarzy. Damy czadu. – Nie wiedziałam co mam zrobić
z jednej strony to może i bym sobie poszła, a z drugiej może bym sobie coś fajnego kupiła. Znając Kaśkę, lub nie znając nie przewidziałam tego, że może zrobić coś mega głupiego i zrobiła. Podeszła do pewnych trzech młodych dziewczyn. Zagadała, pokazała na mnie (spaliłam się ze wstydu) i pokazała im bilet. Te podeszły do mnie i powiedziały, że one same by chciały iść, ale nie mają biletów. Było mi ich żal, ale kiedy zaczęły mnie przekonywać, że ten sport jest spoko, postanowiłam się przejść. Niech stracę ten czas.
–Dobra pójdę, ale... –Pomachałam jej palcem przed oczyma. – Ostatni raz robisz mi siarę w mojej ulubionej galerii.
–Kocham cię normalnie. –Przytuliła mnie i poszłyśmy do samochodu a potem odjechałyśmy na Torwar, ale przed tym jeszcze zjadłyśmy obiad w McDonald.


Melduję się z kolejnym rozdziałem :)   
Mam nadzieję, że się spodoba.
Zapraszam tych, którzy jeszcze nie zaglądali, na historię Bartka i Asia:  i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com 
Buziaki   xoxoxoxo 
Ogonodraszki 

sobota, 1 czerwca 2013

Prolog

Siedziałam w jednym z barów i zastanawiałam się nad sensem swojego życia. Uniosłam rękę do góry, aby zasygnalizować, że chcę jeszcze jednego drinka. Barman dobrze mnie znał, w końcu bywałam tu praktycznie codziennie. Zrobiłam jeden wielki ob kręt na krzesełku barowym, aby zobaczyć kto jest. 
– Wolne? – Obróciłam się w stronę, przystojnego wysokiego faceta.
– Tak jasne. – Posłałam mu uśmiech i odebrałam swojego drinka od barmana. Facet siedział w milczeniu, pijąc whisky z lodem. Wypiłam swojego drinka, zerknęłam na zegarek w swoim telefonie wskazujący pierwszą w nocy. Jest już późno a ja nic nie zarobiłam. Nie ukrywam jestem pod denerwowana. 
– Za ile jedna noc ? – Spojrzałam na niego i kazałam mu iść za mną. Wyszłam na zewnątrz i czekałam na kolesia.
– Cena do uzgodnienia. – Spojrzał na mnie i zaprosił mnie do taksówki. Podałam swój adres i
odjechaliśmy do mojego mieszkania. Zbytnio nie rwał się do spędzenia ze mną nocy, raczej chciał pogadać i tak też było. Siedzieliśmy przy winie i gadaliśmy o problemach. Wydawało mi się, że to ja je mam... Ludzie wokół mnie mają jeszcze większe, chociażby ten koleś. Nawet nie pamiętam jego imienia.
Obudziłam się w południe, poszłam wziąć prysznic i ogarnąć się. Nastawiłam pranie i poszłam zjeść śniadanie. Jedząc płatki z mlekiem oglądałam jakiś serwis informacyjny, w którym mówili o tym samym. Jak zawsze nie miałam pomysłu na resztę dnia, więc postanowiłam zadzwonić do Kaśki mojej przyjaciółki i umówiłam się z nią na lody. W końcu mnie też się coś od życia należy. Wskoczyłam w szorty, nałożyłam szeroką białą koszulkę, nasunęłam sandały, zabrałam torebkę i wyszłam. Nic mnie tu nie trzymało.
 Poszłam na przystanek i wsiadłam w tramwaj z numerkiem 14. Skasowałam ostatni bilet, który znalazłam w portfelu i kierowałam się na północ czyli do mojej ulubionej cukierni. Kaśka już na mnie czekała.
– Hey. – Przytuliła mnie i przesunęła w moim kierunku ulubiony deser.
– Jak tam ? Co słychać ciekawego? – Buzia jej się nigdy nie zamyka, a ja to w sumie lubię ją posłuchać, zawsze jest co posłuchać.
– Mam dwie dobre wiadomości. – Spojrzałam na nią z zaciekawieniem i widziałam, że to mega pozytywne dwie dobre wiadomości. Mordka jej się cieszyła niemiłosiernie.
–Dawaj.
–Pierwsza to taka, że w końcu spłaciłam swój dług.– uśmiechnęłam się do niej. Przytuliłam ją
i kazałam kontynuować. – A druga to taka, że pojeździmy sobie troszkę po Polsce. Udało się mojemu tacie załatwić nam bilety na mecze siatkarzy. – No nie i znowu zaczyna też dziwny temat.– Ty będziesz miała miejsce do zarobku, albo jak będziesz chciała to możesz iść ze mną na mecz. – O dzięki, że pomyślała o moim życiu.
– Serio? Nie chce mi się jeździć po Polsce. Wolę moją Warszawę.
–Proszę cię, nie chcę sama jeździć. We dwie zawsze raźniej. – Usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła. Przez kolejne dziesięć minut siedziała i błagała, abym z nią pojechała. W sumie nic mnie tu nie trzyma, może znajdę miejsce w Polsce, gdzie będę mogła sobie ułożyć życie, bo w Warszawie raczej się nie zapowiada.
–Okej pojadę, ale nie będę musiała chodzić na te durne mecze ?
–Jak będziesz chciała to możesz iść a jak nie to możesz się gdzieś szlajać. – Przytuliła mnie i pocałowała w polik.
  Tak w ogóle do Ola jestem.   
 


Startujemy z nowym blogiem. Ostatnio wpadł mi dobry pomysł i postanowiłam go przelać na wirtualną kartkę papieru. Mam nadzieje, że się spodoba.  
Buziaki  xoxoxo
Ogonodraszki