niedziela, 15 września 2013

XV

Ręce mi się trzęsły, co piekielnie mnie denerwowało. Oczy Kubiaka uważnie się we mnie wpatrywały a ja stałam w miejscu i nie mogłam zrobić kroku. Z jednej strony bardzo, ale to bardzo bym tego chciała, ale
z drugiej strony nie chciała bym go zranić, on nie wie wszystkiego o mnie... Jest dla mnie zbyt ważny, abym mogła go tak po prostu kopnąć i zostawić.

– Michał, zaskoczyłeś mnie...–Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Uśmiechnęłam się nikle, a on to szybko podłapał i też się do mnie uśmiechnął.

–Wiem, tylko szkoda, że...–Nie wiedział, jak złożyć zdanie, żeby mnie nie zranić... Taki właśnie był Michał.

–Nie Misiek, bardzo był chciała, tylko... – Przyłożył swój palec do moich ust, a zaraz potem mnie pocałował. Delikatnie dotknął moje wargi dając mega wielkie ciepło.– Wariat ! –Krzyknęłam radośnie a on uśmiechnął się i zawołał kelnera, aby mógł zapłacić za rachunek. Po kolacji poszliśmy przejść się do hotelu. Ciepła noc, dużo gwiazd na niebie i my, trzymający się za rękę i zachowujący się jak para nastolatków. Z profilu Michał to zupełnie inna osoba, kiedy ma uśmiech od razu widać, że jest bardzo sympatyczną
i szaloną osobą, ale kiedy jest poważny wiem, że zaraz wybuchnie śmiechem i będzie moim Miśkiem.
Doszliśmy do hotelu, przed nim spotkaliśmy Zbyszka z Asią siedzących za ławce, w holu na kanapach leżał Igła i Ziomek.
– Dzieciaki naprawdę ?! –Myśleliśmy, że przejdziemy niezauważeni, ale niestety Igła musi wszystko zobaczyć. Podbiegł do nas i zaczęli nam gratulować.– Nawet nie wiecie jak się cieszę.

– Tak Igła, bardzo się cieszy... –Ziomek powiedział to zdanie tym swoim głosem, a ja się rozpłynęłam.

– Dziękujemy.– Uśmiechnęliśmy się do nich i poszliśmy przywołać windę. Winda przyjechała Michał nacisnął przycisk z naszym piętrem. Wjechaliśmy, poszliśmy pod nasz pokój.

– Kiedy będziesz miał swój pokój?

– Wyszedłem z założenia, że będę mógł pomieszkać z tobą, ale jeżeli mnie wyrzucasz to pójdę do Zbyszka...–Zrobił taką smutną minkę a ja cmoknęłam jego polik i otworzyłam drzwi. Usiadłam na łóżko
i ściągnęłam buty. Włączyłam laptopa i wyciągnęłam moją piżamkę.– Idę do łazienki. – Michał poszedł a ja przebrałam się w pokoju i wskoczyłam pod kołderkę i zabrałam się za serfowanie po sieci. Włączyłam muzykę i przejrzałam facebooka, odczytałam kilka e-maili, w tym był elektroniczny list od mojego fotografa. Kilka agencji chciało bym, abym z nimi zaczęła współpracować i mam dać znać do końca miesiące. Jejku jedna sesja i czyżby miała posypać się lawina.

 – Co tam patrzysz? – Michał położył się koło mnie i od razu mogłam poczuć zapach jego żelu pod prysznic, który był zajebisty.

 – Mam kilka propozycji sesji... W sumie to fajne, będę miała zajęcie.

 – Zdecydowanie. – Cmoknął moją skroń i sięgnął po telefon i nim się zajął, a ja przeglądnęłam oferty. Większość to sesje stylizacji ubraniowych, ale jest jedna sportowa. Przyjrzałam się temu dokładniej, zdjęcia na siłowni. Ta propozycja spodobała mi się najbardziej. – Jak nie będą żadne w zbyt skąpym ubranku to się zgadzam...  – Spojrzałam na niego i wyśmiałam go.

 – Michał, jeżeli chce się być modelką to niestety, ale trzeba czasem się rozebrać...

 – Ola, powiedziałem nie... Masz dużo ofert może wybierać...

 – Michał!  Jesteś zaborczy... 

 – Ola, możesz mnie posłuchać...

 – Michał nie mogę...  – Nie spoglądałam na niego, ale wiedziałam że jest zdenerwowany. Pierwsza ostrzejsza wymiana zdań, muszę to zapisać w kalendarzu.

 – Ola, mogę ci nawet zapłacić, żebyś tam nie szła...

 – Michał, nie chcę twoich pieniędzy tylko zaufania.

 – Ola, ufam tobie, ale nie ufam tym, którzy będą robić ci te zdjęcia...  – Przytulił i pocałował mnie. – Proszę... – Patrzył na mnie z taką troską, a ja zmiękłam. Moja podświadomość kopnęła mnie w brzuch i stwierdziła, że jestem mięczakiem.
 – Do spania. – Pocałował moją skroń, zamknął laptopa i położył go na ziemi, szczelnie i mocno okrył mnie kołdrą a na koniec zgasił lampkę i się do mnie przytulił.  Szaleje za nim...  

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Cześć Ziomeczki :) 

Dodaję kolejny mam nadzieje, że dodam coś w tygodniu a jak nie to w sobotę po meczu Skry :) 

xoxoxo

Ogonodraszki 

piątek, 13 września 2013

XIV

Z mojego snu wyrwało mnie delikatne muskanie mojej skroni. Uśmiechnęłam się i delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Michała. Leżał przebrany w normalne ubrania, bosko pachniał i miał przepiękny uśmiech, który był kierowany do mnie.

– Długo spałam? – Wtuliłam się w jego tors a on pocałował mnie w czoło.

 – Zdążyłem wrócić z treningu na sali, odświeżyć się i zagrać partyjkę w karty z chłopakami. – Zaśmiał się a  ja razem z nim. To oznaczało, że długo. Uwolniłam się z jego uścisku i zerknęłam na telefon. Kasia i mama dobijały się do mnie. Pierwsze co to skontaktowałam się z mamą, oczywiście jak zawsze się o mnie martwiła, kochana. Potem zadzwoniłam do Kasi, która poinformowała mnie, że przyjedzie za dwa dni, bo będzie już wolna i nie może się doczekać.

 – Wychodzimy gdzieś? Dostałem pozwolenie od trenera. – Uśmiechnął się zabójczo i poruszał brwiami a ja się uśmiechnęłam i wstałam, aby rozprostować kości i zerknęłam do walizki.

 – Jasne Misiek, jasne. – Zabrałam kilka rzeczy i poszłam do łazienki, a z pokoju usłyszałam cichy śmiech i muzykę z mojego telefonu. Odziałam się w jakieś fajniejsze ciuszki, pomalowałam się, rozczesałam włosy i wyszłam. Poszukałam jeszcze butów i tak bardzo cieszyłam, że zawsze jestem przygotowana na każdą możliwość. Te zakupy to był jednak fantastyczny pomysł.

 – Wyglądasz... Oszałamiająco ! – Powiedział to bardzo niskim głosem, a ja wręcz się rozpłynęłam. Zabrałam telefon i kilka potrzebnych drobiazgów. Michał zabrał swoją małą torebkę i mogliśmy wyjść. Ubrany był w ciemne jeansy i jasną koszulkę, pachniał nieziemsko i nie ukrywam, że w takim wydaniu Michał Kubiak wygląda zniewalająco dobrze.

 – Gdzie mnie zabierasz?

 – Zobaczysz.  – Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w centralną część miasta Bydgoszcz. Oczywiście wychodząc z hotelu natrafiliśmy na tego z kamerą hmmm... Wiem, Igłę! Kilka ciętych przyjacielskich ripost
i mogliśmy wyjść. Taksówka już na nas czekała, ojejku czyżby to był jakiś większy plan. Jako, że było już ciemno, ulice miały delikatny jasny kolor od wielkich latarni dodawały klimatu. Podjechaliśmy pod restaurację, Michał zapłacił i ruszyliśmy do środka.
Michał zabrał ode mnie marynarkę i zaraz przyszedł kelner, który zaprowadził nas do naszego stolika, który znajdował się w innej części restauracji. Ależ on jest romantyczny, ale oczywiście moja wewnętrzna bogini wyśmiała mnie i ukazała jak to wszystko pryśnie. Usiedliśmy przy stoliku, kelner przyszedł podać nam wino
i karty z daniami. 

 – Cóż, czyli twój misterny plan się udał? – Wolałam wybadać sytuację, czy jeszcze coś kombinuje.

 – Powiedzmy, że tak, aczkolwiek myślę, że jeszcze wiele przed nami. – Pocałował moją dłoń. – Co wybierasz?

 – Sałatkę grecką. – Michał spojrzał na mnie dziwacznie, ale wzruszył ramionami i zajął się wybieraniem jakiegoś mięsiwa. Kelner przyszedł, odebrał zamówienie i musieliśmy czekać. Sączyliśmy białe wino
i świetnie się nam rozmawiało, jednakże ja jak zawsze wypłynęłam na szerokie wody i się zamyśliłam. Nie było to celowe, tylko tak jakoś wyszło.

 – Ola?! – Delikatnie krzyknął a ja drgnęłam.

 – Przepraszam, zamyśliłam się. – Uśmiechnęłam się.

 – Cóż, ogólnie to w sumie zaprosiłem cię tu po to, żeby pogadać z tobą na bardzo poważny temat.... Sprawa życia i śmierci, normalnie. – I wrócił stary Kubiak, czar prysł.

 – Do rzeczy Michale, do rzeczy...

 – Zostaniesz moją dziewczyną? – Powiedział to bardzo, ale to bardzo cicho a mnie wręcz zamurowało... Zamurowało to mało powiedziane, wstrząsnęło mną niczym Etną (to taki wulkan dla niejarzących). Z jednej strony byłam wściekła, że może co mam być pocieszycielką, ale z drugiej w sumie i tak mam coś do niego, czemu by nie spróbować, jak się nie uda to, trudno... Jasne...

 – Zaskoczyłeś mnie i to bardzo poważnie... – Z tej adrenaliny i emocji nie wiedziałam co mam powiedzieć, to bardzo trudny temat, ale oczywiście moja wewnętrzna bogini nie mogła mi pomóc, tylko musiała jeszcze mi dokopać, tymi dziwnymi myślami o tym, że jestem pocieszycielką dla niego.

 – Cóż, dziś cały dzień główkowałem, czy się zapytać, w końcu coś do ciebie czuje i chciał bym
spróbować, bo mi się podobasz... – Uśmiechnął się i kelner jak by na zawołanie przyniósł jedzenie. Przynajmniej będę mogła się czymś zapchać i może choć przez chwile tego wieczoru będę mogła się zastanowić.  


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


WIELKI POWRÓT :) 

Zastanawiałam się czy pisać już, że blog umarł śmiercią naturalną, ale postanowiłam spróbować i prowadzić go dalej. 
Cóż, mam nadzieje że posty będą pojawiały się częściej i będziecie chcieli zaglądać. 

xoxoxo
Ogonodraszki.