poniedziałek, 5 sierpnia 2013

XIII

Cóż chłopaki od godziny ciężko pracowali na siłowni a ja siedziałam na łóżku w pokoju i serfowałam po internecie. Znalazłam swoje zdjęcia z sesji na stronie fotografa i nie ukrywam radość mnie roznosiła. Chyba sobie powieszę kilka w salonie jak wrócę. Jako, że nie lubię marnować czasu na jakieś głupotki, odziałam się, pomalowałam i postanowiłam wyruszyć w miasto. Spisałam nazwę jednej z galerii i postanowiłam kierować się tym co mi powiedzą ludzie, lub pojadę taksówką. Moja wewnętrzna bogini zaczęłam się ze mnie śmiać i od razu wiedziała, że wybiorę taksówkę. Wyszłam przed hotel i zauważyłam znajomą twarz. Podeszłam do tego wysokiego przystojniaka i klepnęłam go w ramię.

– Ola ?! – Radek obrócił się w moją stronę a zaraz ugrzęzłam w niedźwiedzim uścisku.

– Heej... Wyładniałeś. – Uśmiechnęłam się do niego a zaraz zostałam zaproszona na kawę i ciasto. Kiedyś największe ciacho w szkole dziś właściciel firmy, kochający mąż i tatuś. Jego córka Ola jest słodka.

 –W sumie to Ola nie przypadkowo nazywa się Ola... Nazwaliśmy ją z Majką na twoją cześć. W końcu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i tylko ty nam kibicowałaś. – Przytuliłam go i nie powiem wzruszyłam się.

 –  Jejku nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciebie widzę.

 –  A ty czym się zajmujesz? Masz rodzinę czy wolna jak zawsze. – Uśmiechnął się do mnie cwaniacko
a ja zaczęłam mu opowiadać. Opowiedziałam mu o Karolu, o mojej pracy w modelingu o Kubiaku. Wielki kibic siatkówki zachłysnął się wodą jak usłyszał, że ze sobą kręcimy... Chyba, moja podświadomość zbeształa mnie a ja wzruszyłam ramionami i opowiadałam mu dalej o życiu w Warszawie.  – To spotkamy się na meczu?

 – Pewnie tak, Kasia przyjedzie... Pójdziemy potem na piwo czy coś.

 – Przyjdziecie do nas, bo Majka nie lubi ruszać się z dzieckiem po knajpach... – W sumie to chciałam się wyrwać do knajpy czy coś. – Spokojnie zaopatrzę się, jest dużo wspominania.  – Chwilkę jeszcze posiedzieliśmy a zaraz Radosław musiał zwijać żagle do domku a ja poszukałam jakieś taksówki i ruszyłam do tej galerii. Przeszłam przez pierwsze piętro i usiadłam w jednej z kawiarni, aby napić się kawy. Zjadłam jeszcze drobne ciastko i ruszyłam na dalsze zakupy. Weszłam do jednego ze sklepów i zauważyłam naprawdę ładną czerwoną sukienkę. Wzięłam swój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Pasowała idealnie. Nie zastanawiałam się długo, poszłam do kasy i zapłaciłam. Wchodząc zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam i usłyszałam melancholijny głos Miśka.

– Już po treningu?– Zatrzymałam się przed wejściem i spoglądałam w stronę następnego sklepu.

– Tak... Jestem w tej samej galerii co ty, stoję i patrzę w twoją stronę.– Rozejrzałam się i spojrzałam na posturę Miśka. Rozłączyłam się i poszłam w jego kierunku. Stał z wielkim bukietem tulipanów a do nich dodawał swój przepiękny uśmiech. Jejku jaki on jest romantyczny.

– Jakiś ty romantyczny Kubiak.– Uśmiechnęłam się do niego a za chwilkę ugrzęzłam w niedźwiedzim uścisku.

– Jak trzeba jestem też obojętny, więc uważaj. – Spojrzał na mnie z zgrozą i podał mi kwiaty. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego polik.– Kawa? – Kiwnęłam głową i podążyliśmy do jednej z kawiarni.

– Powiem ci, świetny pomysł na randkę. – Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Ależ on mi miesza w głowie.


Wróciliśmy do hotelu około czternastej i okazało się, że czas na obiad. Byłam troszkę głodna, ale nie aż tak bardzo. Zanieśliśmy swoje rzeczy do mojego pokoju i ruszyliśmy na stołówkę.

– Co robisz dziś wieczorem? – Przed wejściem do hotelowej restauracji, Michał oparł się o ścianę a ja stanęłam przed nim. Zastanawiał mnie fakt co on kombinuje.

– Odpoczywał od ciebie, a co? – Zaśmiałam się a Michał zrobił poważną minę. Jejku, aż tak bardzo go to zabolało, moja wewnętrzna bogini powiedziała mi, że nie mogę mu ulegać. Dałam jej kopa w tyłek i walnęłam Miśka w ramię. – Nie bocz się. Pewnie spędzę go z tobą o ile chcesz?

– Pewnie.– Uśmiechnął się i wszedł na stołówkę a ja za nim. Podeszliśmy do lady po karty i zajęliśmy miejsce koło Zbyszka i Krzyśka? Ten z kamerą, on chyba tak ma na imię. Chciałam w spokoju zjeść obiad, ale niestety ciągłe suchary, śmiechy nie pozwoliły mi. Igła kręcił się przy tym stole jak by miał owsiki, to było wkurzające. Obiad w katorgach zjedzony, więc postanowiłam zrobić sobie chwilkę drzemki. Położyłam się na łóżko i zasnęłam.