poniedziałek, 31 sierpnia 2015

XXXI

-Chciałabym, żeby to co mówisz było prawdą.- Usiadłam po turecku na przeciwko niego a on tak mocno spojrzał mi w oczy, że szok. Uśmiechnął się tak szczerze i szeroko, że nie mogłam oderwać od tego uśmiechu wzroku.

-Ty nawet nie wiesz jak zmieniłaś moje życie od momentu kiedy pierwszy raz podeszłaś. Nie potrafiłem o tobie zapomnieć...- Upiłam łyk wina, ale cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.- Myślałem, że to sen, kiepski żart od samego Boga.. A to była, jest i będzie dla mnie najlepsze co mi się w życiu mogło trafić. Mówię ci to, bo jesteś kobietą mojego życia i zrobię wszystko dla ciebie. Nie ważne, że nie potrafisz oddzwonić, że zawsze śpisz ze skarpetkami
i potem je gubisz, załamujesz się i nie doceniasz tego co masz. Jesteś jedyną osobą, której takie wyznanie powiedziałem w swoim życiu.- Zatkało mnie. Seryjnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co się dzieje. To było dla mnie cholernie szalone, ale ważne.

-Michał gdyby nie ty...- Przyłożył mi palec do ust.- Ej ja też chce coś powiedzieć!- Zaśmiałam się a on uklęknął przede mną i mnie pocałował.- To nie fair!

-Dla mnie najważniejsze jest to, że ze mną jesteś tu i teraz.- Mocno mnie pocałował i serio mój świat nagle nabrał tak pięknych barw, że nie wiedziałam co się dzieje. - Kocham cię.

-Kocham cię Miśku!- Mocno go przytuliłam. Potem wróciliśmy do pozycji wyjściowej dzisiejszego wieczoru i upiliśmy lampkę wina.

-Dolewka?- Zaśmiałam się i mój kieliszek napełnił się do połowy białym pysznym winem.

-Swoją drogą zabrzmiało to jak oświadczyny wiesz?- Zaśmialiśmy się.

-Ja myślę, że każda kobieta marzy o kwiatkach, świeczkach i dobrych krewetkach, szczególnie ty, w momencie oświadczyn.- Ucałował mnie w głowę, a ja jestem na prawdę zadziwiona jak on mocno mnie zna, pomimo tego, że nie jesteśmy ze sobą mega długo. Resztę wieczoru spędziliśmy na kanapie oglądając jakiś film. -Chodź mała spać.- Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżko a za chwilę poczułam jak kładzie się koło mnie i po pocałunku zasypiam tak szybko jak nigdy.


-Spadam na trening piękna.- Pocałował mnie i wyszedł z pokoju a potem z domu. Przetarłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Postanowiłam pierwszy raz oddzwonić. Zadzwoniłam do mamy, rozmawiałyśmy z dwie godziny jak nie dłużej. Kocham ją najmocniej na świecie
i cieszę się, że mimo moich szalonych decyzji jest ze mną, wspiera mnie i akceptuje całą sobą to wszystko co się dzieje. Po rozmowie zebrałam się i pojechałam do Katowic na zakupy? Jestem bezrobotna a wydawałam tyle pieniędzy, że szok. Czy to normalne? Nie. Poszłam do kawiarni w jednej z galerii handlowych i zamówiłam gofry z owcami i bitą śmietaną a do tego dużą pyszną kawę z mlekiem sojowym. Jak szaleć to szaleć. Siedziałam i patrząc na tych wszystkich ludzi zastanawiałam się nad moim wielkim szczęściem. Na prawdę nie wierzyłam w to co dzieje w moim życiu, ale po prostu było to dla mnie istne szaleństwo. Straciłam wszystko po to, żeby mieć wszystko co dla mnie najlepsze. Zrobiłam zakupy spożywcze i wróciłam do domu.

-Jestem!- Wydarłam się i usłyszałam śmiech. Rzuciłam siatki na szklany stół i poszłam do salonu gdzie Michał siedział i rozmawiał z drugim Michałem.- Cześć panowie.- Uśmiechnęłam się promiennie i ucałowałam Miśka a potem przytuliłam Michała.

-Gdzie byłaś?

-W Katowicach. Na którą chcesz obiad mistrzu?

-Może tak za trzy godziny? Jak wrócę z sali, bo za chwilę jedziemy na trening taktyczny. - Wróciłam po siatki i poszłam do kuchni. Włożyłam do stacji dokującej telefon i włączyłam składankę z piosenkami Roguckiego. Włączyłam czajnik i nasypałam zielonej herbaty.- Jadę. Kocham cię skarbie.- Pocałował mnie w głowę.

-Ja ciebie mocniej.- Zalałam herbatę i zabrałam się za krojenie ryby i warzyw. Łosoś i sałatka grecka myślę, że będzie super. W słuchałam się całą sobą w muzykę aż sama się zdziwiłam, kiedy zabrakło mi warzyw. Zaśmiałam się sama do siebie i włożyłam na parę rybę a w między czasie połączyłam składniki na sałatkę. Uwielbiam gotować i na prawdę robienie tego sprawia mi tyle radości. Skończyłam zarządzanie i marketing, byłam modelką i lubię gotować. Szaleństwo? To co lubię najbardziej. Kiedy wszystko co na obiad było gotowe przyniosłam laptopa, postawiłam go na kuchenny barek i włączyłam typowe social media oraz plik
z przepisami na ciasta. Przesuwałam w dół i uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam przepis na pyszną tartę z jabłkami i cynamonem. W sumie jabłka mamy, cynamon też... Zerknęłam do szafek i okazało się, że nic nie brakuje toteż zaplanowałam pieczenie ciasta na czas po obiedzie.

-Smacznego.- Uśmiechnęłam się do Michała i wzięłam kęs ryby. Spojrzałam na niego a on się szeroko uśmiechnął.

-Pyszne.- Zaśmiałam się, podziękowałam i jak co obiad opowiedzieliśmy sobie wszystko co działo się, kiedy nie było nas koło siebie dzisiejszego dnia.- Michał zaprosił nas wieczorem na kolacje do niego.

-Super. Jestem jak najbardziej na tak.

-Poznasz Milenę, jest na prawdę super kobietą. - Uśmiechnęłam się i dopiłam wodę z cytryną. Zebraliśmy naczynia i poszliśmy na górę gdzie ja zabrałam się za pranie a Michał poszedł czytać książkę, swoją drogą ciekawa lektura... Nie wiem czy tytuł taki, ale parafrazując chyba szedł tak:" Bóg nigdy nie mruga". Musiała mu się bardzo podobać, bo czytał ją już drugi raz a za każdym razem jak jakaś lekcja mu się mocniej podobała, kserował ją i wywieszał na lodówce
w kuchni.

-Co ubierasz?- Weszłam do sypialni i położyłam się koło niego.

-Pachniesz cynamonem.

-Piekę ciasto.- Pocałowałam jego policzek.- Koszula i jeansy?

-Myślę, że tak.- Wstałam i wyciągnęłam mu rzeczy z komody i położyłam na krześle koło biurka, które służyło za moją toaletkę tak trochę.- A ty co zakładasz?

-Myślę, że sukienka będzie dobra.- Weszłam do garderoby i wyciągnęłam sukienkę
w wiśniowym kolorze. Zabrałam ją z wieszakiem do sypialni.- I jak?

-Jak zawsze pięknie.- Powiesiłam sukienkę na klamce i rzuciłam się na niego.- Umiem przyjąć konstruktywną krytykę.- Pocałowałam go.

-A nie konstruktywną?- Czułam jego ręce pod moją koszulką i spojrzałam na niego.

-Nie wiem.- Zaśmiał się i zdjął moją koszulkę.

-Chciałbym cię skrytykować, ale wszystko jest ok, więc nie muszę.- Delikatnie złapał mnie za talie i tym sposobem leżałam pod nim.
Standardowo spóźniliśmy się kilka chwil na kolację, ale nie zrobiło to różnicy naszym gospodarzą, bo w sumie nie byliśmy ostatni. Mimo tego, kolacja była przepyszna a czas z tymi ludźmi jeszcze lepszy niż mogło by się wydawać.



Dajmy czadu!
Trzymam kciuki za wszystkich, którzy jutro wyruszają do walki! Maturzyści uczyć się :))))))
Całuje ;*

niedziela, 30 sierpnia 2015

XXX

Kiedy zaparkowałam przed agencją poczułam nieprzyjemny dreszcz. Wóz albo przewóz, ale bardzo się boje, bo lubię moją pracę i jest dla mnie idealna. Nie wiem czy kiedykolwiek trafi mi się coś równie dobrego i fajnego.

- Jan, ale dlaczego?- Usiadłam zrezygnowana na krześle i spojrzałam na niego.

-Ola to nie jest moja decyzja, Tośka to córka jakiegoś udziałowca, a w sumie ma wymiary, dobrą twarz i musiałem ją przyjąć na najlepsze miejsce wśród modelek. - W myślach miałam tylko jakiś totalnie gówniany scenariusz zabicia tej laski, ale ja po prostu wstałam i wyszłam trzaskając drzwiami. Wybiegłam z agencji i stanęłam obok samochodu. Ten ostatni czas zdecydowanie nie był dla mnie dobry, nie dość, że chorowałam, rozwaliłam nowego iphona, teraz nie mam pracy... Co mam zrobić? Wsiadłam do auta i zadzwoniłam do Michała. Oparłam głowę o kierownicę i na prawdę nie wiedziałam co zrobić.

-Co jest mała?- I wtedy na prawdę się rozkleiłam. Nie mogłam się ogarnąć. - Ola przyjedz do mnie, razem coś wymyślimy.

-Michał przecież jestem w Warszawie tutaj łatwiej o pracę w tej branży.- Otarłam łzy
 z policzka i westchnęłam.

-Olka nie załamuj się, dostaniesz mnóstwo ofert. Rozchmurz się.

-Sama nie wiem co mam zrobić.- Westchnęłam.

-Ola ja będę na ciebie czekał a ty decyduj. Kocham cię, jesteś moim szczęściem i chcę ciebie mieć koło siebie.- Uśmiechnęłam się.- Wiem, że się uśmiechnęłaś.

-Kocham cię Misiu. Jadę do domu i zacznę się pakować i przyjadę do ciebie.- Cmoknęłam
w słuchawkę i ruszyłam najpierw do serwisu, gdzie oddałam stary telefon i kupiłam nowy,
a potem pojechałam do rodziców, nie spotkałam nikogo, więc zostawiłam kartkę, że byłam
i napisałam gdzie będę. Ucieczka od problemów? To właśnie było moje główne przemyślenie na czas jazdy do Żor. W między czasie zatrzymałam się w Katowicach na obiedzie i jakoś tak zahaczyłam o kilka sklepów, gdzie kupiłam kilka rzeczy dla siebie i Michała. Około godziny osiemnastej byłam już pod halą gdzie trening kończyła drużyna Miśka. Usiadłam na krawężniku koło auta i włączając jakąś denną muzykę w telefonie zastanawiałam się nad sensem istnienia. Siedziałam sobie i nagle poczułam jak ktoś mnie mocno przytula. Wstałam szybko i mocno się wtuliłam.

-Co jest piękna?- Ucałował mnie i delikatnie dotknął mojego nosa.

-Kupiłam nowy telefon!- Uśmiechnęłam się do niego a on mocno mnie przytulił.

-Jedziemy do domu?- Kiwnęłam głową, że tak i każde z nas wsiadło do swoich samochodów. Odjechaliśmy w stronę Żor, a gdy dojechaliśmy do domu, poczułam się dobrze... Nawet bardzo dobrze.


Następnego dnia zobaczyłam za oknem tylko czarne niebo i krople deszczu. Michał mocno jeszcze spał, kiedy poszłam zrobić sobie kawę z mlekiem sojowym.

-Piąta pięćdziesiąt... Chyba oszalałam,- Usiadłam przy dużym oknie w salonie i wpatrzyłam się w mokrą trawę. Mmm.. Pyszna ta kawa, tylko przy oknie trochę zimno, więc szybko ruszyłam się po koc i zarzucając go na siebie usiadłam ponownie obok okna i opierając się o ścianę wpatrywałam się w krajobraz. Pogoda w końcu była już jesienna i mocno wprowadzała
w melancholię. Nie wiem ile tak siedziałam, ale kiedy zobaczyłam, że jest już siódma postanowiłam pójść zrobić Michałowi śniadanie, bo i tak za trzydzieści minut musiał wstać. Zerknęłam do lodówki i wyciągając wszystkie składniki zrobiłam mu jajecznicę a siebie uraczyłam owsianką z suszonymi owocami. Swoją drogą myślałam, że w jego lodówce będę widzieć rano światełko, a tu jednak ogromne zaskoczenie. Można by rzecz lodówka "full serwis", dla każdego coś dobrego.

-Najpiękniejszy widok.- Uśmiechnęłam się do Michała, który zaspany schodził ze schodów wprost do kuchni,

-Pięknie pachnie.- Pocałował mnie i usiadł na stołku barowym i uraczył się filiżanką kawy.-
W domu jest garderoba, nie używam jej, bo mi zwyczajnie nie potrzebna, ale dla ciebie będzie
w sam raz.- Uśmiechnął się do mnie, a ja mocno się do niego przytuliłam.

-Dziękuje.- Postawiłam przed nim talerz z jajecznicą.- Smacznego.

-Smacznego.- Zaczęliśmy wcinać śniadanie, a potem spakowałam Michałowi torbę na trening, kiedy brał prysznic a sama włączyłam laptopa i zerknęłam na e-mail. Łudziłam się, że może zaproponują mi gdzieś sesje, albo kontrakt. Dokładnie przejrzałam każdą wiadomość i nic. Zamknęłam laptopa i rzuciłam się na łóżko.

-Co jest leniuszku?- Do pokoju wszedł Michał. Wycierał włosy ręcznikiem i sam jedynie miał ręcznik na sobie.

-Nadzieja matką głupich...- Zakryłam twarz rękoma i nie wiem co robić dalej. Po chwili poczułam jak położył się obok mnie i się przytulił.- Normalnie jak grecki bóg.- Zaśmiałam się
a za chwilę Michał delikatnie mnie pocałował, ale z chwili na chwile nasze pocałunki się  pogłębiały a w konsekwencji Michał spóźnił się na trening.
W czasie gdy Michał był na treningu ja rozpakowałam się i poszłam wziąć prysznic a potem zrobiłam kurczaka z warzywami na obiad i posprzątałam. Nie powiem moje mieszkanie było
o wiele mniejsze niż jego dom, toteż poczułam się co to mieć na prawdę dom i o niego dbać.
Wieczorem razem z Miśkiem usiedliśmy przy lampce wina koło kominka i wybieraliśmy zdjęcia do wywołania. Kilka przywiozłam ze sobą z Warszawy, jednak Michał wymyślił kilka miejsc
w których chciałby zawiesić zdjęcia. Spodobał mi się bardzo ten pomysł, w końcu teraz mamy żyć razem w jednym domu.

-Zostań ze mną już na zawsze Ola.- Michał delikatnie pocałował moją szyję a ja zamknęłam oczy i wczułam się w klimat. Upiłam łyk wina i czułam, że to moje miejsce na ziemi.



Na zakończenie wakacji!
Przygotowani do szkoły czy świętujecie ostatni miesiąc wakacji? :)

czwartek, 27 sierpnia 2015

XXIX

        Dni po weselu mijały dość szybko, Michał ciężko trenował, a ja zajęłam się pracą w agencji. Mnóstwo zleceń i rozjazdy były dość męczące. Radziliśmy sobie, jednak coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że chciałabym żeby Michał poszedł krok dalej. Im mijało więcej czasu tym bardziej go kochałam i to jest świetne, rutyna nas nie dopadła.
     
       Mieliśmy już grudzień, pogoda przypomniała pogodę wiosenną, ale już zimne powietrze dawało o sobie znać, a ja leżę już drugi tydzień w łóżku w Żorach i próbuje powrócić do świata zdrowych ludzi. Wyglądam prze okropnie i tak się też czuje, bo dopadło mnie mocne zapalenie płuc.

- Jestem!- Usłyszałam trzask drzwi i za chwilkę zobaczyłam Miśkową zmęczoną, ale uśmiechniętą buźkę w sypialni. Mocno mnie ucałował i rzucił się na łóżko.

-Zmęczony?- Zakaszlałam, a on pokiwał głową na znak, że tak i mocno się przytulił.- Zimny jesteś wariacie!- Zaśmiałam się, a Michał jeszcze mocniej się przytulił.

-Co dziś robiłaś piękna? Jak się czujesz?- Popatrzył na mnie takimi dużymi oczami i się szeroko uśmiechnął.
-No cóż no, oglądnęłam film i miałam dziś poważną rozmowę z Janem... Zadzwonił zapytać jak się czuje i
jednocześnie dał mi do zrozumienia, że znalazł kogoś innego na moje miejsce..- Michał ucałował moje czoło i jeszcze mocniej mnie przytulił.

-Nie martw się mała! Znajdziesz coś lepszego. Głowa do góry.- Pocałował mnie i wstał.- To co jakaś kolacja?

-Już jadłam, odgrzej sobie makaron.- Poszedł do kuchni, a ja włączyłam telewizor i zajęłam się oglądaniem jakiego nudnego serialu. Co mi zostało, niedługo będę bezrobotna.. Kiedy Michał jadł odziałam się w szlafrok i zeszłam na dół do kuchni.

-Byłby fajnie jakbyś została już ze mną na zawsze Ola.- Michał zapchał się makaron i uśmiechnął się do mnie a ja mocno się do niego przytuliłam.- Kocham cię najmocniej na świecie.

-Ja ciebie jeszcze mocniej Michał.- Pocałowałam go w czoło i usiadłam na krześle obok. Jacyś my romantyczni. -Zobaczymy co dalej, jak na razie jutro będę mogła już wrócić do domu i załatwić sprawy z Janem.

-Nie jestem taki pewny czy to dobry pomysł żebyś kochanie jechała w trasę po zapaleniu płuc.

-Przecież nie pojadę pociągiem. Potrzebuje auto i muszę jutro wrócić do Warszawy. Umówiłam się z Janem, że będę u niego jutro wieczorem, albo rano następnego dnia.

-Nie pochwalam twojej decyzji.- Dokończył jeść i poszłam wstawić naczynia do zmywarki. Włączyłam odpowiedni program i poszłam na górę, aby zrobić Miśkowi pranie i zacząć się pakować. Michał w tym czasie zajął się przeglądem prasy codziennej, widocznie nie zdążył tego zrobić rano. Sama nie wiem co robić, nie chcę cholernie go zostawiać, bo trudno mi kiedy jest ode mnie daleko, ale muszę pojechać od Warszawy, aby dowiedzieć się co dalej z pracą.

-I znowu będę tutaj sam jak palec...- Michał westchnął i nasunął mi czapkę na głowę. - Jesteś szalona  i twoje decyzje są szalone, ale za to cię kocham mała.- Mocno mnie pocałował. Wiadomo ten pocałunek musi nam na jakiś okres czasu wystarczyć, nie wiem kiedy zobaczymy się znowu.

-Zadzwonię jak dojadę. Kocham cię Michał.- Mocno go przytuliłam, zabrałam walizkę i ruszyłam do samochodu.

Droga do Warszawy dziwnie mi się nie dłużyła, po południu już byłam pod moją kamienicą, gdzie jak zawsze nie można było znaleźć miejsca do zaparkowania. Wjechałam na parking strzeżony nieopodal domu i zaparkowałam przy numerze 12. Nie wiem czemu 12, ale niech będzie 12. Wysiadłam, zabrałam torebkę i walizkę, otrzymałam kartę miejsca parkingowego i ruszyłam do domu. Weszłam na drugie piętro, otworzyłam drzwi i momentalnie rzuciłam się na kanapę. Syf, syf, syf z domieszką kurzu panował w moim mieszkaniu, a ja miałam tak wielką ochotę się zdrzemnąć, że bez zastanowienia ściągnęłam odzienie wierzchnie i rzuciłam się na kanapę. Obudziłam się przed dziewiętnastą i zetknęłam na moje iphona, który spadł na podłogę i był cały potrzaskany.

-Kur** mać!- Wydarłam się i szybko wstałam. Przeszłam się do sypialni gdzie w pudełku leżał niedawno odłożony stary. Zmieniłam kartę i uruchomiłam. Milion nieodebranych połączeń od mamy, Michała i Jana. Szybko zadzwoniłam do Jana, aby umówić się na jutro jakoś z rana na spotkanie. Szybko poszło, godzina dziewiąta w agencji. Możliwe, że to nasze ostatnie spotkanie.

-Telefon mi się rozwalił i dlatego nie słyszałam jak dzwoniłeś. Przepraszam.- Serio było mi głupio, ale po drugiej stronie telefony był istny tajfun.

-Pomimo twojej nieodpowiedzialności a może i dzięki niej tak mocno cię kocham, ale nie rób tak więcej i oddaj telefon do serwisu.

-Dobrze. Kocham cię.

-Ja ciebie mocniej.- Rozłączyłam się i po chwili do mojego mieszkania weszła mama. Zrobiła mi nawet zakupy, chwilami jej nie poznaje.

-Cześć mamo.- Ucałowałam ją w policzek i zabrałam się za rozpakowanie zakupów.

-Jak się czujesz? Michał zawału prawie dostał przez to, że nie odbierałaś. Powiem Ci, że jedynym facetem w mojej młodości, który tak się o mnie martwił był twój tata. W sumie zachowywałam się jak ty.- Roześmiałyśmy się i przy kubku herbaty miałyśmy w końcu czas na szczerą rozmowę o wszystkim co się wydarzyło. Kiedy mama wyszła poszłam do łazienki, napuściłam wody do wanny z bosko pachnącą niebieską kulą i postanowiłam się  zrelaksować przed jutrzejszym spotkaniem na szczycie.


POWRÓT!
Cieszę się ogromnie, że tu wracam i mam nadzieję, że będę tu jak najdłużej :)

wtorek, 2 grudnia 2014

XXVIII

Poranek był niezwykle przyjemny. Delikatne promienie słońca wskazywały na to, że ten dzień będzie piękny. Przeciągnęłam się i spojrzałam na Michała, który jeszcze słodko spał. Delikatnie wstałam i zabrawszy telefon poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Zjadłabym naleśnika, toteż przygotowałam ciasto i rozpoczęłam smażenie. Przekładając naleśnika na talerz zadzwoniłam do mamy, żeby zobaczyć w jakim jest stanie.

-Mamy fryzjera na dwunastą.- Zakomunikowała, a ja zaśmiałam się i przewróciłam naleśnika.

-Po co mi? Mamo sama sobie doskonale poradzę...- Zasypała mnie mnóstwem spostrzeżeń, a kiedy tak sobie z nią rozmawiałam nawet nie widziałam, że Michał wstał i mnie się przygląda. Obróciłam się w stronę drzwi i mocno uśmiechnęłam.- Przyjedziemy sami, kocham cię mamo.- Rozłączyłam się, wyłączyłam patelnie i postawiłam naleśniki na stół.- Długo tak stoisz?- Spojrzałam na niego, a on usiadł i delikatnie złapał moje biodra.

-Siadaj!- Usiadłam na jego kolanach a on delikatnie pocałował moją szyję.-Podawaj jadło i nektar na stół, bo muszę udać się na walkę.- Spojrzałam na niego jak na kosmitę, a on wybuch śmiechem. Dobry humor go nie opuszczał.
Około godziny dwunastej ja jednak udałam się do tego fryzjera i po kwiatki a Michał poszedł spotkać się ze Zbyszkiem. Nie chciałam, żeby z nim dziś rozmawiał, bo wiedziałam że popsuje mu się humor, ale Michał był nieugięty. Codziennie raczej nie traci się przyjaciela, na dodatek najlepszego przyjaciela. Ja szalałam w centrum i kiedy siedziałam z mamą u fryzjera widziałam jej poddenerwowanie.

-Jestem taka dumna z mojego syna.- Spojrzała na fryzjerkę a ta dokładnie spryskała jej fryzurę lakierem.

-Widać.- Uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam w lustro. Fryzjerka wyprostowała dokładnie moje włosy, delikatnie je podcięła i zakręciła mi kilka kosmyków, aby potem upiąć je w grzywkę. Stawiam na prostotę, żeby z godziny na godzinę nie wyglądać gorzej. Fryzjerka dopieściła włosy i mogłam iść.- Lecę mamo, a ty nie denerwuj się tak.- Pocałowałam ją w policzek, pożegnałam się z fryzjerkami i ruszyłam po samochód. Przeszłam się kawałek chodnikiem i przywołałam wspomnienia z dzieciństwa. Pamiętam kiedy Hubert uczył mnie jeździć na deskorolce i połamałam rękę, mama była wtedy bardzo zła na niego, a tata przez cały czas się śmiał z nas. Każdy z nas jest inny, Hubert jest ułożony, ale też potrafi być spontaniczny, a ja? Ja jestem cały czas spontaniczna, a kiedy chcę być poważna to mi nie wychodzi. Pozory mylą. Podjechałam pod kwiaciarnię odebrałam ogromny bukiet kwiatów i ruszyłam do domu. Zadzwoniłam do Michała, ale nie odbierał. Mam nadzieję, że się nie pozabijali, jeszcze by mi tego brakowało.
Weszłam do domu i zobaczyłam Miśka, który leżał przed telewizorem.

-Telefon się odbiera panie Kubiak.- Uśmiechnął się do mnie a ja położyłam kwiaty i rzuciłam się na kanapę koło niego.

-Uważaj na włosy.- Zaśmiał się a ja pocałowałam go i rozebrałam się z kurtki i trampek.- Nawet czas na relaks znalazłem. Bartman nie przyszedł na spotkanie.- Przytulił mnie a ja w głębi ducha się uśmiechnęłam. To oznacza, że nie ma na tyle odwagi i jest po prostu cieniasem.- Przepięknie wyglądasz.

-To mogę tak iść?- Spojrzał na mnie, miałam na sobie podarte jasne jeansy i biały t-shirt. Delikatnie przejechał po linii spodni na biodrach.

-Musiał bym to poddać głębszej analizie.- Spojrzał mi w oczy a ja delikatnie złączyłam dłonie w jego włosach i pocałowałam go.- Cóż kochanie, możliwe że będziesz musiała poprawić fryzurę.- Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.- To będzie dokładna analiza.- Rzucił mnie na łóżko i faktycznie musiałam poprawić włosy.
Przed siedemnastą stałam już przed ołtarzem i byłam wzruszona uroczystością w kościele. Ubrałam białą sukienkę i cieliste szpilki a Michał? Michał wyglądał obłędnie. W garniturze wyglądał cudownie i niezwykle przystojnie. Kiedy mój kochany brat składał przysięgę małżeńską usłyszałam głośny szloch z ławki i obróciłam się, aby upewnić się, że to moja mama. Patrzyła na zakochanych a łzy płynęły ciurkiem po jej twarzy. Michał stał koło moich rodziców i z wielką radością i uśmiechem patrzył na to co dzieje się na ołtarzu. Po ceremonii, przed kościołem wszyscy zaczęli składać życzenia zakochanym. Rzuciłam się na nich pierwsza z Michałem.

-Jej nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa.- Spojrzałam na brata i go przytuliłam.- Miłości, szczęścia i wszystkiego czego tylko będzie wam potrzeba.- Przytuliłam ich, a za mną zrobił to też Michał. Podałam im kwiaty oraz kopertę, jedna i tak zaraz je zabrałam, bo państwo młodzi nie dali sobie rady, więc z Michałem i świadkiem Adamem pomogliśmy im.

-Przepięknie wyglądasz.- Michał delikatnie pocałował mnie w skroń, a ja włożyłam kolejną kopertę do wiklinowego koszyka i uśmiechnęłam się do niego. Kilka kuzynek dłużej zawiesiło oko na Miśku, ale przyjęłam to z uśmiechem. To wiadomo, że podoba się kobietą.

Po życzeniach przenieśliśmy się na salę, która mieściła się w jednym z podwarszawskich pałaców. Rodzice poszaleli i postarali się, aby ta uroczystość została zapamiętana w rodzinie na bardzo długo. Zajęliśmy miejsce obok moich rodziców, a po chwili wszyscy zostali poproszeni na środek, aby zrobić kółko i wznieść toast za parę młodą. Mój tata wygłosił jeszcze mowę a po niej zasiedliśmy, aby zjeść przystawki, po których był pierwszy taniec.

-Mam nadzieję, że umiesz tańczyć.- Spojrzałam na Michała, a on delikatnie objął mnie ramieniem i pocałował. Przyglądaliśmy się jak Hubert z żoną tańczą swój wyjątkowy taniec.

-Myślę, że ja na naszym weselu nie będę chciał wypuścić ciebie potem z ramion do rana. Za mocno cię kocham.- Spojrzałam na niego i mocno się uśmiechnęłam. Możliwe, że nie powinnam przykładać wagi do tych słów, ale były urocze. Po tańcu wszystkie pary zostały zaproszone na parkiet, więc my z Miśkiem także podążyliśmy. Delikatnie objął mnie w tali, by po chwili oddać się tylko muzyce. Tańczył fantastycznie, nie wiem dlaczego nie chciał się przyznać. Delikatnie podniósł mnie, by potem postawić mnie na parkiecie i pocałować.

-Odbijany.- Spojrzałam w stronę moje brata i przeszłam do jego ramion. Za to Michał rozpoczął tańczyć z panna młodą.- Jesteście uroczy.- Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

-Nie bardziej niż wy.- Zaśmiałam się.- Spokojnie nie będziemy aż tak bardzo ujawniać naszej słodkości.- Popatrzył na mnie z politowaniem i przyspieszyliśmy nasze ruchy, bo wodzirej puścił dość szybki kawałek.

-Mam nadzieję, że nie długo zobaczymy się na twoim prawdziwym ślubie.- Mocno za akcentował słowo prawdziwym, a ja stwierdzam, że gdyby nie fakt, że Karol zostawił mnie pod ołtarzem, byłabym teraz nieszczęśliwą mężatką.- Dobrze, że ciebie mam.- Przytuliłam go i zostałam porwana do tańca przez dziadka.

-Przystojniaczek słoneczko.-  Zaśmialiśmy się i już wiedziałam, że dziadek znajdzie wspólny język z Michałem. Przetańczyłam z nim kilka piosenek, by potem wpaść w ramiona taty.

-Rozchwytywana?

-Na szczęście nie.- Pocałował mnie w czoło i zeszliśmy z parkietu, żeby udać się na obiad. Usiadłam koło Michała, który był pochłonięty rozmową z moją babcią. Zajrzałam na kopertówki gdzie był i mój i Miśka telefon. Zostaliśmy zasypani masą nieodebranych połączeń przez Bartmana. Nie wiem o co mu chodziło, więc wyciszyłam telefony, zablokowałam ekrany i włożyłam je do torebki.

-Oleńka muszę ci powiedzieć, nareszcie znalazłaś porządnego faceta.- Michał objął mnie ramieniem a ja uśmiechnęłam się do babci, która za chwilkę została porwana przez państwa młodych. Wyszli z budynku, nie wiem o co chodzi.

-Jak tam?- Zapytałam nieśmiało Michała a ten pocałował mnie i dalej obejmował mnie jednym ramieniem a drugą rękę złączył wraz z moją.

-Dobrze. Twoja babcia jest naprawdę spoko babką. Generalnie wszyscy tu są bardzo sympatyczni.- Uśmiechnęłam się a po chwili zajęliśmy się jedzeniem i jak zawsze byliśmy pochłonięci rozmową z przeróżnymi ludźmi. Po obiedzie ruszyliśmy z parą młodą na sesję zdjęciową w plenerze koło pałacyku. Nawet Misiek załapał się na kilka zdjęć. Pani fotograf była bardzo sympatyczna i generalnie podeszła do wszystkiego bardzo profesjonalnie.

-Cóż no to może zróbmy teraz zdjęcie wspólne.- Adama osoba towarzysząca to jego żona, która była totalną blacharą i nie dało się jej słuchać. Ciągle coś jej się nie podobało.

-Bardziej mi i mojemu małżonkowi odpowiada prawa strona.- Spojrzałam na siebie z Miśkiem i przeszliśmy na lewą stronę.

-Prezentujemy najpiękniejszy uśmiech.- Michał objął mnie rękoma w talii i uśmiechnęliśmy się najpiękniej jak tylko potrafiliśmy.- Dziękujemy.- Złapałam Miśka za rękę i ruszyliśmy do pałacyku gdzie zabawa trwała, a my dołączyliśmy się od razu do tańca.

Próba nadrabiania zaległości jest :) może się udaaaa :) tymczasem zostawiam was z tym kochane i dziękuje za to, ze ktoś tu jeszcze jest! To wiele dla mnie znaczy :) Pozdrawiam!
xoxo Ogonodraszki

piątek, 14 listopada 2014

XXVII

Do października każdy dzień wyglądał podobnie. Ja wróciłam do pracy w agencji a Michał skończył sezon reprezentacyjny i wrócił do Jastrzębia.

- Ola nie uśmiechaj się tak sztucznie. Więcej naturalności!- Poprawiłam uśmiech, ale już nie chciało mi się stać przed obiektywem aparatu, bo już jestem myślami w domu z Michalem , kiedy będziemy szykować się na wesele. Michał przyjedzie późno wieczorem a ja już się nie mogę doczekać jak go zobaczę. Stęskniłam się za nim.
-Kończymy zdjęcia na dziś.- Usiadłam koło fotografa i przeglądaliśmy zdjęcia.

-Całkiem niezłe.- Poklepał mnie po ramieniu a ja uśmiechnęłam się do niego i poszłam się przebrać w jakiś dres i wróciłam do domu. Zjadłam sałatekę i jeszcze raz obejrzałam dokładnie sukienkę. No w końcu będę świadkiem i muszę się dobrze prezentować. Mięta podobno wyszła z mody, ale idealnie będzie pasować do wystroju sali, krawatu świadka i krawatu Michała. Usłyszałam dźwięk kluczy, wyłączyłam światło i przeszłam do przedpokoju. Po dosłownie kilku sekundach zobaczyłam zmęczoną, ale uśmiechniętą twarz Miśka. Położył rzeczy i mocno się do niego przytuliłam obdarzając go soczystym całusem.
-Cześć piękna.- Klepnął moja pupe i pocałował moje czoło.

-Cześć Miśku.- Zabrałam jego garnitur, który sama osobiście wybierałam i powiesiłam w sypialni na stojaku.- Zakładam, że jesteś głodny!- Widziałam jak leży na kanapie, musi być bardzo mocno zmęczony, bo jego oczy wyglądają jakby chciały iść już spać.- Zrobiłam dla ciebie stek.- Wrzuciłam kawałek mięsa na patelnię, przygotowałam sałatkę. Kiedy mięso było gotowe polożyłam je na talerzu, zabrałam sztućce, sok i zaniosłam do salonu. Michał spojrzał na mnie kątem oka, wstał i zabrał się za jedzenie.

-Jesteś aniołem!- Pocałował mnie i zabrał się za jedzenie i opowiadanie tego co dzieje się w klubie.- Ogólnie cieszę się, że Zbyszek wyjechał, bo myślę, że nasze potyczki miedzy klubowe mogłyby skończyć dla nas źle.- Spojrzał na mnie konspiracyjnie i wybuchliśmy śmiechem.- Przecież wiesz, że ja bym muchy nie skrzywdził!

-Misieeek!- Pocałowałam jego czoło.- Idę pod prysznic a ty jak zjesz to wynieś do kuchni i włoż do zmywarki.- Wstałam z kanapy i poszlam do łazienki. Zrezygnowałam z prysznica i zrobiłam sobie kompiel a kiedy wyszłam opatulona w gruby szlafrok po piżame zobaczylam w sypialni słodko śpiącego Miśka. Przykryłam go dokładnie kordłą, ubrałam piżamę i położyłam się koło niego. Po chwili poczułam jak przysuwa się do mnie, mocno się przytula i całuje mój kark. Tego właśnie mi brakowało, bezpieczeństwa i mojego całego świata, które leży obok mnie.

wtorek, 23 września 2014

XXVI

Poranek był koszmarny, nie dość, że nie mogłam zmrużyć oka to na dodatek kiedy w końcu się udało, szybko się obudziłam. Szybko wstałam i poszłam do kuchni, nastawiłam czajnik z wodą na kawę i oparłam głowę o wiszącą szafkę. Była chłodna, kojąca, ale zamknięte oczy przypominały zdarzenia wczorajszego dnia. Kiedy przypomniało mi się każde szarpnięcie, uderzenie w twarz, poczułam dreszcze i kilka łez na policzku. Woda się gotowała, a ja nie miałam wewnętrznej siły, aby ją zalać.

-Ej mała...- Michał wyłączył wodę i mocno mnie przytulił.- Chcesz spalić taki przepiękny czajnik, gdzie my kupimy taki drugi?- Pocałował mnie w czoło i nie wypuszczał z objęć. Nie chcę żeby wyjeżdżał, tak bardzo nie chcę.

-Przepraszam.- Spojrzałam na niego a on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Za co ty mnie przepraszasz co? Za czajnik, czy za łzy, które w tej sytuacji są normalne?- Odgarnął mi włosy z twarzy i mnie pocałował, a jego usta były kojące. Mocno się w nie wpiłam,
a potem to zakończenie było w łóżku, ale tak bardzo się cieszę, że tak się stało, bo całe emocje ze mnie zeszły a ja wyluzowałam się.

-Zjemy coś na mieście?- Spojrzałam na Michała a on wybuchł niepohamowanym śmiechem. Jej no co znowu głupiego zrobiłam.- Zabawnie Miśku.- Pocałowałam go i wstałam udając się pod prysznic. Letnia woda delikatnie obijała się o moje ciało, a dla mnie to była ogromna rozkosz. Wysuszyłam ciało grubym puchowym ręcznikiem i owinąwszy się w szlafrok poszłam do sypialni, gdzie się ubrałam, ogarnęłam i wróciłam do salonu gdzie Misiek leżał i rozmawiał przez telefon z nie wiem kim. Nie musiałam się domyślać z kim, bo jego ton był bardzo ciężki, wręcz krzyczał. Kiedy skończył gadać, obrócił się w moją stronę i mocno się do mnie przytulił.

-Jesteś moim największym szczęściem, wiesz o tym?- Spojrzał na mnie a ja szeroko się uśmiechnęłam. Nie powiem, jak na razie nie oczekiwałam od niego aż takich wyznań, ale chyba te słowa z jego ust coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że on niebawem też będzie moim największym szczęściem. Pocałowałam go i mocno się przytuliłam.- Chodźmy coś zjeść, bo jestem strasznie głodny a musimy jeszcze coś załatwić i po południu mam już trening w Spale.

-Okej.- Zabrałam torebkę i wyszliśmy z mieszkania. Możliwe, że nie zachowywaliśmy się tak beztrosko jak zawsze, ale widziałam że Michał musiał się nieźle nagimnastykować, żebym nie myślała, o tym wszystkim co mnie spotkało.- Michaaaaaał! Proszę no!

-Nie wchodzimy tam.- Poszedł dalej a ja ze łzami w oczach spojrzałam w witrynę sklepową. Przepiękna czarna sukienka z delikatnym kryształowym zdobieniem. Stanęłam i przypatrywałam się Miśkowej posturze, która za chwilkę się zatrzymała
i obróciła w moją stronę. Oparł ręce na biodrach i spojrzał w moją stronę a ja szybko do niego podbiegłam i rzuciłam się na niego. Nogami oplotłam jego obręcz miedniczą i mocno się przytuliłam.- Olka!

-Proszę Misiek!- Spojrzałam w jego oczy a on się uśmiechnął okręcił mną kilka razy wokół własnej osi i poszliśmy w stronę tego sklepu. Weszliśmy a ekspedientka mocno się do nas uśmiechnęła i pokazała nam sukienkę. Michał usiadł na ładnej białej skórzanej sofie a ja poszłam się przebrać. Jak pięknie wyglądała na manekinie tak i na mnie całkiem nieźle. Wyszłam
z przebieralni i poszłam się mu pokazać. Grzebał coś w telefonie i delikatnie zerknął jak wyszłam. Jego uśmiech się powiększał.

-Z tymi trampkami wyglądasz zjawiskowo.- Spojrzałam na swoje biało nie białe conversy
i roześmiałam się.- Przepięknie.- Pocałował mnie.- Bierzemy.- Podszedł do ekspedientki a ja poszłam się przebrać. Kiedy wyszłam z przymierzalni i oddałam sukienkę miłej pani, przytuliłam się do Miśka.

-Dziękuję.

-Wszystko dla ciebie.- Zabrał kartę z paragonem oraz papierową torebkę a ja mocno złapałam jego dłoń i wyszliśmy ze sklepu.- Mam nadzieję, że następnym razem wymyślisz coś jeszcze bardziej kreatywnego. Ludzie mieli nas za kretynów.

-Ja bym powiedziała, za cholernie szczęśliwych ludzi.- Pocałował mnie w czoło i wróciliśmy do mojego mieszkania, gdzie spędziliśmy resztę wolnego czasu. Po czternastej Michał wrócił do Spały a ja pojechałam na siłownię i do rodziców. Trening był kolejnym sposobem na to, aby totalnie zapomnieć o życiu a kolacja u rodziców poprawiła mi humor o sto osiemdziesiąt stopni. Przy okazji dostałam zaproszenie na ślub i przyjęcie weselne mojego brata. Cóż  musimy
z Michałem zaklepać sobie pierwszy weekend października. Mam nadzieję, że będzie mógł się wyrwać od siatkówki.

-Dziękuję za kolację, była przepyszna.- Przytuliłam mamę i ucałowałam jej polik.

-Mam nadzieję, że nie będziesz już nas aż tak mocno zaniedbywać.- Mama spojrzała na mnie
z wyczekiwaniem a ja westchnęłam.- Nie musisz odpowiadać. Mimo wszystko i tak cię kochamy córeczko.- Pocałowała moją skroń i zabrała talerze do kuchni, a ja resztę naczyń a potem odziałam się w sweterek, zabrałam torebkę i postanowiłam wrócić do domu. Zahaczyłam jeszcze o bar sałatkowy, żeby mieć śniadanie na jutro i wróciłam do domu. Dokładnie zamknęłam drzwi, wzięłam prysznic i poszłam spać.


Lecimy z tematem! :)
Klasa maturalna, nie mam aż tak duużo czasu na pisanie, ale staram się! :)
Pozdrawiam :* 

niedziela, 24 sierpnia 2014

XXV

Po południu Michał poszedł na siłownię i odwiedzić swoją ciocię, która kiedy dowiedziała się od jego mamy, że ten jest w Warszawie nieźle go zjechała przez telefon, że jej nie odwiedza... Co zrobisz nic nie zrobisz. Ja w tym czasie mogłam troszkę poszaleć i przygotowałam kolację, dosyć romantyczną kolację. Nie no spoko, zamówiłam owoce morza a sama tylko przygotowałam krewetki na ostro. Przebrałam się w moją nową, cudowną niebieską sukienkę, wybór mojej mamy rzecz jasna, zabrałam się za dekorowanie salonu. Świece zapachowe, o mamo uwielbiam, mnóstwo poduszek i nagle ktoś puka do drzwi. No pięknie. Szybko pomalowałam usta czerwoną pomadką i podeszłam otworzyć drzwi a tam jak zawsze Zbigniew Bartman.

-Znowu ty, nie masz własnego życia.- I ta modlitwa, żeby Michał jak najszybciej wrócił. Zabrałam telefon z kuchni i napisałam do niego smsa, że Zbyszek jest u mnie i chciałabym, żeby szybko wrócił.

-Twoje przywitanie jak zawsze miłe.- Usiadł w kuchni i obracał kieliszek do wina.- Widzę na kogoś czekasz, może na mnie?

-Nie myślałam, że jesteś aż tak żałosny.- Spojrzałam na niego z kpiną, a on wstał i był coraz bliżej mnie, a za mną tylko blat, nie było jak uciec, no powiedzmy sobie szczerze nie jestem postury Bartmana i nie dało się uciec.- Nie bądź taki pewny siebie i odsuń się ode mnie.- Położył mój telefon na blacie a sam złapał moje ręce i jedną ręką przytrzymał je za moimi plecami. Gula w gardle była coraz większa a mnie chciało się płakać. Gdyby na jego miejscu był Michał to ja byłabym w siódmym niebie, ale był Bartman, który o miłości nie miał bladego pojęcia.

-No i co teraz powiesz mała?- Delikatnie drugą dłonią przejechał po moim udzie a ja wzdrygnęłam się, jego dłonie były strasznie zimne i czułam, że wobec mnie nie miał zbyt przyjemnych planów. Po moim policzku spłynęła łza, zaczynałam się czuć coraz straszniej i błagałam Boga, żeby Michał wrócił. Kiedy w końcu jego dłoń wylądowała na moim policzku a jego twarz przybliżała się do mojej poczułam, że nie będzie mną pomiatał i oplułam jego twarz, ale po tym zdarzeniu nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Bartman jest aż tak perwersyjny i wyuzdany. Mocno złapał mnie za ręce i położył na stole a ja czułam, że to mój koniec. Słyszałam tylko dźwięk rozpinanego paska i po prostu teraz chciałabym, żeby był mój koniec. Coraz bardziej jego biodra przytwierdzone były do moich i kolejna prośba płynąca z moich ust.

-Zbyszek błagam nie rób tego...- Jednak on się nie odzywał tylko podwinął delikatnie materiał mojej sukienki a koronkowe majtki były żadną ochroną przed jego planem.- Zbyszek!

-Zamknij się!- Mocno uderzył mnie w twarz a ja tylko płakałam, ale po chwili kiedy jeszcze nie do końca czułam go w sobie, drzwi od domu się otworzyły a kiedy Michał zobaczył Zbyszka i moją twarz, czerwoną, napuchniętą, odtrącił go, obalił na ziemię i mocno przywalił kilka razy w twarz. Szybko wstałam i uciekłam do pokoju, a dobiegający do mnie tekst.

-Zaraz ci kurwa utnę jaja, taki z ciebie przyjaciel?- I mocne uderzenie. Przez kilka minut panowała cisza, a ja zwinęłam się w kulkę na moim łóżku pod kołdrą a po kolejnych kilku minutach słyszałam ciche skrzypnięcie drzwi i jakieś ciało, które położyło się koło mnie. Delikatnie się wzdrygnęłam, ale za chwilkę przytuliłam się do Michała i rozpłakałam, a on gładził moje włosy.

-To miał być nasz wieczór, bo przecież jutro musisz wracać.- Zaszlochałam a on mnie pocałował.

-To dalej jest nasz wieczór i nie jest teraz ważne co zrobił ten kretyn.- Popatrzył na mnie i otarł mi łzy.- Ważni jesteśmy my, ty i ja i to, że pomimo przeciwności losu, kilometrów jesteśmy ze sobą i po prostu się kochamy.- Brzmiało to pokrzepiająco, ale też troszkę jak zaręczyny, ta myśl mnie rozbawiła.- No i to w tobie uwielbiam najbardziej.- Pocałował mój nos i mocno mnie przytulił a potem poszedł do kuchni i wrócił z jedzeniem przygotowanym na talerzach i winem.

-Chcesz mnie teraz upić i doprowadzić do rozkoszy z okazji tego, że jest to naprawdę dobre jedzenie?- Zaśmiał się i siadając koło mnie delikatnie klepnął mnie w czoło.

-Widzę, że wszystko powoli wraca do normalności, kochanie.- Nalał nam wina i uniósł kieliszek- Za to, żeby przykrości były za nami a przed nami to co sprawia radość.- Ależ on ma dziś głębokie myśli.- Smacznego.

-Smacznego.- Pocałowałam go i zaczęłam zajadać się krewetkami na zmianę z ostrygami. Uwielbiam takie jedzenie i jeszcze bardziej jeść je w takim towarzystwie. Resztę wieczoru spędziliśmy na zajadaniu się pysznościami i oglądaniu serialu, a potem poszliśmy zaznać kąpieli i spać, bo intensywność tego dnia, oraz wszystkie petardy, który wybuchały w rękach doprowadziły mnie do kilku chwil wylanych łez i strachu przed jutrem, kiedy Miśka już niestety nie będzie ze mną.


Hardcore!
No to poleciałam, ale mam nadzieję, że fanki Bartmana nie zlinczują mnie... Fakt jest taki, że go nie lubię, ale to nie wpływa na opowiadanie, dlatego że tu staram się być obiektywna :) \

Pozdrawiam :)
Ogonodraszki xoxoxoxo