wtorek, 23 września 2014

XXVI

Poranek był koszmarny, nie dość, że nie mogłam zmrużyć oka to na dodatek kiedy w końcu się udało, szybko się obudziłam. Szybko wstałam i poszłam do kuchni, nastawiłam czajnik z wodą na kawę i oparłam głowę o wiszącą szafkę. Była chłodna, kojąca, ale zamknięte oczy przypominały zdarzenia wczorajszego dnia. Kiedy przypomniało mi się każde szarpnięcie, uderzenie w twarz, poczułam dreszcze i kilka łez na policzku. Woda się gotowała, a ja nie miałam wewnętrznej siły, aby ją zalać.

-Ej mała...- Michał wyłączył wodę i mocno mnie przytulił.- Chcesz spalić taki przepiękny czajnik, gdzie my kupimy taki drugi?- Pocałował mnie w czoło i nie wypuszczał z objęć. Nie chcę żeby wyjeżdżał, tak bardzo nie chcę.

-Przepraszam.- Spojrzałam na niego a on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Za co ty mnie przepraszasz co? Za czajnik, czy za łzy, które w tej sytuacji są normalne?- Odgarnął mi włosy z twarzy i mnie pocałował, a jego usta były kojące. Mocno się w nie wpiłam,
a potem to zakończenie było w łóżku, ale tak bardzo się cieszę, że tak się stało, bo całe emocje ze mnie zeszły a ja wyluzowałam się.

-Zjemy coś na mieście?- Spojrzałam na Michała a on wybuchł niepohamowanym śmiechem. Jej no co znowu głupiego zrobiłam.- Zabawnie Miśku.- Pocałowałam go i wstałam udając się pod prysznic. Letnia woda delikatnie obijała się o moje ciało, a dla mnie to była ogromna rozkosz. Wysuszyłam ciało grubym puchowym ręcznikiem i owinąwszy się w szlafrok poszłam do sypialni, gdzie się ubrałam, ogarnęłam i wróciłam do salonu gdzie Misiek leżał i rozmawiał przez telefon z nie wiem kim. Nie musiałam się domyślać z kim, bo jego ton był bardzo ciężki, wręcz krzyczał. Kiedy skończył gadać, obrócił się w moją stronę i mocno się do mnie przytulił.

-Jesteś moim największym szczęściem, wiesz o tym?- Spojrzał na mnie a ja szeroko się uśmiechnęłam. Nie powiem, jak na razie nie oczekiwałam od niego aż takich wyznań, ale chyba te słowa z jego ust coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że on niebawem też będzie moim największym szczęściem. Pocałowałam go i mocno się przytuliłam.- Chodźmy coś zjeść, bo jestem strasznie głodny a musimy jeszcze coś załatwić i po południu mam już trening w Spale.

-Okej.- Zabrałam torebkę i wyszliśmy z mieszkania. Możliwe, że nie zachowywaliśmy się tak beztrosko jak zawsze, ale widziałam że Michał musiał się nieźle nagimnastykować, żebym nie myślała, o tym wszystkim co mnie spotkało.- Michaaaaaał! Proszę no!

-Nie wchodzimy tam.- Poszedł dalej a ja ze łzami w oczach spojrzałam w witrynę sklepową. Przepiękna czarna sukienka z delikatnym kryształowym zdobieniem. Stanęłam i przypatrywałam się Miśkowej posturze, która za chwilkę się zatrzymała
i obróciła w moją stronę. Oparł ręce na biodrach i spojrzał w moją stronę a ja szybko do niego podbiegłam i rzuciłam się na niego. Nogami oplotłam jego obręcz miedniczą i mocno się przytuliłam.- Olka!

-Proszę Misiek!- Spojrzałam w jego oczy a on się uśmiechnął okręcił mną kilka razy wokół własnej osi i poszliśmy w stronę tego sklepu. Weszliśmy a ekspedientka mocno się do nas uśmiechnęła i pokazała nam sukienkę. Michał usiadł na ładnej białej skórzanej sofie a ja poszłam się przebrać. Jak pięknie wyglądała na manekinie tak i na mnie całkiem nieźle. Wyszłam
z przebieralni i poszłam się mu pokazać. Grzebał coś w telefonie i delikatnie zerknął jak wyszłam. Jego uśmiech się powiększał.

-Z tymi trampkami wyglądasz zjawiskowo.- Spojrzałam na swoje biało nie białe conversy
i roześmiałam się.- Przepięknie.- Pocałował mnie.- Bierzemy.- Podszedł do ekspedientki a ja poszłam się przebrać. Kiedy wyszłam z przymierzalni i oddałam sukienkę miłej pani, przytuliłam się do Miśka.

-Dziękuję.

-Wszystko dla ciebie.- Zabrał kartę z paragonem oraz papierową torebkę a ja mocno złapałam jego dłoń i wyszliśmy ze sklepu.- Mam nadzieję, że następnym razem wymyślisz coś jeszcze bardziej kreatywnego. Ludzie mieli nas za kretynów.

-Ja bym powiedziała, za cholernie szczęśliwych ludzi.- Pocałował mnie w czoło i wróciliśmy do mojego mieszkania, gdzie spędziliśmy resztę wolnego czasu. Po czternastej Michał wrócił do Spały a ja pojechałam na siłownię i do rodziców. Trening był kolejnym sposobem na to, aby totalnie zapomnieć o życiu a kolacja u rodziców poprawiła mi humor o sto osiemdziesiąt stopni. Przy okazji dostałam zaproszenie na ślub i przyjęcie weselne mojego brata. Cóż  musimy
z Michałem zaklepać sobie pierwszy weekend października. Mam nadzieję, że będzie mógł się wyrwać od siatkówki.

-Dziękuję za kolację, była przepyszna.- Przytuliłam mamę i ucałowałam jej polik.

-Mam nadzieję, że nie będziesz już nas aż tak mocno zaniedbywać.- Mama spojrzała na mnie
z wyczekiwaniem a ja westchnęłam.- Nie musisz odpowiadać. Mimo wszystko i tak cię kochamy córeczko.- Pocałowała moją skroń i zabrała talerze do kuchni, a ja resztę naczyń a potem odziałam się w sweterek, zabrałam torebkę i postanowiłam wrócić do domu. Zahaczyłam jeszcze o bar sałatkowy, żeby mieć śniadanie na jutro i wróciłam do domu. Dokładnie zamknęłam drzwi, wzięłam prysznic i poszłam spać.


Lecimy z tematem! :)
Klasa maturalna, nie mam aż tak duużo czasu na pisanie, ale staram się! :)
Pozdrawiam :*