poniedziałek, 31 sierpnia 2015

XXXI

-Chciałabym, żeby to co mówisz było prawdą.- Usiadłam po turecku na przeciwko niego a on tak mocno spojrzał mi w oczy, że szok. Uśmiechnął się tak szczerze i szeroko, że nie mogłam oderwać od tego uśmiechu wzroku.

-Ty nawet nie wiesz jak zmieniłaś moje życie od momentu kiedy pierwszy raz podeszłaś. Nie potrafiłem o tobie zapomnieć...- Upiłam łyk wina, ale cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.- Myślałem, że to sen, kiepski żart od samego Boga.. A to była, jest i będzie dla mnie najlepsze co mi się w życiu mogło trafić. Mówię ci to, bo jesteś kobietą mojego życia i zrobię wszystko dla ciebie. Nie ważne, że nie potrafisz oddzwonić, że zawsze śpisz ze skarpetkami
i potem je gubisz, załamujesz się i nie doceniasz tego co masz. Jesteś jedyną osobą, której takie wyznanie powiedziałem w swoim życiu.- Zatkało mnie. Seryjnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co się dzieje. To było dla mnie cholernie szalone, ale ważne.

-Michał gdyby nie ty...- Przyłożył mi palec do ust.- Ej ja też chce coś powiedzieć!- Zaśmiałam się a on uklęknął przede mną i mnie pocałował.- To nie fair!

-Dla mnie najważniejsze jest to, że ze mną jesteś tu i teraz.- Mocno mnie pocałował i serio mój świat nagle nabrał tak pięknych barw, że nie wiedziałam co się dzieje. - Kocham cię.

-Kocham cię Miśku!- Mocno go przytuliłam. Potem wróciliśmy do pozycji wyjściowej dzisiejszego wieczoru i upiliśmy lampkę wina.

-Dolewka?- Zaśmiałam się i mój kieliszek napełnił się do połowy białym pysznym winem.

-Swoją drogą zabrzmiało to jak oświadczyny wiesz?- Zaśmialiśmy się.

-Ja myślę, że każda kobieta marzy o kwiatkach, świeczkach i dobrych krewetkach, szczególnie ty, w momencie oświadczyn.- Ucałował mnie w głowę, a ja jestem na prawdę zadziwiona jak on mocno mnie zna, pomimo tego, że nie jesteśmy ze sobą mega długo. Resztę wieczoru spędziliśmy na kanapie oglądając jakiś film. -Chodź mała spać.- Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżko a za chwilę poczułam jak kładzie się koło mnie i po pocałunku zasypiam tak szybko jak nigdy.


-Spadam na trening piękna.- Pocałował mnie i wyszedł z pokoju a potem z domu. Przetarłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Postanowiłam pierwszy raz oddzwonić. Zadzwoniłam do mamy, rozmawiałyśmy z dwie godziny jak nie dłużej. Kocham ją najmocniej na świecie
i cieszę się, że mimo moich szalonych decyzji jest ze mną, wspiera mnie i akceptuje całą sobą to wszystko co się dzieje. Po rozmowie zebrałam się i pojechałam do Katowic na zakupy? Jestem bezrobotna a wydawałam tyle pieniędzy, że szok. Czy to normalne? Nie. Poszłam do kawiarni w jednej z galerii handlowych i zamówiłam gofry z owcami i bitą śmietaną a do tego dużą pyszną kawę z mlekiem sojowym. Jak szaleć to szaleć. Siedziałam i patrząc na tych wszystkich ludzi zastanawiałam się nad moim wielkim szczęściem. Na prawdę nie wierzyłam w to co dzieje w moim życiu, ale po prostu było to dla mnie istne szaleństwo. Straciłam wszystko po to, żeby mieć wszystko co dla mnie najlepsze. Zrobiłam zakupy spożywcze i wróciłam do domu.

-Jestem!- Wydarłam się i usłyszałam śmiech. Rzuciłam siatki na szklany stół i poszłam do salonu gdzie Michał siedział i rozmawiał z drugim Michałem.- Cześć panowie.- Uśmiechnęłam się promiennie i ucałowałam Miśka a potem przytuliłam Michała.

-Gdzie byłaś?

-W Katowicach. Na którą chcesz obiad mistrzu?

-Może tak za trzy godziny? Jak wrócę z sali, bo za chwilę jedziemy na trening taktyczny. - Wróciłam po siatki i poszłam do kuchni. Włożyłam do stacji dokującej telefon i włączyłam składankę z piosenkami Roguckiego. Włączyłam czajnik i nasypałam zielonej herbaty.- Jadę. Kocham cię skarbie.- Pocałował mnie w głowę.

-Ja ciebie mocniej.- Zalałam herbatę i zabrałam się za krojenie ryby i warzyw. Łosoś i sałatka grecka myślę, że będzie super. W słuchałam się całą sobą w muzykę aż sama się zdziwiłam, kiedy zabrakło mi warzyw. Zaśmiałam się sama do siebie i włożyłam na parę rybę a w między czasie połączyłam składniki na sałatkę. Uwielbiam gotować i na prawdę robienie tego sprawia mi tyle radości. Skończyłam zarządzanie i marketing, byłam modelką i lubię gotować. Szaleństwo? To co lubię najbardziej. Kiedy wszystko co na obiad było gotowe przyniosłam laptopa, postawiłam go na kuchenny barek i włączyłam typowe social media oraz plik
z przepisami na ciasta. Przesuwałam w dół i uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam przepis na pyszną tartę z jabłkami i cynamonem. W sumie jabłka mamy, cynamon też... Zerknęłam do szafek i okazało się, że nic nie brakuje toteż zaplanowałam pieczenie ciasta na czas po obiedzie.

-Smacznego.- Uśmiechnęłam się do Michała i wzięłam kęs ryby. Spojrzałam na niego a on się szeroko uśmiechnął.

-Pyszne.- Zaśmiałam się, podziękowałam i jak co obiad opowiedzieliśmy sobie wszystko co działo się, kiedy nie było nas koło siebie dzisiejszego dnia.- Michał zaprosił nas wieczorem na kolacje do niego.

-Super. Jestem jak najbardziej na tak.

-Poznasz Milenę, jest na prawdę super kobietą. - Uśmiechnęłam się i dopiłam wodę z cytryną. Zebraliśmy naczynia i poszliśmy na górę gdzie ja zabrałam się za pranie a Michał poszedł czytać książkę, swoją drogą ciekawa lektura... Nie wiem czy tytuł taki, ale parafrazując chyba szedł tak:" Bóg nigdy nie mruga". Musiała mu się bardzo podobać, bo czytał ją już drugi raz a za każdym razem jak jakaś lekcja mu się mocniej podobała, kserował ją i wywieszał na lodówce
w kuchni.

-Co ubierasz?- Weszłam do sypialni i położyłam się koło niego.

-Pachniesz cynamonem.

-Piekę ciasto.- Pocałowałam jego policzek.- Koszula i jeansy?

-Myślę, że tak.- Wstałam i wyciągnęłam mu rzeczy z komody i położyłam na krześle koło biurka, które służyło za moją toaletkę tak trochę.- A ty co zakładasz?

-Myślę, że sukienka będzie dobra.- Weszłam do garderoby i wyciągnęłam sukienkę
w wiśniowym kolorze. Zabrałam ją z wieszakiem do sypialni.- I jak?

-Jak zawsze pięknie.- Powiesiłam sukienkę na klamce i rzuciłam się na niego.- Umiem przyjąć konstruktywną krytykę.- Pocałowałam go.

-A nie konstruktywną?- Czułam jego ręce pod moją koszulką i spojrzałam na niego.

-Nie wiem.- Zaśmiał się i zdjął moją koszulkę.

-Chciałbym cię skrytykować, ale wszystko jest ok, więc nie muszę.- Delikatnie złapał mnie za talie i tym sposobem leżałam pod nim.
Standardowo spóźniliśmy się kilka chwil na kolację, ale nie zrobiło to różnicy naszym gospodarzą, bo w sumie nie byliśmy ostatni. Mimo tego, kolacja była przepyszna a czas z tymi ludźmi jeszcze lepszy niż mogło by się wydawać.



Dajmy czadu!
Trzymam kciuki za wszystkich, którzy jutro wyruszają do walki! Maturzyści uczyć się :))))))
Całuje ;*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz