sobota, 1 czerwca 2013

Prolog

Siedziałam w jednym z barów i zastanawiałam się nad sensem swojego życia. Uniosłam rękę do góry, aby zasygnalizować, że chcę jeszcze jednego drinka. Barman dobrze mnie znał, w końcu bywałam tu praktycznie codziennie. Zrobiłam jeden wielki ob kręt na krzesełku barowym, aby zobaczyć kto jest. 
– Wolne? – Obróciłam się w stronę, przystojnego wysokiego faceta.
– Tak jasne. – Posłałam mu uśmiech i odebrałam swojego drinka od barmana. Facet siedział w milczeniu, pijąc whisky z lodem. Wypiłam swojego drinka, zerknęłam na zegarek w swoim telefonie wskazujący pierwszą w nocy. Jest już późno a ja nic nie zarobiłam. Nie ukrywam jestem pod denerwowana. 
– Za ile jedna noc ? – Spojrzałam na niego i kazałam mu iść za mną. Wyszłam na zewnątrz i czekałam na kolesia.
– Cena do uzgodnienia. – Spojrzał na mnie i zaprosił mnie do taksówki. Podałam swój adres i
odjechaliśmy do mojego mieszkania. Zbytnio nie rwał się do spędzenia ze mną nocy, raczej chciał pogadać i tak też było. Siedzieliśmy przy winie i gadaliśmy o problemach. Wydawało mi się, że to ja je mam... Ludzie wokół mnie mają jeszcze większe, chociażby ten koleś. Nawet nie pamiętam jego imienia.
Obudziłam się w południe, poszłam wziąć prysznic i ogarnąć się. Nastawiłam pranie i poszłam zjeść śniadanie. Jedząc płatki z mlekiem oglądałam jakiś serwis informacyjny, w którym mówili o tym samym. Jak zawsze nie miałam pomysłu na resztę dnia, więc postanowiłam zadzwonić do Kaśki mojej przyjaciółki i umówiłam się z nią na lody. W końcu mnie też się coś od życia należy. Wskoczyłam w szorty, nałożyłam szeroką białą koszulkę, nasunęłam sandały, zabrałam torebkę i wyszłam. Nic mnie tu nie trzymało.
 Poszłam na przystanek i wsiadłam w tramwaj z numerkiem 14. Skasowałam ostatni bilet, który znalazłam w portfelu i kierowałam się na północ czyli do mojej ulubionej cukierni. Kaśka już na mnie czekała.
– Hey. – Przytuliła mnie i przesunęła w moim kierunku ulubiony deser.
– Jak tam ? Co słychać ciekawego? – Buzia jej się nigdy nie zamyka, a ja to w sumie lubię ją posłuchać, zawsze jest co posłuchać.
– Mam dwie dobre wiadomości. – Spojrzałam na nią z zaciekawieniem i widziałam, że to mega pozytywne dwie dobre wiadomości. Mordka jej się cieszyła niemiłosiernie.
–Dawaj.
–Pierwsza to taka, że w końcu spłaciłam swój dług.– uśmiechnęłam się do niej. Przytuliłam ją
i kazałam kontynuować. – A druga to taka, że pojeździmy sobie troszkę po Polsce. Udało się mojemu tacie załatwić nam bilety na mecze siatkarzy. – No nie i znowu zaczyna też dziwny temat.– Ty będziesz miała miejsce do zarobku, albo jak będziesz chciała to możesz iść ze mną na mecz. – O dzięki, że pomyślała o moim życiu.
– Serio? Nie chce mi się jeździć po Polsce. Wolę moją Warszawę.
–Proszę cię, nie chcę sama jeździć. We dwie zawsze raźniej. – Usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła. Przez kolejne dziesięć minut siedziała i błagała, abym z nią pojechała. W sumie nic mnie tu nie trzyma, może znajdę miejsce w Polsce, gdzie będę mogła sobie ułożyć życie, bo w Warszawie raczej się nie zapowiada.
–Okej pojadę, ale nie będę musiała chodzić na te durne mecze ?
–Jak będziesz chciała to możesz iść a jak nie to możesz się gdzieś szlajać. – Przytuliła mnie i pocałowała w polik.
  Tak w ogóle do Ola jestem.   
 


Startujemy z nowym blogiem. Ostatnio wpadł mi dobry pomysł i postanowiłam go przelać na wirtualną kartkę papieru. Mam nadzieje, że się spodoba.  
Buziaki  xoxoxo
Ogonodraszki

4 komentarze :

  1. Zapowiada się ciekawie. Informuj mnie na zycie-pisane-chwila.blogspot.com :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli, że zarabia na życie ciałem, tak?? Chyba , ze coś źle zrozumiałam:). W każdym razie czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń