piątek, 28 czerwca 2013
KOMUNIKAT
KOMUNIKAT !
Chciała bym was poinformować, że w dniach od 28.06 do 14.07 nie będę tutaj obecna, co oznacza że nie będę dodawać postów :(
Wynika to z faktu, że wyjeżdżam na zamknięte rekolekcje, czyli takie gdzie nie można mieć telefonu, komputera, nie można nawet oglądać telewizji (chyba).
Mam nadzieje, że mnie rozumiecie i dziękuje tym, którzy wytrzymają.
Będzie mi bez was smutno...
Kocham, całuje i dziękuje za wytrwałość
xoxoxo
Ogonodraszki
wtorek, 25 czerwca 2013
X
Plan dnia był prosty: śniadanie z "Dzień dobry TVN", siłownia, ogar w domu i sesja a potem to tylko sam Bóg wie co będę robić. Oczywiście nigdy moje plany nie wypalają, więc nie ma co się przyzwyczajać. Wstałam umyłam włosy (sama nie wiem po co) poszłam do kuchni. Z mojej super lodówki w której był spleśniały ser wyciągnęłam banana, ananasa i truskawkę, z szafki na dole musli i jeszcze raz zajrzałam do lodówki po jogurt naturalny. Przez te wszystkie podróże mega się zapuściłam i czas nad sobą popracować. W totalnym negliżu, czyli tylko ręczniku moje panie i panowie, choć negliż to określenie dla niepełnego stroju, ale mój chyba taki jest, rozsiadłam się na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam zajadać się moim pysznym śniadaniem. Jednak nie dane mi było go zjeść, bo ktoś mnie nawiedził. Nim doszłam do drzwi typowałam, może Kasia a może Karolek, nie daj Bóg rodzice, bo jak mama zobaczy ten syf. Otwierając drzwi jak zawsze nie mogłam się pofatygować i zerknąć przez wizjer kto tam jest. Szalona ja otworzyłam drzwi a za nimi... Fanfary dla przystojniaków, Michał Kubiak i jego kolega Zbyszek Bartman.
– Cześć Ola. – Misiek to tak nieśmiało powiedział.
– Cześć, cześć... – Staliśmy chwilkę a Zibi dosyć nierówno przeprowadzał proces oddychania w swoim organizmie, czyżby się zawstydził, zdenerwował czy speszył? – Wejdźcie. – Zaprosiłam ich do środka.
– Lubisz otwierać drzwi w takim stroju? – Zakładam, że to pytanie padło z ust Zbyszka. Odważył się chłopak plus sto do respektu na dzielni.
– Dla ciebie full serwis. – Uśmiechnęłam się do niego. – Chcecie coś do picia?
– Zibi woda i ja też woda. – Kubiak uwielbia sobie utrudniać, nie mógł powiedzieć np: "poprosimy wodę?"
– Tylko momencik, bo jak ma się tak światowych gości – Parsknęłam śmiechem. – To nie należy tak
wyglądać. Pięć minut. – Usłyszałam krótkie yhym i ruszyłam do sypialni. Szybko ubrałam bieliznę, jakieś spodnie i koszulkę Lakers'ów ( uwielbiam ją) z włosami nic nie mogłam zrobić, więc zostawiłam je i poszłam do nich, w między czasie zahaczyłam o kuchnie, zabrałam dwie szklanki i butelkę wody – Jak tam chłopaki? Co wy tacy niemrawi. – Trzepnęłam Miśka w ramię.
– Dobrze. Jak tam Gdańsk?
– Było miło... – Zbyszek siedział wpatrzony w telewizor.
– Idę do łazienki. – Zibi wstał i poszedł przed siebie i na lewo a Michał był z lekka zdziwiony, że Zibi wie gdzie jest łazienka, a ja zaczęłam składać sobie wszystko w układankę. Bartman był u mnie wtedy tej nocy, siedział i rozmawiał ze mną o tej dziewczynie, która dawała mi klucze. Ta jego twarz jest boska, ale wydawała mi się znajoma.
– Misiu a co u ciebie? – Położyłam swoją głowę na jego ramieniu – Mam twoje klucze. – Podeszłam do szafki w przedpokoju i rzuciłam mu kilka metalowych przedmiotów.
– Dobrze, wiesz jak powiedziałaś, że się wyprowadziła kamień spadł mi z serca... Jeden problem mniej. – Poczochrałam mu włosy. Uwielbiałam to robić. – Jak tam sesja? O której ją masz?
– O szesnastej. Sama nie wiem co mnie czeka... Ale nie mogę się doczekać. – To podekscytowanie przerażało Miśka. Zibi wrócił a ja dokończyłam swoje musli z Miśkiem na spółkę i poszłam szykować się na siłownię. – Siłowania, fitness czy basen?
– Zdecydowanie siłownia, przez kilka dni się zapuściłam...
– Tak Misiek opowiadał o twojej klacie. – Podniosłam delikatnie prawy kącik ust do góry. Weszłam po jakiś bluzkę do sypialni a w tle usłyszałam głos Michała: "Zamknij się pajacu". Zdecydowanie uwielbiam ich przyjaźń.
– A wy jaki macie plan dnia? – Sznurowałam maksy, kiedy to usłyszałam, że muszą znaleźć jakiś transport do Bydgoszczy. Sami teraz jadą się najeść i przespać do hotelu, a potem będzie jak będzie.
Żeby nie było odwiozłam ich do tego hotelu. Pożegnałam się i myślałam, że zobaczymy się dopiero w Bydgoszczy, ale jak zawsze się przeliczyłam.
Yeah :) Jest i on... :)
Tak się cieszę :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
– Cześć Ola. – Misiek to tak nieśmiało powiedział.
– Cześć, cześć... – Staliśmy chwilkę a Zibi dosyć nierówno przeprowadzał proces oddychania w swoim organizmie, czyżby się zawstydził, zdenerwował czy speszył? – Wejdźcie. – Zaprosiłam ich do środka.
– Lubisz otwierać drzwi w takim stroju? – Zakładam, że to pytanie padło z ust Zbyszka. Odważył się chłopak plus sto do respektu na dzielni.
– Dla ciebie full serwis. – Uśmiechnęłam się do niego. – Chcecie coś do picia?
– Zibi woda i ja też woda. – Kubiak uwielbia sobie utrudniać, nie mógł powiedzieć np: "poprosimy wodę?"
– Tylko momencik, bo jak ma się tak światowych gości – Parsknęłam śmiechem. – To nie należy tak
wyglądać. Pięć minut. – Usłyszałam krótkie yhym i ruszyłam do sypialni. Szybko ubrałam bieliznę, jakieś spodnie i koszulkę Lakers'ów ( uwielbiam ją) z włosami nic nie mogłam zrobić, więc zostawiłam je i poszłam do nich, w między czasie zahaczyłam o kuchnie, zabrałam dwie szklanki i butelkę wody – Jak tam chłopaki? Co wy tacy niemrawi. – Trzepnęłam Miśka w ramię.
– Dobrze. Jak tam Gdańsk?
– Było miło... – Zbyszek siedział wpatrzony w telewizor.
– Idę do łazienki. – Zibi wstał i poszedł przed siebie i na lewo a Michał był z lekka zdziwiony, że Zibi wie gdzie jest łazienka, a ja zaczęłam składać sobie wszystko w układankę. Bartman był u mnie wtedy tej nocy, siedział i rozmawiał ze mną o tej dziewczynie, która dawała mi klucze. Ta jego twarz jest boska, ale wydawała mi się znajoma.
– Misiu a co u ciebie? – Położyłam swoją głowę na jego ramieniu – Mam twoje klucze. – Podeszłam do szafki w przedpokoju i rzuciłam mu kilka metalowych przedmiotów.
– Dobrze, wiesz jak powiedziałaś, że się wyprowadziła kamień spadł mi z serca... Jeden problem mniej. – Poczochrałam mu włosy. Uwielbiałam to robić. – Jak tam sesja? O której ją masz?
– O szesnastej. Sama nie wiem co mnie czeka... Ale nie mogę się doczekać. – To podekscytowanie przerażało Miśka. Zibi wrócił a ja dokończyłam swoje musli z Miśkiem na spółkę i poszłam szykować się na siłownię. – Siłowania, fitness czy basen?
– Zdecydowanie siłownia, przez kilka dni się zapuściłam...
– Tak Misiek opowiadał o twojej klacie. – Podniosłam delikatnie prawy kącik ust do góry. Weszłam po jakiś bluzkę do sypialni a w tle usłyszałam głos Michała: "Zamknij się pajacu". Zdecydowanie uwielbiam ich przyjaźń.
– A wy jaki macie plan dnia? – Sznurowałam maksy, kiedy to usłyszałam, że muszą znaleźć jakiś transport do Bydgoszczy. Sami teraz jadą się najeść i przespać do hotelu, a potem będzie jak będzie.
Żeby nie było odwiozłam ich do tego hotelu. Pożegnałam się i myślałam, że zobaczymy się dopiero w Bydgoszczy, ale jak zawsze się przeliczyłam.
Yeah :) Jest i on... :)
Tak się cieszę :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
poniedziałek, 24 czerwca 2013
IX
Gówno, gówno, gówno. Stałam w korku koło Łodzi i żałowałam, że się zgodziłam. Dogadałam się z Asią i postanowiłam odebrać od niej klucze w Łodzi, bo sama jedzie na zaliczenie i nie chciała tracić kolejnych godzin w bezczynności. Było przed dziewiętnastą kiedy to podjechałam pod hotel i weszłam do środka. Zamówiłam pokój, bo nie chciałam jechać po nocy i czekałam na Joannę. Pojawiła się kilka minut później.
– Hej. – Podeszłam do niej. – Masz te klucze ?
– Mam. – Podała mi pęk kluczy. – Ten Kubiak to szczęściarz.
– Nie wiem czy zaistniała sytuacja daje szczęście, ale jak tak to przekaże.
– Głupia. Szczęściarz, że ciebie spotkał. – Otworzyłam szerzej oczy, wypuściłam klucze z ręki i cieszyłam się, że nic nie piłam bo myślę, że mogło by to się źle skończyć. – Jadę, bo troszkę drogi mi jeszcze zostało. Cześć. – Przytuliłam ją i sama poszłam do siebie do pokoju. Zadzwoniłam do Kubiaka, a raczej próbowałam się dodzwonić, ale po kilku minutach przypomniałam sobie, że gra mecz. Położyłam się i tak jakoś wyszło, że zasnęłam a obudziłam się w nocy koło dwunastej. Poszłam wziąć prysznic i dalej położyłam się spać.
Nazajutrz postanowiłam wyruszyć wcześniej. Nie dzwoniłam do Michała, bo i tak pewnie bym się do niego nie dodzwoniła. Wyruszyłam z Łodzi i obrałam kierunek Żory.
U Kubiaka w rezydencji byłam około dwunastej z poślizgiem i postojem na śniadanie. Zaparkowałam pod jego domem i ruszyłam do środka. Jak dobrze pójdzie, jeszcze wrócę dziś do domu. Otworzyłam drzwi
i weszłam do środka. W przedpokoju stały tylko buty od garnituru jak zakładam Miśka. Weszłam głębiej i od razu przeszłam do salonu. Panował ład i harmonia, takie same odczucia miałam w kuchni. Weszłam na górę i zerknęłam do sypialni Miśka. Porządek i cisza przede wszystkim. Wyniosła się. Dla sprawdzenia czy oby faktycznie zerknęłam do szafy, gdzie było zupełnie pusto. Nie ma jej tu. Zeszłam na dół do salonu i zerknęłam na szklanych stole w jadali list a raczej pogniecioną kartkę papieru z rozmazanymi literkami od łez. Postanowiłam zadzwonić do Kubiaka. Odebrał od razu.
– Cześć Misiek.
– Hej. – Coś nie w humorze był.
– Słuchaj jestem u ciebie w domu, wyprowadziła się i zostawiła list. Mogę wracać do domu? – Zaśmiał się.
– Dzięki za wszystko, wynagrodzę ci to, ale to po lidze i mistrzostwach.
– Okej, no to ja wracam do Warszawy. Jak mecz ? – Westchnął. – Znowu przegraliście? Tak mi przykro.
– Dzięki za kondolencje. Kończę, bo idziemy na odprawę i powrót do kraju.
– Zadzwoń jak dolecisz. Buziaki. – Cmoknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Zamknęłam dokładnie dom i ruszyłam do Warszawy. No pięknie, zamiast odpoczywać w Gdańsku, będę siedzieć w Warszawie.
Po powrocie do Warszawy, zadzwoniło do mnie kilku fotografów, aby umówić się na sesje. W gruncie rzeczy, cieszę się, że mogę wrócić do zawodu. Przesiedziałam trzy godziny na siłowni, wykąpałam się
i poszłam na imprezę ze znajomymi, ale nie byłam długo bo chciałam na jutrzejszej sesji wyglądać dobrze... W końcu to wielka szansa a ja nie mam zamiaru jej zmarnować.
Siemson :)
Jak tam nastroje po meczu ? Ja nie będę się rozpisywać... Jest nie dobrze i tyle.
Jaki wybrali byście skład na mecz z Argentyną w Bydgoszczy ?
Komentujecie to meeega motywuje ;*
zapraszam jeszcze na nowy rozdział: http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/
xoxoxoxo
Ogonodraszki
– Hej. – Podeszłam do niej. – Masz te klucze ?
– Mam. – Podała mi pęk kluczy. – Ten Kubiak to szczęściarz.
– Nie wiem czy zaistniała sytuacja daje szczęście, ale jak tak to przekaże.
– Głupia. Szczęściarz, że ciebie spotkał. – Otworzyłam szerzej oczy, wypuściłam klucze z ręki i cieszyłam się, że nic nie piłam bo myślę, że mogło by to się źle skończyć. – Jadę, bo troszkę drogi mi jeszcze zostało. Cześć. – Przytuliłam ją i sama poszłam do siebie do pokoju. Zadzwoniłam do Kubiaka, a raczej próbowałam się dodzwonić, ale po kilku minutach przypomniałam sobie, że gra mecz. Położyłam się i tak jakoś wyszło, że zasnęłam a obudziłam się w nocy koło dwunastej. Poszłam wziąć prysznic i dalej położyłam się spać.
Nazajutrz postanowiłam wyruszyć wcześniej. Nie dzwoniłam do Michała, bo i tak pewnie bym się do niego nie dodzwoniła. Wyruszyłam z Łodzi i obrałam kierunek Żory.
U Kubiaka w rezydencji byłam około dwunastej z poślizgiem i postojem na śniadanie. Zaparkowałam pod jego domem i ruszyłam do środka. Jak dobrze pójdzie, jeszcze wrócę dziś do domu. Otworzyłam drzwi
i weszłam do środka. W przedpokoju stały tylko buty od garnituru jak zakładam Miśka. Weszłam głębiej i od razu przeszłam do salonu. Panował ład i harmonia, takie same odczucia miałam w kuchni. Weszłam na górę i zerknęłam do sypialni Miśka. Porządek i cisza przede wszystkim. Wyniosła się. Dla sprawdzenia czy oby faktycznie zerknęłam do szafy, gdzie było zupełnie pusto. Nie ma jej tu. Zeszłam na dół do salonu i zerknęłam na szklanych stole w jadali list a raczej pogniecioną kartkę papieru z rozmazanymi literkami od łez. Postanowiłam zadzwonić do Kubiaka. Odebrał od razu.
– Cześć Misiek.
– Hej. – Coś nie w humorze był.
– Słuchaj jestem u ciebie w domu, wyprowadziła się i zostawiła list. Mogę wracać do domu? – Zaśmiał się.
– Dzięki za wszystko, wynagrodzę ci to, ale to po lidze i mistrzostwach.
– Okej, no to ja wracam do Warszawy. Jak mecz ? – Westchnął. – Znowu przegraliście? Tak mi przykro.
– Dzięki za kondolencje. Kończę, bo idziemy na odprawę i powrót do kraju.
– Zadzwoń jak dolecisz. Buziaki. – Cmoknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Zamknęłam dokładnie dom i ruszyłam do Warszawy. No pięknie, zamiast odpoczywać w Gdańsku, będę siedzieć w Warszawie.
Po powrocie do Warszawy, zadzwoniło do mnie kilku fotografów, aby umówić się na sesje. W gruncie rzeczy, cieszę się, że mogę wrócić do zawodu. Przesiedziałam trzy godziny na siłowni, wykąpałam się
i poszłam na imprezę ze znajomymi, ale nie byłam długo bo chciałam na jutrzejszej sesji wyglądać dobrze... W końcu to wielka szansa a ja nie mam zamiaru jej zmarnować.
Siemson :)
Jak tam nastroje po meczu ? Ja nie będę się rozpisywać... Jest nie dobrze i tyle.
Jaki wybrali byście skład na mecz z Argentyną w Bydgoszczy ?
Komentujecie to meeega motywuje ;*
zapraszam jeszcze na nowy rozdział: http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/
xoxoxoxo
Ogonodraszki
piątek, 21 czerwca 2013
VIII
Dźwięk budzika oznaczał, że czas wstać, ale mnie szczerze się nie chciało. Wyłączyłam go i przeciągnęłam się na łóżku. Wstałam, odsłoniłam zasłony i pierwsze poranne promienie słońca wpadły do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi na balkon i wyszłam. Była piękna pogoda i aż żal nie spędzić jej na plaży. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zabrałam torebkę i ruszyłam do jakieś pobliskiej restauracji, aby wciągnąć śniadanie.
Na dole spotkałam Magdę, z którą zamieniłam kilka słów i zadzwonił do mnie Kubiak.
– Cześć Ola.
– Cześć Michał. Co tam słychać ? Jak treningi?
– Dobrze. A u ciebie ? Jak Gdańsk?
– Jest bajecznie, piękna pogoda, fantastyczni ludzie, tylko jakby kogoś brakuje... – Westchnął i zaczął opowiadać o rzeczach śmiesznych, które działy się w hotelu. Wszystko było oczywiście za sprawą Igły, z którym dzielił pokój i podszedł do tego dość negatywnie, ale teraz widzi same pozytywy.– Nareszcie masz humor, pierwszy raz od wyjazdu z Warszawy.
– Wyjazdy reprezentacyjne tak mają. Mam do ciebie sprawę?
– Słucham cię. – Przysiadłam na jakieś ławeczce i wsłuchałam się w jego prośbę. – Że co ?! Nie na pewno tam nie pójdę.
– Sprawdzisz czy się wyprowadziła. To bardzo ważne.
– To jest drugi koniec Polski, po pierwsze a po drugie nie chcę się mieszać w wasze życie.
– Już się wmieszałaś, wtedy pod halą, pamiętasz ? – Od razu przypomniałam sobie ten moment kiedy szłyśmy i nagle spotkałyśmy go.
– Pewnie, że tak... Tylko chodzi o to, że ja nie mogę...
– Ok spoko... – Westchnął jeszcze mocniej. – Idziemy na siłownie, strzałeczka.
– Strzałeczka. – Rozłączył się a ja wzruszyłam ramionami i weszłam do restauracji. Zamówiłam sobie naleśnika z czekoladą i postanowiłam się zrelaksować. Zastanawiał mnie fakt, dlaczego to ja mam jechać do tego pieprzonego mieszkania i dlaczego to ja mam sprawdzać czy ona tam jest. Dokończyłam naleśnika, zapłaciłam i wyszłam z restauracji. Wkurzona wpadłam jeszcze na jakiegoś chłopaka.
– Przepraszam... – Wykrzyczałam i poszłam do hotelu. Próbowałam skontaktować się z Michałem, ale to bez jakiegokolwiek rezultatu. Tak mi było teraz głupio, że mu nie pomogłam. Wróciłam do hotelu, zabrałam klucz od Magdy i szybko poszłam do siebie. Spakowałam rzeczy i poszłam się wymeldować. Trudno najwyżej rajd po Polsce. Postanowiłam jeszcze zrobić te zakupy dla mamy, poleżeć na plaży, zjeść obiad i wyruszyć sama nie wiem gdzie.
Leżałam na plaży i wcinałam moje ulubione lody, kiedy mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go z torebki
i odebrałam. Wiedziałam, że to Michał.
– Jesteś największym idiotom na świecie. Zniszczyłeś mi urlop. Zapłacisz mi za to. – Słyszałam jak się zaśmiał.
– Ty też jesteś bardzo urocza.
– Gdzie mam jechać i jak się dostanę do tego mieszkania ?
– Żory i będzie tam narzeczona Zbycha, ona da ci klucz.
– Okej.
– Chyba będę musiał ciebie zabrać na urlop... – Teraz to ja się uśmiechnęłam. Ach ten Misiek.
– Wyślij mi jej numer no i trzymaj się tam w tej Francji. Buziaki. – Cmoknęłam w słuchawkę i wrzuciłam telefon do torebki. Wstałam otrzepałam się, zabrałam manele i poszłam do samochodu. Było miło spędzić jeden dzień w Gdańsku. Włączyłam GPS, wyszukałam te Żory i ruszyłam tam.
Jestem melduje się :)
Zwarci i gotowi do kibicowania, ja niestety idę na osiemnastkę, ale będę myślała przez cały czas o naszych złotkach :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
PS: Zapraszam na mojego drugiego bloga : http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/
Na dole spotkałam Magdę, z którą zamieniłam kilka słów i zadzwonił do mnie Kubiak.
– Cześć Ola.
– Cześć Michał. Co tam słychać ? Jak treningi?
– Dobrze. A u ciebie ? Jak Gdańsk?
– Jest bajecznie, piękna pogoda, fantastyczni ludzie, tylko jakby kogoś brakuje... – Westchnął i zaczął opowiadać o rzeczach śmiesznych, które działy się w hotelu. Wszystko było oczywiście za sprawą Igły, z którym dzielił pokój i podszedł do tego dość negatywnie, ale teraz widzi same pozytywy.– Nareszcie masz humor, pierwszy raz od wyjazdu z Warszawy.
– Wyjazdy reprezentacyjne tak mają. Mam do ciebie sprawę?
– Słucham cię. – Przysiadłam na jakieś ławeczce i wsłuchałam się w jego prośbę. – Że co ?! Nie na pewno tam nie pójdę.
– Sprawdzisz czy się wyprowadziła. To bardzo ważne.
– To jest drugi koniec Polski, po pierwsze a po drugie nie chcę się mieszać w wasze życie.
– Już się wmieszałaś, wtedy pod halą, pamiętasz ? – Od razu przypomniałam sobie ten moment kiedy szłyśmy i nagle spotkałyśmy go.
– Pewnie, że tak... Tylko chodzi o to, że ja nie mogę...
– Ok spoko... – Westchnął jeszcze mocniej. – Idziemy na siłownie, strzałeczka.
– Strzałeczka. – Rozłączył się a ja wzruszyłam ramionami i weszłam do restauracji. Zamówiłam sobie naleśnika z czekoladą i postanowiłam się zrelaksować. Zastanawiał mnie fakt, dlaczego to ja mam jechać do tego pieprzonego mieszkania i dlaczego to ja mam sprawdzać czy ona tam jest. Dokończyłam naleśnika, zapłaciłam i wyszłam z restauracji. Wkurzona wpadłam jeszcze na jakiegoś chłopaka.
– Przepraszam... – Wykrzyczałam i poszłam do hotelu. Próbowałam skontaktować się z Michałem, ale to bez jakiegokolwiek rezultatu. Tak mi było teraz głupio, że mu nie pomogłam. Wróciłam do hotelu, zabrałam klucz od Magdy i szybko poszłam do siebie. Spakowałam rzeczy i poszłam się wymeldować. Trudno najwyżej rajd po Polsce. Postanowiłam jeszcze zrobić te zakupy dla mamy, poleżeć na plaży, zjeść obiad i wyruszyć sama nie wiem gdzie.
Leżałam na plaży i wcinałam moje ulubione lody, kiedy mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go z torebki
i odebrałam. Wiedziałam, że to Michał.
– Jesteś największym idiotom na świecie. Zniszczyłeś mi urlop. Zapłacisz mi za to. – Słyszałam jak się zaśmiał.
– Ty też jesteś bardzo urocza.
– Gdzie mam jechać i jak się dostanę do tego mieszkania ?
– Żory i będzie tam narzeczona Zbycha, ona da ci klucz.
– Okej.
– Chyba będę musiał ciebie zabrać na urlop... – Teraz to ja się uśmiechnęłam. Ach ten Misiek.
– Wyślij mi jej numer no i trzymaj się tam w tej Francji. Buziaki. – Cmoknęłam w słuchawkę i wrzuciłam telefon do torebki. Wstałam otrzepałam się, zabrałam manele i poszłam do samochodu. Było miło spędzić jeden dzień w Gdańsku. Włączyłam GPS, wyszukałam te Żory i ruszyłam tam.
Jestem melduje się :)
Zwarci i gotowi do kibicowania, ja niestety idę na osiemnastkę, ale będę myślała przez cały czas o naszych złotkach :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
PS: Zapraszam na mojego drugiego bloga : http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/
środa, 19 czerwca 2013
VII
Od meczu w Łodzi minął już tydzień. Sama nie wiem, ale wydaje mi się że wiele się zmieniło. Mój kontakt
z Kubiakiem się nie urwał, wręcz przeciwnie się wzmocnił. Znalazłam pracę w foto modelingu. Sama nie wiem jaka będzie pierwsza sesja, ale już się nie mogę doczekać. Kasia zaręczyła się z Szymonem
i niezmiernie się cieszę. Tak bardzo do siebie pasują. Mój braciszek też z Magdą kroją coś grubego z tego co mama mi mówiła. Tyle zakochanych wokół, aż się chce uciekać.
Słońce w ostatnim czasie nam nie oszczędza, ale może to i dobrze. Postanowiłam wybrać się na kilka dni nad morze. Chciałam pewne sprawy poważnie przemyśleć. Zamówiłam hotel w Gdańsku i nic nie pozostało jak pakowanie i w drogę.
– Mamo podlejesz mi kwiatki w domu ? – Aktualnie siedziałam na obiedzie w domu, aby z nimi spędzić choć kilka godzin i wyruszyć nad morze.
– Ty w ogóle masz kwiatki ?
– Tak mam, niestety. – Uśmiechnęłam się krzywo i wypiłam duszkiem kawę mrożoną. – Michał wyjechał
z Magdą? – Usiadłam z mamą na tarasie i łapałyśmy słońce.
– A pojechali na Mazury. Magdy ojciec ma domek nad jakimś jeziorem to postanowili się wybrać.
– To fajnie. – Poplotkowałyśmy. Mama jak zawsze dała mi listę zakupów, a że jechałam nad morze to musiałam odwiedzić kilka sklepików z różnymi drobiazgami, których nie dostanie w Warszawie. Na pierwszym miejscu zauważyłam bursztyny. Pewnie chce zrobić nalewkę, swoją drogą jest pyszna... Uwielbiam. Około piętnastej pożegnałam się z nią i wyruszyłam do Gdańska. Nie ukrywam, że syf wewnętrzny jak i zewnętrzny w moim aucie powodował to, że lepiej by było jechać jakimś czystym gruchotem niż tak brudnym autem. Jak dobrze, że tata tego nie widział.
Gdańsk:
– Hotel and spa – Stanęłam przed wejściem i uśmiechnęłam się na samą myśl. To będzie piękny przed wczesny urlop. – To to lecimy. – Sprawdziłam czy oby na pewno zamknęłam samochód i weszłam do budynku. Pani a raczej dziewczyny z recepcji była bardzo miła i kontaktowa.
– Rezerwacja na nazwisko Wilant.
– Już sprawdzam. – zerknęła w monitor i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili podała mi klucz.
– Dziękuje bardzo. – Uśmiechnęłam się i pojechałam na drugie piętro. Przeszłam korytarzem i weszłam do mojego pokoju z widokiem na morze. Cudowny widok... Zazdroszczę sama sobie normalnie. Rozpakowałam się, odświeżyłam i jako, że była już godzina wieczorna postanowiłam się chociaż przejść wokół hotelu, czy na plaże czy gdziekolwiek. Gdańsk nie jest mi obcy, kiedyś mieszkała tutaj moja babcia. Było ciepło, a że nie wybierałam się na żadną imprezę ubrałam się bardzo luźno i wyszłam. W głównym hallu spotkałam tą dziewczynę z recepcji. Chyba skończyła pracę. Podeszłam do niej.
– Cześć. Nie chciała byś się przejść. – Zaskoczona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Uffff.... Myślałam, że ucieknie. – Tak w ogóle, Ola jestem. – Wyciągnęłam do niej rękę a ta od razu się do mnie przytuliła.
– Magda. W sumie mieszkam niedaleko, możemy odłożyć moje rzeczy i iść na plażę czy coś – Ruszyłyśmy do wyjścia i domu Magdy. Od pierwszej chwili złapałyśmy dobry kontakt i przede wszystkim nadajemy na tych samych falach co jest super i nie powiem jestem zaskoczona. Uwielbiam poznawać ludzi, ale jeszcze nie spotkałam się z taką osobą (oprócz Kasi i Kubiaka), żeby od razu mówić wspólnym językiem. Magda ma
w sobie to coś. Szłyśmy do jej mieszkania z dobre dwadzieścia minut, ale było bardzo przyjemnie a potem sama właścicielka skromnej studenckiej kawalerki uraczyła mnie lodami. – To co idziemy na plażę ? Byłaś już kiedyś w Gdańsku ?
– Miałam tu babcię. – Uśmiechnęłam się na same wspomnienia z wakacji u niej. Była super kobietą i jeszcze "superowszą" babcią. – Możemy iść na plażę, muszę przywitać się z morzem.
– To chodź. – Szłyśmy praktycznie tą samą drogą co z hotelu do jej domu. Dowiedziałam się co robi w Gdańsku. Tak naprawdę jest z Piły, miasto położone w województwie wielkopolskim. Studiuje tu na politechnice i w sumie został jej tylko rok. Podłapała też dobrą pracę i jak na razie nie ma zamiaru opuszczać Gdańska. – A ty co robisz w Gdańsku ?
– Przyjechałam sobie po układać, kolejny raz, życie z tej przytłaczającej Warszawy...
– Chciałam tam studiować, ale tu też mam chłopaka, więc łatwiej nam się żyje. – Uśmiechnęłam się do niej i tak wchodząc na plażę rozpoczęłyśmy temat o miłości. Idąc plażą rozpoczęłyśmy wiele tematów, miała bardzo obszerną wiedzę. Około godziny pierwszej w nocy, postanowiłyśmy się wracać. Zamówiłam i zapłaciłam jej taksówkę, aby nic jej się nie stało a sama ruszyłam do hotelu. Zabrałam klucz i poszłam do siebie. Przed drzwiami leżało kilka kartek z informacjami o spa i godzinami, które sobie zarezerwowałam. Dokładnie się przyjrzałam a potem poszłam się umyć i przebrać w pidżamkę. Jutro miałam masaż na dwunastą i pedicure na piętnastą, no to mogę wstać o dziewiątej. Nastawiłam budzik i poszłam spać. Ciekawe jaki będę miała pierwszy sen w nowym miejscu.
Francja:
Pokój z Igłą to będzie koszmar. Ciągłe ględzenie, robienie różnych dziwacznych rzeczy i przede wszystkim będą siedzieli tu wszyscy. Dlaczego się na to zgodziłem? Sam nie wiem...
– Misiek? Masz pożyczyć stabilizator, jeden ? – Do mojego pokoju wpadł Ziomek.
– Nie mam.
– Aha okej. – Tak jak szybko wszedł, tak i szybko wyszedł. Bardzo dobrze. Założyłem słuchawki na uszy
i wsłuchałem się w melodię z nich płynącą. Przy okazji przeglądałem coś w telefonie, była to galeria. Zacząłem usuwać wszystkie zdjęcia, które były z Moniką. Nie zostało ich wiele, ale sam fakt tego że są sprawiają mi wielką udrękę. Chcę zamknąć ten rozdział raz na zawsze.
– Misiek ! – Igła wydarł mi się do ucha. Zdjąłem słuchawki i stanąłem przed nim. – Za dwadzieścia minut zbiórka w hallu na dole.
– Okej. – Postawiłem swoją torbę na łóżko, spakowałem do niej wszystko to co potrzebuje na treningu. Zabrałem dwie butelki wody i wyszedłem. Igła jeszcze coś dopakowywał. Kiedy dreptałem sobie po korytarzu, natrafiłem na Zbyszka, który ględził mi coś o ślubie, o Asi i o Włoszech. Przytakiwałem z grzeczności, ale tak naprawdę myśli miałem gdzie indziej.
z Kubiakiem się nie urwał, wręcz przeciwnie się wzmocnił. Znalazłam pracę w foto modelingu. Sama nie wiem jaka będzie pierwsza sesja, ale już się nie mogę doczekać. Kasia zaręczyła się z Szymonem
i niezmiernie się cieszę. Tak bardzo do siebie pasują. Mój braciszek też z Magdą kroją coś grubego z tego co mama mi mówiła. Tyle zakochanych wokół, aż się chce uciekać.
Słońce w ostatnim czasie nam nie oszczędza, ale może to i dobrze. Postanowiłam wybrać się na kilka dni nad morze. Chciałam pewne sprawy poważnie przemyśleć. Zamówiłam hotel w Gdańsku i nic nie pozostało jak pakowanie i w drogę.
– Mamo podlejesz mi kwiatki w domu ? – Aktualnie siedziałam na obiedzie w domu, aby z nimi spędzić choć kilka godzin i wyruszyć nad morze.
– Ty w ogóle masz kwiatki ?
– Tak mam, niestety. – Uśmiechnęłam się krzywo i wypiłam duszkiem kawę mrożoną. – Michał wyjechał
z Magdą? – Usiadłam z mamą na tarasie i łapałyśmy słońce.
– A pojechali na Mazury. Magdy ojciec ma domek nad jakimś jeziorem to postanowili się wybrać.
– To fajnie. – Poplotkowałyśmy. Mama jak zawsze dała mi listę zakupów, a że jechałam nad morze to musiałam odwiedzić kilka sklepików z różnymi drobiazgami, których nie dostanie w Warszawie. Na pierwszym miejscu zauważyłam bursztyny. Pewnie chce zrobić nalewkę, swoją drogą jest pyszna... Uwielbiam. Około piętnastej pożegnałam się z nią i wyruszyłam do Gdańska. Nie ukrywam, że syf wewnętrzny jak i zewnętrzny w moim aucie powodował to, że lepiej by było jechać jakimś czystym gruchotem niż tak brudnym autem. Jak dobrze, że tata tego nie widział.
Gdańsk:
– Hotel and spa – Stanęłam przed wejściem i uśmiechnęłam się na samą myśl. To będzie piękny przed wczesny urlop. – To to lecimy. – Sprawdziłam czy oby na pewno zamknęłam samochód i weszłam do budynku. Pani a raczej dziewczyny z recepcji była bardzo miła i kontaktowa.
– Rezerwacja na nazwisko Wilant.
– Już sprawdzam. – zerknęła w monitor i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili podała mi klucz.
– Dziękuje bardzo. – Uśmiechnęłam się i pojechałam na drugie piętro. Przeszłam korytarzem i weszłam do mojego pokoju z widokiem na morze. Cudowny widok... Zazdroszczę sama sobie normalnie. Rozpakowałam się, odświeżyłam i jako, że była już godzina wieczorna postanowiłam się chociaż przejść wokół hotelu, czy na plaże czy gdziekolwiek. Gdańsk nie jest mi obcy, kiedyś mieszkała tutaj moja babcia. Było ciepło, a że nie wybierałam się na żadną imprezę ubrałam się bardzo luźno i wyszłam. W głównym hallu spotkałam tą dziewczynę z recepcji. Chyba skończyła pracę. Podeszłam do niej.
– Cześć. Nie chciała byś się przejść. – Zaskoczona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Uffff.... Myślałam, że ucieknie. – Tak w ogóle, Ola jestem. – Wyciągnęłam do niej rękę a ta od razu się do mnie przytuliła.
– Magda. W sumie mieszkam niedaleko, możemy odłożyć moje rzeczy i iść na plażę czy coś – Ruszyłyśmy do wyjścia i domu Magdy. Od pierwszej chwili złapałyśmy dobry kontakt i przede wszystkim nadajemy na tych samych falach co jest super i nie powiem jestem zaskoczona. Uwielbiam poznawać ludzi, ale jeszcze nie spotkałam się z taką osobą (oprócz Kasi i Kubiaka), żeby od razu mówić wspólnym językiem. Magda ma
w sobie to coś. Szłyśmy do jej mieszkania z dobre dwadzieścia minut, ale było bardzo przyjemnie a potem sama właścicielka skromnej studenckiej kawalerki uraczyła mnie lodami. – To co idziemy na plażę ? Byłaś już kiedyś w Gdańsku ?
– Miałam tu babcię. – Uśmiechnęłam się na same wspomnienia z wakacji u niej. Była super kobietą i jeszcze "superowszą" babcią. – Możemy iść na plażę, muszę przywitać się z morzem.
– To chodź. – Szłyśmy praktycznie tą samą drogą co z hotelu do jej domu. Dowiedziałam się co robi w Gdańsku. Tak naprawdę jest z Piły, miasto położone w województwie wielkopolskim. Studiuje tu na politechnice i w sumie został jej tylko rok. Podłapała też dobrą pracę i jak na razie nie ma zamiaru opuszczać Gdańska. – A ty co robisz w Gdańsku ?
– Przyjechałam sobie po układać, kolejny raz, życie z tej przytłaczającej Warszawy...
– Chciałam tam studiować, ale tu też mam chłopaka, więc łatwiej nam się żyje. – Uśmiechnęłam się do niej i tak wchodząc na plażę rozpoczęłyśmy temat o miłości. Idąc plażą rozpoczęłyśmy wiele tematów, miała bardzo obszerną wiedzę. Około godziny pierwszej w nocy, postanowiłyśmy się wracać. Zamówiłam i zapłaciłam jej taksówkę, aby nic jej się nie stało a sama ruszyłam do hotelu. Zabrałam klucz i poszłam do siebie. Przed drzwiami leżało kilka kartek z informacjami o spa i godzinami, które sobie zarezerwowałam. Dokładnie się przyjrzałam a potem poszłam się umyć i przebrać w pidżamkę. Jutro miałam masaż na dwunastą i pedicure na piętnastą, no to mogę wstać o dziewiątej. Nastawiłam budzik i poszłam spać. Ciekawe jaki będę miała pierwszy sen w nowym miejscu.
Francja:
Pokój z Igłą to będzie koszmar. Ciągłe ględzenie, robienie różnych dziwacznych rzeczy i przede wszystkim będą siedzieli tu wszyscy. Dlaczego się na to zgodziłem? Sam nie wiem...
– Misiek? Masz pożyczyć stabilizator, jeden ? – Do mojego pokoju wpadł Ziomek.
– Nie mam.
– Aha okej. – Tak jak szybko wszedł, tak i szybko wyszedł. Bardzo dobrze. Założyłem słuchawki na uszy
i wsłuchałem się w melodię z nich płynącą. Przy okazji przeglądałem coś w telefonie, była to galeria. Zacząłem usuwać wszystkie zdjęcia, które były z Moniką. Nie zostało ich wiele, ale sam fakt tego że są sprawiają mi wielką udrękę. Chcę zamknąć ten rozdział raz na zawsze.
– Misiek ! – Igła wydarł mi się do ucha. Zdjąłem słuchawki i stanąłem przed nim. – Za dwadzieścia minut zbiórka w hallu na dole.
– Okej. – Postawiłem swoją torbę na łóżko, spakowałem do niej wszystko to co potrzebuje na treningu. Zabrałem dwie butelki wody i wyszedłem. Igła jeszcze coś dopakowywał. Kiedy dreptałem sobie po korytarzu, natrafiłem na Zbyszka, który ględził mi coś o ślubie, o Asi i o Włoszech. Przytakiwałem z grzeczności, ale tak naprawdę myśli miałem gdzie indziej.
poniedziałek, 17 czerwca 2013
VI
Zamurowało mnie, ale jako że byłam zmęczona i nie miałam siły na kolejną awanturę postanowiłam poczekać na kolejny krok z jego strony, a w międzyczasie poszłam spać.
Obudziłam się po dziesiątej, przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam pewnego osobnika, który nie nazywał się Kasia.
– Cześć Kubiak. – Pocałowałam go w czoło i poczochrałam jego włosy. – Co ty tu robisz ?
– Spotkałem na korytarzu Kasię jak gdzieś szła, dała mi klucz i wpadłem. Spałaś to się położyłem koło ciebie. – Uśmiechnęłam się do niego. – I nie chciałem tak bez pożegnania wyjeżdżać. Zobaczymy się pod koniec czerwca, dopiero...– Nie wiedziałam jaki był terminarz rozgrywek i nie ukrywam zmartwiłam się, że nie będziemy się tyle widzieć.
– Szybko zleci.
– Ogólnie to ktoś do ciebie dzwonił, kilka razy.
– Chyba wiem kto. – Oparłam się o ramę łóżka, usiadłam i zgarnęłam telefon. Ciekawe po co on dzwoni ?
– Przyniosłem ci śniadanie. – Wstał, złapał mnie za rękę. Co z tego, że miałam na sobie bluzkę na ramiączkach i dosyć skąpą bieliznę. Poszłam za nim do tego saloniku i się wzruszyłam. – Mam nadzieje, że będzie smakować. – Pierwsze co przykuło moją uwagę to czerwone tulipany, moje ulubione. Dzbanek z kawą, filiżanki, tosty z dżemem truskawkowym.
– Dziękuje.– Przytuliłam go i usiadłam na kanapie. Michał nalał kawy i zaczął się nią rozkoszować. Ja zajęłam się tostami. Przewiduje, że jadł już śniadanie z chłopakami. – Przecież nic nie zrobiłam, dlaczego się tak postarałeś? – Spojrzał się na mnie jak na kosmitkę.
– Byłaś ze mną i to mi wystarczyło. – Uśmiechnęłam się i dokończyłam tosty. Upiłam kilka łyków kawy i rozsiadłam się na kanapie.
– O której pan wyjeżdżasz, panie Kubiak ?
– Za dziesięć minut. Jak dobrze, że zdążyłaś zjeść. – Wstał zaczął składać naczynia, ale mu przerwałam. Odprowadziłam go do drzwi, przytuliłam, cmoknęłam w polik i poszedł. Rzuciłam się na łóżko i zagarnęłam telefon. Postanowiłam zadzwonić do Karola. Nie wiem po co, ale niech będzie. Oczywiście nie odbierał, a w międzyczasie dostałam sms-a od Kubiaka : "Ładny kaloryfer masz :)". Gdzie on w ogóle się patrzy.
O piętnastej ostatni raz przeszłam się po pokoju. Zajrzałam do saloniku i przypomniały mi się te przyjemne chwile z dzisiejszego dnia. Wychodząc wyjęłam karteczkę i zapisałam sobie numer tego pokoju. Może kiedyś spędzę tu jeszcze swój czas.
– Idziesz ?! – Zamknęłam torebkę, wyszłam z pokoju, zakluczyłam drzwi i ruszyłam do Kaśki, która stała przy windzie.
– Idę, idę. – Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłyśmy do windy. – To co kierunek Warszawa.
– Tak i powrót do szarej rzeczywistości.
– Zdecydowanie.
Po powrocie do Warszawy, tak naprawdę nie miałam pomysłu na to co będę robić a że była dosyć późna pora postanowiłam po prostu po wylegiwać się przed telewizorem. Zaparkowałam koło kamienicy, zabrałam swoje manatki i ruszyłam do mieszkania. Weszłam na pierwsze piętro i zamurowało mnie.
– Karol? Myślałam, że już się nie spotkamy. – Uśmiechnęłam się krzywo i otworzyłam drzwi.
– Chyba czas sobie wszystko wyjaśnić. – Próbował za mną wejść do mieszkania, ale przystanęłam w progu i oparłam się o framugę.
– Twój czas już minął. – Byłam w nim mega zakochana, ale niestety wszystko to już minęło i nie mam zamiaru się cofać. – Wszystko mi powiedziałeś, wtedy w kościele kiedy uciekłeś. – Spojrzał w ziemię i przyjmował moje ataki tak bez słowa. Taki właśnie był Karol. – Swoją drogą było to bardzo nowoczesne posunięcie, to podobno panna młoda ucieka z przed ołtarza, ale od zawsze było wiadomo że byłam bardziej męska w tym związku. – Podniósł głowę do góry i przeszywał mnie swoim spojrzeniem. Potrafił zrobić kilka takich ruchów, dzięki którym miękłam. – Karol to na mnie już nie działa. Żegnam.
– Proszę porozmawiaj ze mną.
– Przecież rozmawialiśmy, cześć. – Zamknęłam drzwi, na wszelki wypadek zamknęłam za klucz i ruszyłam do salonu. Włączyłam telewizor i postawiłam przed kanapą walizkę. Otworzyłam ją i zaczęłam wyjmować ubrania. Po segregowałam je i w między czasie zerkałam na telewizor, leciał jakiś stary polski film. Nie wiedziałam co mam robić była druga w nocy a ja miałam nadzwyczajną chęć do życia. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na poczcie oraz popularnym portalu internetowym o nazwie facebook. Miałam kilka wiadomości, kilka powiadomień i jedno zaproszenie do grona znajomych. Kliknęłam na odpowiednią ikonkę i zauważyłam, że moim do mojego grona "znajomych" pragnie dołączyć Michał Kubiak. Zaakceptowałam i postanowiłam odczytać wiadomości. Nic ciekawego i powiadomienia, o ktoś polubił moje zdjęcia. Super.
Facebook ogarnięty czas na... Nie wiem sama, po prostu poszłam spać.
Jak ja bym chciała wam dodawać codziennie rozdział :)
Takie moje marzenie :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
Obudziłam się po dziesiątej, przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam pewnego osobnika, który nie nazywał się Kasia.
– Cześć Kubiak. – Pocałowałam go w czoło i poczochrałam jego włosy. – Co ty tu robisz ?
– Spotkałem na korytarzu Kasię jak gdzieś szła, dała mi klucz i wpadłem. Spałaś to się położyłem koło ciebie. – Uśmiechnęłam się do niego. – I nie chciałem tak bez pożegnania wyjeżdżać. Zobaczymy się pod koniec czerwca, dopiero...– Nie wiedziałam jaki był terminarz rozgrywek i nie ukrywam zmartwiłam się, że nie będziemy się tyle widzieć.
– Szybko zleci.
– Ogólnie to ktoś do ciebie dzwonił, kilka razy.
– Chyba wiem kto. – Oparłam się o ramę łóżka, usiadłam i zgarnęłam telefon. Ciekawe po co on dzwoni ?
– Przyniosłem ci śniadanie. – Wstał, złapał mnie za rękę. Co z tego, że miałam na sobie bluzkę na ramiączkach i dosyć skąpą bieliznę. Poszłam za nim do tego saloniku i się wzruszyłam. – Mam nadzieje, że będzie smakować. – Pierwsze co przykuło moją uwagę to czerwone tulipany, moje ulubione. Dzbanek z kawą, filiżanki, tosty z dżemem truskawkowym.
– Dziękuje.– Przytuliłam go i usiadłam na kanapie. Michał nalał kawy i zaczął się nią rozkoszować. Ja zajęłam się tostami. Przewiduje, że jadł już śniadanie z chłopakami. – Przecież nic nie zrobiłam, dlaczego się tak postarałeś? – Spojrzał się na mnie jak na kosmitkę.
– Byłaś ze mną i to mi wystarczyło. – Uśmiechnęłam się i dokończyłam tosty. Upiłam kilka łyków kawy i rozsiadłam się na kanapie.
– O której pan wyjeżdżasz, panie Kubiak ?
– Za dziesięć minut. Jak dobrze, że zdążyłaś zjeść. – Wstał zaczął składać naczynia, ale mu przerwałam. Odprowadziłam go do drzwi, przytuliłam, cmoknęłam w polik i poszedł. Rzuciłam się na łóżko i zagarnęłam telefon. Postanowiłam zadzwonić do Karola. Nie wiem po co, ale niech będzie. Oczywiście nie odbierał, a w międzyczasie dostałam sms-a od Kubiaka : "Ładny kaloryfer masz :)". Gdzie on w ogóle się patrzy.
O piętnastej ostatni raz przeszłam się po pokoju. Zajrzałam do saloniku i przypomniały mi się te przyjemne chwile z dzisiejszego dnia. Wychodząc wyjęłam karteczkę i zapisałam sobie numer tego pokoju. Może kiedyś spędzę tu jeszcze swój czas.
– Idziesz ?! – Zamknęłam torebkę, wyszłam z pokoju, zakluczyłam drzwi i ruszyłam do Kaśki, która stała przy windzie.
– Idę, idę. – Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłyśmy do windy. – To co kierunek Warszawa.
– Tak i powrót do szarej rzeczywistości.
– Zdecydowanie.
Po powrocie do Warszawy, tak naprawdę nie miałam pomysłu na to co będę robić a że była dosyć późna pora postanowiłam po prostu po wylegiwać się przed telewizorem. Zaparkowałam koło kamienicy, zabrałam swoje manatki i ruszyłam do mieszkania. Weszłam na pierwsze piętro i zamurowało mnie.
– Karol? Myślałam, że już się nie spotkamy. – Uśmiechnęłam się krzywo i otworzyłam drzwi.
– Chyba czas sobie wszystko wyjaśnić. – Próbował za mną wejść do mieszkania, ale przystanęłam w progu i oparłam się o framugę.
– Twój czas już minął. – Byłam w nim mega zakochana, ale niestety wszystko to już minęło i nie mam zamiaru się cofać. – Wszystko mi powiedziałeś, wtedy w kościele kiedy uciekłeś. – Spojrzał w ziemię i przyjmował moje ataki tak bez słowa. Taki właśnie był Karol. – Swoją drogą było to bardzo nowoczesne posunięcie, to podobno panna młoda ucieka z przed ołtarza, ale od zawsze było wiadomo że byłam bardziej męska w tym związku. – Podniósł głowę do góry i przeszywał mnie swoim spojrzeniem. Potrafił zrobić kilka takich ruchów, dzięki którym miękłam. – Karol to na mnie już nie działa. Żegnam.
– Proszę porozmawiaj ze mną.
– Przecież rozmawialiśmy, cześć. – Zamknęłam drzwi, na wszelki wypadek zamknęłam za klucz i ruszyłam do salonu. Włączyłam telewizor i postawiłam przed kanapą walizkę. Otworzyłam ją i zaczęłam wyjmować ubrania. Po segregowałam je i w między czasie zerkałam na telewizor, leciał jakiś stary polski film. Nie wiedziałam co mam robić była druga w nocy a ja miałam nadzwyczajną chęć do życia. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na poczcie oraz popularnym portalu internetowym o nazwie facebook. Miałam kilka wiadomości, kilka powiadomień i jedno zaproszenie do grona znajomych. Kliknęłam na odpowiednią ikonkę i zauważyłam, że moim do mojego grona "znajomych" pragnie dołączyć Michał Kubiak. Zaakceptowałam i postanowiłam odczytać wiadomości. Nic ciekawego i powiadomienia, o ktoś polubił moje zdjęcia. Super.
Facebook ogarnięty czas na... Nie wiem sama, po prostu poszłam spać.
Jak ja bym chciała wam dodawać codziennie rozdział :)
Takie moje marzenie :)
xoxoxoxo
Ogonodraszki
niedziela, 16 czerwca 2013
V
– No i prowadzą już dwa do zera. – Opadłyśmy na krzesełka i nie powiem, było mi smutno. Spojrzałam na trenera naszej reprezentacji, który namiętnie gestykulował, rysował coś na swojej tabliczce a chłopaki bardzo uważnie go słuchali.
– Idę po wodę, chcesz też ? – Pokiwałam głową i zerknęłam na ekran telefonu. Dostałam wiadomość od mojego brata : " Wczułaś się w to kibicowanie siostra, który Ci się podoba ? ^^ ". Jejku jaki on jest prostoliniowy. To że im kibicuje nie oznacza, że od razu któryś mi się podoba. Przerwa dłużyła mi się niemiłosiernie, przecież były to trzy minuty a czułam jak by minęło ich kilkanaście. Kasia przyszła w połowie trzeciego seta. Na zagrywce stał Misiek i zepsuł, ale mieliśmy jeszcze kilka punktów, więc nie przejęłam się tym. Do końca seta, utrzymaliśmy przewagę kilku punktów i wygraliśmy. Cała hala wiwatowała, wszyscy wpadali sobie w ramiona i cieszyli się jak mogli, że mecz będzie trwał o jeden set dłużej. Kolejnego seta także wygraliśmy a atmosfera była coraz bardziej wyluzowana, ale kiedy nadszedł tie-break wszyscy ze skupieniem i jak najmocniej potrafili dopingowali naszych. Kolejne piękne doświadczenie dzisiejszego wieczora.
– Ważne, że walczyli do końca. Kasia nie łam się. – Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło. Usiadłyśmy na krzesełkach i rozglądałyśmy się po hali. Chciałyśmy zrobić sobie zdjęcia z siatkarzami, ale niestety pełno małych dziewczynek podbiegło pod barierki i nie było szans. Próbowałam poszukać wzrokiem Kubiaka, bo w sumie nie wiedziałam co dalej. Postanowiłam poczekać na jego krok.
– Ola ?! Olka ! On tu idzie. – Kaśka wydobyła ostry dźwięk do mojego ucha a ja zerknęłam i potwierdziłam to co powiedziała. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem, który aktualnie był na jego głowie. Przed kimś się chował, ciekawe przed kim ? Usiadł na chwilkę powiedział szybki plan działania i pociągnął mnie i Kasię do wyjścia. Niestety jego fanki zorientowały się, ale szybko uciekliśmy.
– To co robimy laski ? Może jakieś lody?
– Tylko czy będzie coś otwarte. – Ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś otwartego sklepu, bądź budki z lodami. Nie musieliśmy iść daleko, bo na swojej drodze spotkaliśmy pana, który akurat już zwijał swój interes. Miał budkę z lodami na środku chodnika. Przybrany w biało- czerwony fartuch i czapkę w kształcie łódki wyglądał jak z amerykańskiego filmu. Podeszliśmy, grzecznie zapytaliśmy czy można jeszcze dokonać zakupu. Zgodził się bez zbędnych ceregieli. Każdy z nas wybrał sobie po dwie gałki lodów. Misiek lubił takie same jak ja, cytrynowo- czekoladowe a Kasia miała arbuzowo- cytrynowe. Nie musieliśmy za nie płacić, tylko mieliśmy zrobić sobie z nim typową sweet focie. Facet był naprawdę miły i cieszę się że mogliśmy go poznać.
Całą drogę do hotelu się wygłupialiśmy, choć Michał nie uśmiechał się tak naturalnie jak na tych wszystkich zdjęciach jakie posiadła Kasia, był to raczej taki wymuszony śmiech czy uśmiech. Kiedy weszliśmy do hotelu Kasia poszła po nasz klucz a my staliśmy w milczeniu spoglądając na czubki naszych butów.
– Dziękuje za miły wieczór. – Przytuliła Miśka i nie powiem cieszyłam się, że zachowywała się już naturalnie. – Będę w pokoju. – Kiedy zniknęła jej sylwetka za rogiem wyszliśmy przed hotel i usiedliśmy na jednej z ławek.
– Michał jak się czujesz ? – Wzruszył ramionami. – Szczerze...
– Oswoiłem się z tą sytuacją, ale minie jeszcze wiele czasu nim się ogarnę i będę mógł zacząć wszystko od nowa.– Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.– Nie martw się mała.– Otworzyłam szerzej oczy i się wkurzyłam.
– Mała to jest twoja... – I tu nie dano mi dokończyć, bo Kubiak zaczął mnie łaskotać, czego bardzo nie lubię.
– Teraz to musisz przeprosić. – Zaczęłam się śmiać z jego stwierdzenia i wydostałam się. Stanęłam przed nim i poprawiłam swoje ubranie.
– Wjechałam na twoją męską dumę, sorry Kubiak. – Ruszyłam w stronę hotelu, Misiek dogonił mnie i zarzucił swoje ramię na mnie. – Powiem ci, że w końcu się naturalnie uśmiechnąłeś.
– Skąd ty możesz wiedzieć jak wygląda mój naturalny uśmiech.
– Mam swoje źródła informacji. – W windzie milczeliśmy. Wysiadłam na drugim piętrze, on wysiadł razem ze mną.
– Dziękuje – Zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. – Gdybyś wtedy nie podeszła...
– Nigdy nic nie wiadomo. – Pomachałam mu i weszłam do pokoju. Kasia pisała z Szymon jej chłopakiem a ja poszłam do małego saloniku. Rzuciłam się na kanapę i zerknęłam na telefon.
Jest piątka.
Miała być ona dodana wczoraj, ale przez przypadek się usunęła.
Dziękuje za wejścia i komentarze jesteście MEGAAAAAAAA *.*
xoxoxoxoxo
Ogonodraszki
– Idę po wodę, chcesz też ? – Pokiwałam głową i zerknęłam na ekran telefonu. Dostałam wiadomość od mojego brata : " Wczułaś się w to kibicowanie siostra, który Ci się podoba ? ^^ ". Jejku jaki on jest prostoliniowy. To że im kibicuje nie oznacza, że od razu któryś mi się podoba. Przerwa dłużyła mi się niemiłosiernie, przecież były to trzy minuty a czułam jak by minęło ich kilkanaście. Kasia przyszła w połowie trzeciego seta. Na zagrywce stał Misiek i zepsuł, ale mieliśmy jeszcze kilka punktów, więc nie przejęłam się tym. Do końca seta, utrzymaliśmy przewagę kilku punktów i wygraliśmy. Cała hala wiwatowała, wszyscy wpadali sobie w ramiona i cieszyli się jak mogli, że mecz będzie trwał o jeden set dłużej. Kolejnego seta także wygraliśmy a atmosfera była coraz bardziej wyluzowana, ale kiedy nadszedł tie-break wszyscy ze skupieniem i jak najmocniej potrafili dopingowali naszych. Kolejne piękne doświadczenie dzisiejszego wieczora.
– Ważne, że walczyli do końca. Kasia nie łam się. – Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło. Usiadłyśmy na krzesełkach i rozglądałyśmy się po hali. Chciałyśmy zrobić sobie zdjęcia z siatkarzami, ale niestety pełno małych dziewczynek podbiegło pod barierki i nie było szans. Próbowałam poszukać wzrokiem Kubiaka, bo w sumie nie wiedziałam co dalej. Postanowiłam poczekać na jego krok.
– Ola ?! Olka ! On tu idzie. – Kaśka wydobyła ostry dźwięk do mojego ucha a ja zerknęłam i potwierdziłam to co powiedziała. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem, który aktualnie był na jego głowie. Przed kimś się chował, ciekawe przed kim ? Usiadł na chwilkę powiedział szybki plan działania i pociągnął mnie i Kasię do wyjścia. Niestety jego fanki zorientowały się, ale szybko uciekliśmy.
– To co robimy laski ? Może jakieś lody?
– Tylko czy będzie coś otwarte. – Ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś otwartego sklepu, bądź budki z lodami. Nie musieliśmy iść daleko, bo na swojej drodze spotkaliśmy pana, który akurat już zwijał swój interes. Miał budkę z lodami na środku chodnika. Przybrany w biało- czerwony fartuch i czapkę w kształcie łódki wyglądał jak z amerykańskiego filmu. Podeszliśmy, grzecznie zapytaliśmy czy można jeszcze dokonać zakupu. Zgodził się bez zbędnych ceregieli. Każdy z nas wybrał sobie po dwie gałki lodów. Misiek lubił takie same jak ja, cytrynowo- czekoladowe a Kasia miała arbuzowo- cytrynowe. Nie musieliśmy za nie płacić, tylko mieliśmy zrobić sobie z nim typową sweet focie. Facet był naprawdę miły i cieszę się że mogliśmy go poznać.
Całą drogę do hotelu się wygłupialiśmy, choć Michał nie uśmiechał się tak naturalnie jak na tych wszystkich zdjęciach jakie posiadła Kasia, był to raczej taki wymuszony śmiech czy uśmiech. Kiedy weszliśmy do hotelu Kasia poszła po nasz klucz a my staliśmy w milczeniu spoglądając na czubki naszych butów.
– Dziękuje za miły wieczór. – Przytuliła Miśka i nie powiem cieszyłam się, że zachowywała się już naturalnie. – Będę w pokoju. – Kiedy zniknęła jej sylwetka za rogiem wyszliśmy przed hotel i usiedliśmy na jednej z ławek.
– Michał jak się czujesz ? – Wzruszył ramionami. – Szczerze...
– Oswoiłem się z tą sytuacją, ale minie jeszcze wiele czasu nim się ogarnę i będę mógł zacząć wszystko od nowa.– Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.– Nie martw się mała.– Otworzyłam szerzej oczy i się wkurzyłam.
– Mała to jest twoja... – I tu nie dano mi dokończyć, bo Kubiak zaczął mnie łaskotać, czego bardzo nie lubię.
– Teraz to musisz przeprosić. – Zaczęłam się śmiać z jego stwierdzenia i wydostałam się. Stanęłam przed nim i poprawiłam swoje ubranie.
– Wjechałam na twoją męską dumę, sorry Kubiak. – Ruszyłam w stronę hotelu, Misiek dogonił mnie i zarzucił swoje ramię na mnie. – Powiem ci, że w końcu się naturalnie uśmiechnąłeś.
– Skąd ty możesz wiedzieć jak wygląda mój naturalny uśmiech.
– Mam swoje źródła informacji. – W windzie milczeliśmy. Wysiadłam na drugim piętrze, on wysiadł razem ze mną.
– Dziękuje – Zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. – Gdybyś wtedy nie podeszła...
– Nigdy nic nie wiadomo. – Pomachałam mu i weszłam do pokoju. Kasia pisała z Szymon jej chłopakiem a ja poszłam do małego saloniku. Rzuciłam się na kanapę i zerknęłam na telefon.
Jest piątka.
Miała być ona dodana wczoraj, ale przez przypadek się usunęła.
Dziękuje za wejścia i komentarze jesteście MEGAAAAAAAA *.*
xoxoxoxoxo
Ogonodraszki
czwartek, 13 czerwca 2013
IV
–Jestem gotowa a ty ? – Wyszłam z łazienki a Kasia stała przed lustrem i poprawiała makijaż.
–Jestem gotowa. – Zabrałam ramoneskę, klucz a raczej kartę od pokoju, torebkę i wyszłyśmy. Przeszłyśmy przez cały korytarz, bo nasz pokój znajdował się na samym końcu i wsiadłyśmy do windy. Jechałyśmy
z jakąś starszą panią. Wysiadłyśmy, poszłam odnieść klucz do recepcji i ruszyłyśmy do wyjścia.
–Nie byłam tutaj nigdy na żadnej imprezie, ale może taksówkarz nam coś doradzi, co
o tym myślisz ? – Spojrzałam na Kaśkę i próbowałam sobie przypomnieć nazwę klubu w którym kiedyś tu byłam.
–Niech będzie. – Poszłyśmy na postój taksówek, wpakowałyśmy się do jednej i ruszyłyśmy do jakiegoś klubu, w którym nie bawiłam się dobrze. Wróciłyśmy o trzeciej, a ja szczerze mówiąc miałam ochotę jeszcze się bardziej zlać, bo było mi mało. W hotelowym barze, kupiłam wódkę i ruszyłyśmy do pokoju. Kaśce podobało się w tamtym klubie i nawet nie chciała wracać do domu, ale w końcu ją wyciągnęłam
z tłumu i wróciłyśmy. Usiadłam na małym tarasie, na stoliku postawiłam butelkę i kieliszek. Kaśka padła, więc postanowiłam się sama napić. Nalałam do kieliszka wódkę, podniosłam go do góry i po kolei wznosiłam toasty za ludzi, których znałam. Ostatni toast wzniosłam za Karola, dzięki któremu czuję wolność i nie popełniłam swojego życiowego błędu.
Obudziłam się, przetarłam oczy i zerknęłam na zegar wiszący na ścianie (jak dobrze, że było go widać przez szybę). Trzynasta... No pięknie. Spałam na tarasie. Wróć, gdzie na tarasie ?!
– Kaśka ?! – Zabrałam swoje manele i weszłam do pokoju. Kaśki nie było, leżała tylko kartka na łóżku.
"Zadzwoniła do mnie Ania, nasza koleżanka z liceum... Na pewno nie pamiętasz, ruda, wysoka. Jako że spałaś na tarasie (uwieczniłam to :) nie martw się !) nie chciałam cię budzić. Będę około piętnastej. Zjedz obiad sama. Buziaczki.... : *
PS: Kubiak się do ciebie dobijał ! ^^ "
Zastanawiał mnie fakt, dlaczego pogrubiła, ten ostatni wers. A to cipa jedna ! Za dużo myśli (o ile to robi).
Rzuciłam się na łóżko i mój telefon. Michał napisał do mnie o dziesiątej, czy nie chciała bym się spotkać na pogaduchy. W sumie pewnie teraz mają trening czy coś, więc mogli byśmy pogadać po meczu. Taką odpowiedź też mu dałam. Odpisał o dziwo od razu. Cytując: "Znajdę cię na hali, albo Magiera cię znajdzie na hali i wrócimy razem, w końcu to blisko. Pozdro 600". Co robiłam dalej prysznic, uszykowałam sobie jakieś krótkie jeansowe szorty, szerszą bluzkę, sandały, torebka i poszłam na miasto. Zjadłam obiad w jakieś budce z kebabem a potem wróciłam do hotelu i była już Kasia. Po oglądałyśmy telewizję i ruszyłyśmy na halę. Byłyśmy jako jedne z pierwszych osób, z czego się nie cieszyłam no bo nie było nawet na co popatrzeć. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie (a raczej zrobił je ochroniarz) z Łukaszem Kadziewiczem. Ładny ten Łukasz powiem wam. Z chwili na chwilę coraz więcej ludzi pojawiało się na hali. Przybrani w biało- czerwone koszulki, flagi, szaliki. Byłam pod wielkim wrażeniem, atmosfery już przed meczem jaka się wytworzyła. Nie czułam takie czegoś na Torwarze. Tam nie było tego klimatu, a tu aż chciało się kibicować.
Po rozgrzewce, panowie stanęli po obu stronach siatki, wyszły piękne panie z flagami. Najpierw hymn Brazylii a potem nasz. W Warszawie to był pikuś. Wykonanie a capella na tej hali to jest coś. Czułam te emocje jeszcze bardziej. Spojrzałam na około siebie i zobaczyłam tyle uśmiechów, który cieszą się nawet jeżeli nigdy ich nie poznają. Cieszą się z tego, że są kibicami. Piękne doświadczenie.
– No to co zaczynamy ! – Krzyknęłam radośnie do Kaśki i przygotowałyśmy się do pierwszego gwizdka. Ten wieczór będzie magiczny. Coś tak czuję.
Kolejny rozdział :)
Dziękuje za wejścia :)
A wy jakie odczuwacie emocje jak jesteście na hali i oglądacie mecz na żywo, naszej reprezentacji ?
xoxoxoxo
Ogonodraszki
poniedziałek, 10 czerwca 2013
III
Po meczu wróciłam do domu i już z niego nie wychodziłam. Jako, że jutro jedziemy z Kasią do Łodzi, wypadało by się wyspać i taki też miałam plan.
Następnego dnia, już o dziewiątej ktoś postanowił mnie odwiedzić. Owinęłam się w szlafrok i podeszłam do drzwi. Zerknęłam przez tak zwanego "judasza" i zauważyłam moją wesołą rodzinkę.
– Cześć wszystkim. – Przytuliłam każdego po kolei i zaprosiłam do środka. Mama jak zawsze zauważyła pełno kurzu, tata wcisnął mi już na dzień dobry tysiaczka, a mój brat poszedł do mojej sypialni i rzucił się na mojego laptopa.– Co was do mnie sprowadza?
– Matka się o ciebie martwiła... – Tata puścił do mnie oczko, a ja przed mamą postawiłam lekko gazowaną wodę mineralną.
– Dziękuje córeczko. Stęskniłam się, po prostu i też martwiłam. – Przytuliłam się do niej.
– Spokojnie daje radę... – Pocałowałam ją w polik i usiadłam koło taty. – Grunt, żeby mieć zajęcie a ja tak owe na następne kilka tygodni znalazłam. – Mama odstawiła szklankę z wrażenia. Usiadłam po turecku na sofie, poprawiłam t-shirt. –Będę jeździć z Kaśką po Polsce za siatkarzami. Mamy bilety na mecze, więc trzeba je wykorzystać.
– Od kiedy ty tak się interesujesz sportem ?! – Usłyszałam ze swojej sypialni. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam i zajęłam się przyjemną konwersacją z rodzicami. Tata obiecał przesłać mi troszkę hajsu na konto. Chwała mu za to, bo pewnie będziemy szaleć z Kasią.
Miło było, ale się skończyło... Albo bynajmniej powinno, bo wyjeżdżamy z Kasią o dwunastej a jest już przed jedenastą. Nie zdążę się spakować. Wygnałam rodzinę i zabrałam się za pakowanie maneli. Dzięki ci Boże, że zmieściłam się w jednej średniej wielkości walizce. W gruncie rzeczy jedziemy tam na 3 dni, ale sam fakt tego, że trzeba zabrać rzeczy normalne i imprezowe i może jeszcze wyposażyła bym się w koszulkę reprezentacyjną było by fajnie. Tylko czy tam będzie takie coś jak sklep kibica? Fajnie by było.
Pogdybaliśmy sobie a teraz czas na wyjazd. Kasia czekała na mnie już pod blokiem, zapakowałyśmy się do mojego autka i wyruszyłyśmy do Łodzi.
– Dzięki, że jedziesz ze mną. – Kaśka mnie przytuliła.
– Czysta przyjemność. – Uśmiechnęłam się do niej a potem muzyka, tańce, śpiewy i różne ciekawe ciekawostki, towarzyszyły nam w drodze.
W Łodzi tak na dobrą sprawę byłyśmy o siedemnastej. Podjechałyśmy pod hotel, wypakowaliśmy się i ruszyłyśmy do recepcji.
–Rezerwacja na nazwisko Kwiatkowska. – Kasia prowadziła konwersację z panią z recepcji a ja zobaczyłam, kolegę z reprezentacji. Jak on miał na imię, Michał? Nie wiem. Obróciłam się, żeby mnie nie zobaczył, ale chyba jednak mnie zobaczył, bo mnie zawołał. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Przy okazji poznałam Zbyszka Bartmana i Krzysztofa Ignaczaka. Pośmialiśmy się, Kaśka się speszyła i poszłyśmy do siebie.
– Ten Bartman to nawet, nawet.
–Zajęty ! – Kaśka pokazała mi język a ja nie powiem zasmuciłam się, bo ten Zbyszek to ciacho. Zresztą Igła też i Misiek. Położyłyśmy się na swoich łóżkach. – Wiesz, że przez dwa dni spełniło się moje największe marzenie.
– Jakie? Poznać Kubiaka?
– Przytulić Kubiaka. – Walnęłam sobie ręką w twarz, ale potem stwierdziłam, że po niej można się wszystkiego spodziewać.
– Popatrz a ja nie mam takich marzeń i podałam mu swój numer a on do mnie odpisał po 3 minutach i tym sposobem mam jego numer. – Kaśka zleciała z łóżka, z wrażenia. Biedaczka. Wyglądało to komicznie.
– Coś ty powiedziała ? – Pokazała głowę a ja uśmiechnęłam się do niej. – No nie wieżę. – Wstała i wskoczyła na mnie.
– Jejku był tak zdesperowany, że podał mi go. Chłopak nie wiedział co robi, nie myślał w tamtym momencie. – Musnęła moje czoło i poszła do łazienki, a ja poszukałam sobie jakiś strój na miasto. W końcu trzeba się rozerwać przed meczem.
Jedziemy z następnym :) Mam nadzieje że się spodoba :)
Czytasz = Komentarz :)
To bardzo motywuje : *
Zapraszam na nowy rozdział : I żyjmy długo i szczęśliwie... xoxoxoxo
Ogonodraszki
Następnego dnia, już o dziewiątej ktoś postanowił mnie odwiedzić. Owinęłam się w szlafrok i podeszłam do drzwi. Zerknęłam przez tak zwanego "judasza" i zauważyłam moją wesołą rodzinkę.
– Cześć wszystkim. – Przytuliłam każdego po kolei i zaprosiłam do środka. Mama jak zawsze zauważyła pełno kurzu, tata wcisnął mi już na dzień dobry tysiaczka, a mój brat poszedł do mojej sypialni i rzucił się na mojego laptopa.– Co was do mnie sprowadza?
– Matka się o ciebie martwiła... – Tata puścił do mnie oczko, a ja przed mamą postawiłam lekko gazowaną wodę mineralną.
– Dziękuje córeczko. Stęskniłam się, po prostu i też martwiłam. – Przytuliłam się do niej.
– Spokojnie daje radę... – Pocałowałam ją w polik i usiadłam koło taty. – Grunt, żeby mieć zajęcie a ja tak owe na następne kilka tygodni znalazłam. – Mama odstawiła szklankę z wrażenia. Usiadłam po turecku na sofie, poprawiłam t-shirt. –Będę jeździć z Kaśką po Polsce za siatkarzami. Mamy bilety na mecze, więc trzeba je wykorzystać.
– Od kiedy ty tak się interesujesz sportem ?! – Usłyszałam ze swojej sypialni. Postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam i zajęłam się przyjemną konwersacją z rodzicami. Tata obiecał przesłać mi troszkę hajsu na konto. Chwała mu za to, bo pewnie będziemy szaleć z Kasią.
Miło było, ale się skończyło... Albo bynajmniej powinno, bo wyjeżdżamy z Kasią o dwunastej a jest już przed jedenastą. Nie zdążę się spakować. Wygnałam rodzinę i zabrałam się za pakowanie maneli. Dzięki ci Boże, że zmieściłam się w jednej średniej wielkości walizce. W gruncie rzeczy jedziemy tam na 3 dni, ale sam fakt tego, że trzeba zabrać rzeczy normalne i imprezowe i może jeszcze wyposażyła bym się w koszulkę reprezentacyjną było by fajnie. Tylko czy tam będzie takie coś jak sklep kibica? Fajnie by było.
Pogdybaliśmy sobie a teraz czas na wyjazd. Kasia czekała na mnie już pod blokiem, zapakowałyśmy się do mojego autka i wyruszyłyśmy do Łodzi.
– Dzięki, że jedziesz ze mną. – Kaśka mnie przytuliła.
– Czysta przyjemność. – Uśmiechnęłam się do niej a potem muzyka, tańce, śpiewy i różne ciekawe ciekawostki, towarzyszyły nam w drodze.
W Łodzi tak na dobrą sprawę byłyśmy o siedemnastej. Podjechałyśmy pod hotel, wypakowaliśmy się i ruszyłyśmy do recepcji.
–Rezerwacja na nazwisko Kwiatkowska. – Kasia prowadziła konwersację z panią z recepcji a ja zobaczyłam, kolegę z reprezentacji. Jak on miał na imię, Michał? Nie wiem. Obróciłam się, żeby mnie nie zobaczył, ale chyba jednak mnie zobaczył, bo mnie zawołał. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Przy okazji poznałam Zbyszka Bartmana i Krzysztofa Ignaczaka. Pośmialiśmy się, Kaśka się speszyła i poszłyśmy do siebie.
– Ten Bartman to nawet, nawet.
–Zajęty ! – Kaśka pokazała mi język a ja nie powiem zasmuciłam się, bo ten Zbyszek to ciacho. Zresztą Igła też i Misiek. Położyłyśmy się na swoich łóżkach. – Wiesz, że przez dwa dni spełniło się moje największe marzenie.
– Jakie? Poznać Kubiaka?
– Przytulić Kubiaka. – Walnęłam sobie ręką w twarz, ale potem stwierdziłam, że po niej można się wszystkiego spodziewać.
– Popatrz a ja nie mam takich marzeń i podałam mu swój numer a on do mnie odpisał po 3 minutach i tym sposobem mam jego numer. – Kaśka zleciała z łóżka, z wrażenia. Biedaczka. Wyglądało to komicznie.
– Coś ty powiedziała ? – Pokazała głowę a ja uśmiechnęłam się do niej. – No nie wieżę. – Wstała i wskoczyła na mnie.
– Jejku był tak zdesperowany, że podał mi go. Chłopak nie wiedział co robi, nie myślał w tamtym momencie. – Musnęła moje czoło i poszła do łazienki, a ja poszukałam sobie jakiś strój na miasto. W końcu trzeba się rozerwać przed meczem.
Jedziemy z następnym :) Mam nadzieje że się spodoba :)
Czytasz = Komentarz :)
To bardzo motywuje : *
Zapraszam na nowy rozdział : I żyjmy długo i szczęśliwie... xoxoxoxo
Ogonodraszki
niedziela, 9 czerwca 2013
II
Praktycznie spóźniłyśmy się na mecz, bo kiedy byłyśmy już chłopaki zakończyli rozgrzewki. Kaśka by się boczyła, jak by nie zaśpiewała u nas w Warszawie Mazurka Dąbrowskiego a capella. Usiadłyśmy na naszych miejscach, powiem wam widoki nawet, nawet...
Drużyny ustawiły się po obu stronach siatki, piękne panie wyszły z flagami. Najpierw odsłuchaliśmy hymnu Brazylii. Melodyjny taki, jak piosenka z radia. Tak mi się wydawało.
–Zaraz damy czadu.– Uśmiechnęłam się do niej i poprawiłam szalik, który miałam przewieszony na szyi. Oklaski dla kompozytora z Brazylii za hymn i teraz my. Magiera przypomniał kibicom po co tu przyszli. Podniosłam szalik i zaczęło się. Śpiewałam sobie po cichu nasz hymn, a uśmiech nie schodził mi z mordki. Czyżby zaczęło mnie to kręcić ? No nie gadajcie. Nie poznaje siebie. Hymn się skończył, obszerne oklaski
i usiedliśmy na miejscach.
–Gra ten twój ulubiony?
–Kubiak? Podobno ma wyjść w szóstce. – Szaleje za nim. Jak rzucę jego temat, może gadać na okrągło. Najgorsze jest to, że kiedy była na meczu i podeszła do niego po autograf, ominął ją. Była załamana tydzień.
–Okej muszę wiedzieć do kogo nie mogę wzdychać ja te hoteczki przed nami. – Zaśmiała się a te dziewczyny się odwróciły, popatrzyły na nas a ich transparent nagle znalazł się na ziemi. Proszę państwa to było piękne. Mecz się rozpoczął a ja nie mogłam się skupić na piłce, więc stwierdziłam że im po kibicuje. Po pierwszym secie zdałam sobie sprawę, że koło mnie siedziała pani minister sportu, turystyki i rekreacji, joanna mucha (piszę z małej litery Kaśka mi kazała ;>). Poszła sobie jędza. To ja nawet zostałam a ona, chyba czas podać ją do dymisji. Drugi set, wyglądał podobnie, ale my dalej zdzierałyśmy gardła. Było mi ich żal, za tą nie moc. Trzeci set dla nas, ale kiedy nadszedł czwarty, czułam że to koniec, nieprzyjemny koniec. Kaśka miała łzy w oczach. Przytuliłam ją no i po kilku chwilach na hali, zbierałyśmy się do domu. Nic tu po nas.
–Następny wygrają.
– Mam taką nadzieje. – Zarzuciłam na niej moje ramie i ruszyłyśmy do samochodu. I ogólnie to nawet był dobry plan, dopóki Kaśka nie wypatrzyła siedzącego na krawężniku Kubiaka. Siedział chłopak załamany, a ja pociągnęła ją za rękę i poszłyśmy do niego. Usiadłam po jednej stronie, Kaśka po drugiej a on nie wiedział co się dzieje.
– Chcecie autograf? – Zapytał takim smutnym głosem, a my zaprzeczyłyśmy. Zachowanie Kaśki mnie delikatnie rzecz ujmując zdziwiło. – Chcę wam się tu siedzieć z takim nieudacznikiem jak ja? – Spojrzałam na niego i wiedziałam, że to nie tylko porażka w pracy go zdołowała.
– Przepraszam... – Spojrzałam na Kaśkę a ona podeszła do samochodu. Ojciec po nią przyjechał, ciekawe. Potem przybiegła do nas, przytuliła mnie i musnęła mój polik, następnie przytuliła Miśka i poszła. No byłam pod wrażeniem.
– Michał nie możesz się poddawać.
– Czasem tak jest, że całe życie ci się wali.
– Mnie się zawaliło, ale dałam radę. – Spojrzał na mnie a ja otarłam z jego policzka łzę. Kurde nie znam faceta i z nim tak po prostu siedzę, wycieram mu łzy... – Ty też dasz radę, masz siatkówkę, przyjaciół, rodzinę, dziewczynę, żonę, kochankę...
– Nie mam już ani dziewczyny, ani żony, ani kochanki. – A czyli w tym leży rzecz.
– Kubiak mi facet spierdolił z ołtarza, więc weź się w garść. – Wstałam otrzepałam się z piasku i podałam mu rękę, żeby wstał. Przytuliłam go. – Do zobaczenia, gdzieś tam w Polsce. – Ruszyłam do swoje samochodu, który swoją drogą nie był daleko, ale ktoś mnie obrócił.
– Dasz mi swój numer, spotkamy się po meczu i jak ty masz w ogóle na imię. – Podał mi swój telefon, wbiłam mu mój numer.
– Ola. – Przyciągnął mnie do siebie i poszedł. A kiedy siedziałam w samochodzie, stwierdziłam że to fajny chłopak, tylko życie mu się skomplikowało.
Polska Biało- Czerwoni :)
Czy wygramy, czy przegramy ale nigdy się nie damy ;)
Pozdro 600 :)
xoxoxo
Ogonodraszki
Drużyny ustawiły się po obu stronach siatki, piękne panie wyszły z flagami. Najpierw odsłuchaliśmy hymnu Brazylii. Melodyjny taki, jak piosenka z radia. Tak mi się wydawało.
–Zaraz damy czadu.– Uśmiechnęłam się do niej i poprawiłam szalik, który miałam przewieszony na szyi. Oklaski dla kompozytora z Brazylii za hymn i teraz my. Magiera przypomniał kibicom po co tu przyszli. Podniosłam szalik i zaczęło się. Śpiewałam sobie po cichu nasz hymn, a uśmiech nie schodził mi z mordki. Czyżby zaczęło mnie to kręcić ? No nie gadajcie. Nie poznaje siebie. Hymn się skończył, obszerne oklaski
i usiedliśmy na miejscach.
–Gra ten twój ulubiony?
–Kubiak? Podobno ma wyjść w szóstce. – Szaleje za nim. Jak rzucę jego temat, może gadać na okrągło. Najgorsze jest to, że kiedy była na meczu i podeszła do niego po autograf, ominął ją. Była załamana tydzień.
–Okej muszę wiedzieć do kogo nie mogę wzdychać ja te hoteczki przed nami. – Zaśmiała się a te dziewczyny się odwróciły, popatrzyły na nas a ich transparent nagle znalazł się na ziemi. Proszę państwa to było piękne. Mecz się rozpoczął a ja nie mogłam się skupić na piłce, więc stwierdziłam że im po kibicuje. Po pierwszym secie zdałam sobie sprawę, że koło mnie siedziała pani minister sportu, turystyki i rekreacji, joanna mucha (piszę z małej litery Kaśka mi kazała ;>). Poszła sobie jędza. To ja nawet zostałam a ona, chyba czas podać ją do dymisji. Drugi set, wyglądał podobnie, ale my dalej zdzierałyśmy gardła. Było mi ich żal, za tą nie moc. Trzeci set dla nas, ale kiedy nadszedł czwarty, czułam że to koniec, nieprzyjemny koniec. Kaśka miała łzy w oczach. Przytuliłam ją no i po kilku chwilach na hali, zbierałyśmy się do domu. Nic tu po nas.
–Następny wygrają.
– Mam taką nadzieje. – Zarzuciłam na niej moje ramie i ruszyłyśmy do samochodu. I ogólnie to nawet był dobry plan, dopóki Kaśka nie wypatrzyła siedzącego na krawężniku Kubiaka. Siedział chłopak załamany, a ja pociągnęła ją za rękę i poszłyśmy do niego. Usiadłam po jednej stronie, Kaśka po drugiej a on nie wiedział co się dzieje.
– Chcecie autograf? – Zapytał takim smutnym głosem, a my zaprzeczyłyśmy. Zachowanie Kaśki mnie delikatnie rzecz ujmując zdziwiło. – Chcę wam się tu siedzieć z takim nieudacznikiem jak ja? – Spojrzałam na niego i wiedziałam, że to nie tylko porażka w pracy go zdołowała.
– Przepraszam... – Spojrzałam na Kaśkę a ona podeszła do samochodu. Ojciec po nią przyjechał, ciekawe. Potem przybiegła do nas, przytuliła mnie i musnęła mój polik, następnie przytuliła Miśka i poszła. No byłam pod wrażeniem.
– Michał nie możesz się poddawać.
– Czasem tak jest, że całe życie ci się wali.
– Mnie się zawaliło, ale dałam radę. – Spojrzał na mnie a ja otarłam z jego policzka łzę. Kurde nie znam faceta i z nim tak po prostu siedzę, wycieram mu łzy... – Ty też dasz radę, masz siatkówkę, przyjaciół, rodzinę, dziewczynę, żonę, kochankę...
– Nie mam już ani dziewczyny, ani żony, ani kochanki. – A czyli w tym leży rzecz.
– Kubiak mi facet spierdolił z ołtarza, więc weź się w garść. – Wstałam otrzepałam się z piasku i podałam mu rękę, żeby wstał. Przytuliłam go. – Do zobaczenia, gdzieś tam w Polsce. – Ruszyłam do swoje samochodu, który swoją drogą nie był daleko, ale ktoś mnie obrócił.
– Dasz mi swój numer, spotkamy się po meczu i jak ty masz w ogóle na imię. – Podał mi swój telefon, wbiłam mu mój numer.
– Ola. – Przyciągnął mnie do siebie i poszedł. A kiedy siedziałam w samochodzie, stwierdziłam że to fajny chłopak, tylko życie mu się skomplikowało.
Polska Biało- Czerwoni :)
Czy wygramy, czy przegramy ale nigdy się nie damy ;)
Pozdro 600 :)
xoxoxo
Ogonodraszki
wtorek, 4 czerwca 2013
I
Cały czas zastanawia mnie to co ci
siatkarze w sobie mają. Może troszkę są przystojni, ale nie
wygląd zdobi człowieka tylko jego wnętrze, więc nie można się
tym sugerować, chyba...
W ogólnie nie rozumiem siebie, takie rozkminy o czwartej rano. Jako, że ja prowadzę nocne życie a w dzień śpię, czuję się wypoczęta i nie chce mi się spać. Zagarnęłam swojego laptopa i włączyłam sobie facebooka. Zalogowałam się i zerknęłam kto jest, mój o trzy lata młodszy brat Michał pewnie zarywał nockę z dziewczyną na „skajpaju” lub czacie facebook-owym. Postanowiłam mu troszkę po przeszkadzać, w końcu dawno ich nie odwiedzałam. Jak zawsze nie miałam czasu, podobno. Zagaiłam do niego, ale jak zawsze odpisał mi dopiero po dziesięciu minutach, więc odpuściłam sobie. Włączyłam sobie jakiś interesujący film, ale i tak nic nie pamiętam bo zasnęłam.
W ogólnie nie rozumiem siebie, takie rozkminy o czwartej rano. Jako, że ja prowadzę nocne życie a w dzień śpię, czuję się wypoczęta i nie chce mi się spać. Zagarnęłam swojego laptopa i włączyłam sobie facebooka. Zalogowałam się i zerknęłam kto jest, mój o trzy lata młodszy brat Michał pewnie zarywał nockę z dziewczyną na „skajpaju” lub czacie facebook-owym. Postanowiłam mu troszkę po przeszkadzać, w końcu dawno ich nie odwiedzałam. Jak zawsze nie miałam czasu, podobno. Zagaiłam do niego, ale jak zawsze odpisał mi dopiero po dziesięciu minutach, więc odpuściłam sobie. Włączyłam sobie jakiś interesujący film, ale i tak nic nie pamiętam bo zasnęłam.
Obudził mnie mój
telefon. Nie zerkając kto dzwoni odebrałam.
– Siemanko.– W
słuchawce usłyszałam ten melodyjny głos, który znów
się z czegoś cieszy. Kaśka dzwoniła. Masz ci los, pewnie to dziś
jest 7 czerwiec i pewnie to dziś jest ten mecz. Fantastycznie.
–Siema. Która godzina?
–Jest piętnaście
po dziesiątej. Sorki, że ciebie obudziłam, ale chciałam zapytać
czy nie idziemy na zakupy?– Spojrzałam się na ścianę z masą
różnorakich zdjęć. W sumie nic dziś nie robię. No dobra
mogła bym pojechać do rodziców, ale to przecież mogę
zrobić później, albo spotkać się z nimi na mieście, albo
pojechać do nich jutro.
–Okej idę na te zakupy, to gdzie się spotykamy? A może po ciebie przyjadę, odebrałam auto od mechanika.
–No to bądź o czternastej. Buziaki.
–Hey.– Rozłączyłam się, nastawiłam budzik na jedenastą i poszłam dalej spać. Muszę jeszcze zregenerować siły, przed tam ciężkim dniem.
–Okej idę na te zakupy, to gdzie się spotykamy? A może po ciebie przyjadę, odebrałam auto od mechanika.
–No to bądź o czternastej. Buziaki.
–Hey.– Rozłączyłam się, nastawiłam budzik na jedenastą i poszłam dalej spać. Muszę jeszcze zregenerować siły, przed tam ciężkim dniem.
Jako, że mieszkam na Alei Wyzwolenia
na Targówek o tej godzinie pewnie będę się wlekła
postanowiłam wyruszyć już kilka minut po dwunastej. Za to nie
lubię Warszawy jeden wielki korek, można dostać szału. Tak jak
mówiłam pod domem Kaśki byłam pięć minut wcześniej. Ona
nie toleruje spóźnień, więc niezmiernie się cieszę, że
się udało na czas. Pani Krysia czyli mama owej dziewoi wraz z jej
tatą panem Markiem leżeli sobie na leżakach i relaksowali się
wolnym. Maks i Kajtek odbijali sobie piłkę. Nigdy nie umiem ich
rozpoznać, w końcu wyglądają jak dwie krople wody. Bliźniactwo
zobowiązuje.
–Dzień dobry. –
Otworzyłam i przeszłam przez bramkę. – Siema chłopaki.
–Cześć. –
Wykrzyknęli radośnie i przybiliśmy sobie piątki.
Weszłam do ich domu i natknęłam się
na Kaśkę, która ubierała sandała. Szybko wyprowadziłam ją
z domu, ażeby nie przedłużać, bo nim ona się wywlecze będzie
już piętnasta. Taka ta moja Kaśka jest szalona i nie ogarnięta.
Nim dojechałyśmy do galerii
mokotowskiej, Kasia musiała się zwijać na mecz.
–Idziesz ze mną
na mecz? – Pomachała mi biletem vip przed nosem i uśmiechnęła
się.
–Nawet ich nie
znam. Nie mam żadnego szalika ani nic.
–Ja mam koszulkę
i szalik, farbkę do twarzy. Damy czadu. – Nie wiedziałam co mam
zrobić
z jednej strony to może i bym sobie poszła, a z drugiej może bym sobie coś fajnego kupiła. Znając Kaśkę, lub nie znając nie przewidziałam tego, że może zrobić coś mega głupiego i zrobiła. Podeszła do pewnych trzech młodych dziewczyn. Zagadała, pokazała na mnie (spaliłam się ze wstydu) i pokazała im bilet. Te podeszły do mnie i powiedziały, że one same by chciały iść, ale nie mają biletów. Było mi ich żal, ale kiedy zaczęły mnie przekonywać, że ten sport jest spoko, postanowiłam się przejść. Niech stracę ten czas.
z jednej strony to może i bym sobie poszła, a z drugiej może bym sobie coś fajnego kupiła. Znając Kaśkę, lub nie znając nie przewidziałam tego, że może zrobić coś mega głupiego i zrobiła. Podeszła do pewnych trzech młodych dziewczyn. Zagadała, pokazała na mnie (spaliłam się ze wstydu) i pokazała im bilet. Te podeszły do mnie i powiedziały, że one same by chciały iść, ale nie mają biletów. Było mi ich żal, ale kiedy zaczęły mnie przekonywać, że ten sport jest spoko, postanowiłam się przejść. Niech stracę ten czas.
–Dobra pójdę,
ale... –Pomachałam jej palcem przed oczyma. – Ostatni raz robisz
mi siarę w mojej ulubionej galerii.
–Kocham cię
normalnie. –Przytuliła mnie i poszłyśmy do samochodu a potem
odjechałyśmy na Torwar, ale przed tym jeszcze zjadłyśmy obiad w
McDonald.
Melduję się z kolejnym rozdziałem :)
Mam nadzieję, że się spodoba.
Zapraszam tych, którzy jeszcze nie zaglądali, na historię Bartka i Asia: i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com
Zapraszam tych, którzy jeszcze nie zaglądali, na historię Bartka i Asia: i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com
Buziaki xoxoxoxo
Ogonodraszki
sobota, 1 czerwca 2013
Prolog
Siedziałam w jednym z barów i
zastanawiałam się nad sensem swojego życia. Uniosłam rękę do
góry, aby zasygnalizować, że chcę jeszcze jednego drinka.
Barman dobrze mnie znał, w końcu bywałam tu praktycznie
codziennie. Zrobiłam jeden wielki ob kręt na krzesełku barowym,
aby zobaczyć kto jest.
– Wolne? – Obróciłam się w stronę, przystojnego
wysokiego faceta.
– Tak jasne. – Posłałam mu uśmiech
i odebrałam swojego drinka od barmana. Facet siedział w milczeniu,
pijąc whisky z lodem. Wypiłam swojego drinka, zerknęłam na
zegarek w swoim telefonie wskazujący pierwszą w nocy. Jest już
późno a ja nic nie zarobiłam. Nie ukrywam jestem pod
denerwowana.
– Za ile jedna noc ? – Spojrzałam na niego i kazałam mu iść
za mną. Wyszłam na zewnątrz i czekałam na kolesia.– Cena do uzgodnienia. – Spojrzał na mnie i zaprosił mnie do taksówki. Podałam swój adres i
odjechaliśmy do mojego mieszkania.
Zbytnio nie rwał się do spędzenia ze mną nocy, raczej chciał
pogadać i tak też było. Siedzieliśmy przy winie i gadaliśmy o
problemach. Wydawało mi się, że to ja je mam... Ludzie wokół
mnie mają jeszcze większe, chociażby ten koleś. Nawet nie
pamiętam jego imienia.
Obudziłam się w południe, poszłam
wziąć prysznic i ogarnąć się. Nastawiłam pranie i poszłam
zjeść śniadanie. Jedząc płatki z mlekiem oglądałam jakiś
serwis informacyjny, w którym mówili o tym samym. Jak
zawsze nie miałam pomysłu na resztę dnia, więc postanowiłam
zadzwonić do Kaśki mojej przyjaciółki i umówiłam
się z nią na lody. W końcu mnie też się coś od życia należy.
Wskoczyłam w szorty, nałożyłam szeroką białą koszulkę,
nasunęłam sandały, zabrałam torebkę i wyszłam. Nic mnie tu nie
trzymało.
Poszłam na przystanek i wsiadłam w tramwaj z numerkiem 14.
Skasowałam ostatni bilet, który znalazłam w portfelu i
kierowałam się na północ czyli do mojej ulubionej cukierni.
Kaśka już na mnie czekała.
– Hey. – Przytuliła mnie i przesunęła w moim kierunku ulubiony deser.
– Hey. – Przytuliła mnie i przesunęła w moim kierunku ulubiony deser.
– Jak tam ?
Co słychać ciekawego? – Buzia jej się nigdy nie zamyka, a ja to
w sumie lubię ją posłuchać, zawsze jest co posłuchać.
– Mam dwie dobre wiadomości. – Spojrzałam na nią z zaciekawieniem i widziałam, że to mega pozytywne dwie dobre wiadomości. Mordka jej się cieszyła niemiłosiernie.
–Dawaj.
–Pierwsza to taka, że w końcu spłaciłam swój dług.– uśmiechnęłam się do niej. Przytuliłam ją
i kazałam kontynuować. – A druga to taka, że pojeździmy sobie troszkę po Polsce. Udało się mojemu tacie załatwić nam bilety na mecze siatkarzy. – No nie i znowu zaczyna też dziwny temat.– Ty będziesz miała miejsce do zarobku, albo jak będziesz chciała to możesz iść ze mną na mecz. – O dzięki, że pomyślała o moim życiu.
– Serio? Nie chce mi się jeździć po Polsce. Wolę moją Warszawę.
–Proszę cię, nie chcę sama jeździć. We dwie zawsze raźniej. – Usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła. Przez kolejne dziesięć minut siedziała i błagała, abym z nią pojechała. W sumie nic mnie tu nie trzyma, może znajdę miejsce w Polsce, gdzie będę mogła sobie ułożyć życie, bo w Warszawie raczej się nie zapowiada.
–Okej pojadę, ale nie będę musiała chodzić na te durne mecze ?
–Jak będziesz chciała to możesz iść a jak nie to możesz się gdzieś szlajać. – Przytuliła mnie i pocałowała w polik.
Tak w ogóle do Ola jestem.
– Mam dwie dobre wiadomości. – Spojrzałam na nią z zaciekawieniem i widziałam, że to mega pozytywne dwie dobre wiadomości. Mordka jej się cieszyła niemiłosiernie.
–Dawaj.
–Pierwsza to taka, że w końcu spłaciłam swój dług.– uśmiechnęłam się do niej. Przytuliłam ją
i kazałam kontynuować. – A druga to taka, że pojeździmy sobie troszkę po Polsce. Udało się mojemu tacie załatwić nam bilety na mecze siatkarzy. – No nie i znowu zaczyna też dziwny temat.– Ty będziesz miała miejsce do zarobku, albo jak będziesz chciała to możesz iść ze mną na mecz. – O dzięki, że pomyślała o moim życiu.
– Serio? Nie chce mi się jeździć po Polsce. Wolę moją Warszawę.
–Proszę cię, nie chcę sama jeździć. We dwie zawsze raźniej. – Usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła. Przez kolejne dziesięć minut siedziała i błagała, abym z nią pojechała. W sumie nic mnie tu nie trzyma, może znajdę miejsce w Polsce, gdzie będę mogła sobie ułożyć życie, bo w Warszawie raczej się nie zapowiada.
–Okej pojadę, ale nie będę musiała chodzić na te durne mecze ?
–Jak będziesz chciała to możesz iść a jak nie to możesz się gdzieś szlajać. – Przytuliła mnie i pocałowała w polik.
Tak w ogóle do Ola jestem.
Startujemy z nowym blogiem. Ostatnio wpadł mi dobry pomysł i postanowiłam go przelać na wirtualną kartkę papieru. Mam nadzieje, że się spodoba.
Buziaki xoxoxo
Ogonodraszki
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)